Po trzydziestu minutach wiedział, że przejdzie do historii jako trener skompromitowanej drużyny. Luiz Felipe Scolari po zawstydzającej porażce z Niemcami w półfinale (1:7) przyznał, że nigdy nie przeżył takiego blamażu.
- Jeśli rozpatrywać całą moją karierę piłkarza, trenera, a nawet nauczyciela wychowania fizycznego, to bez wątpienia najgorszy dzień w moim życiu - stwierdził na konferencji Scolari. - Zapewne zostanę zapamiętany jako ten, który przegrał 1-7, w najgorszym meczu Brazylii w historii, ale przychodząc na stanowisko selekcjonera wiedziałem, na jakie ryzyko się piszę - dodał 65-letni szkoleniowiec.
Prośba o przebaczenie
Canarinhos w całej historii piłki nożnej tylko raz przegrali sześcioma golami w oficjalnym meczu reprezentacji (w 1920 roku z Urugwajem 0-6 w mistrzostwach Ameryki Południowej). 1-7 z Niemcami to także oczywiście największa ich porażka na mistrzostwach świata.
- Muszę poprosić brazylijski naród o przebaczenie. Jest mi bardzo przykro, że nie dotarliśmy do finału. Mój przekaz do Brazylijczyków jest taki, że robiliśmy wszystko, na co było nas stać. Przegraliśmy z wybitnym zespołem, który miał umiejętności, by zakończyć mecz w sześć czy siedem minut - komentował mecz Scolari.
Selekcjoner Brazylii przyznał, że rozmawiał po spotkaniu z Niemcami i nawet oni nie potrafili wyjaśnić tego, co się stało. - Mówili: nie mamy pojęcia, skąd ten wynik, pięć strzałów, pięć bramek - relacjonował Scolari, który dodał też, że bierze pełną odpowiedzialność za wynik, ale ból dzieli z całym składem.
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl