Szymon Ziółkowski, czyli fachowiec nad fachowcami, bo mistrz olimpijski w rzucie młotem z roku 2000, jest w szoku po wyczynie Anity Włodarczyk. - To kosmiczny wynik. Tytuł zdobyty w kosmicznym stylu - wyznał na antenie TVN24 były sportowiec, a teraz parlamentarzysta.
Włodarczyk sięgnęła po złoto igrzysk w Rio, bijąc przy tym własny rekord świata. Posłała młot na odległość 82,29 m. Srebrną medalistkę, Chinkę Wenxiu Zhang, pokonała dokładnie o 5,54 m. Przepaść. - Usainowi Boltowi zdarzało się nie wygrywać z taką przewagą, a jest królem sprintu. Czapki z głów przed naszą mistrzynią - stwierdził Ziółkowski.
Jak wzorowy przedszkolak
Starszy kolega podkreślił, że Anita to wybitny talent.
- I widać, że współpraca z trenerem Krzysztofem Kaliszewskim przynosi fantastyczne wyniki. Była klasą dla siebie. Bardzo dobrze, że wytrzymała tę presję. Że za szybko nie poczuła się mistrzynią olimpijską. Postawiła sobie bardzo wysoki cel, czyli rekord świata. I cel zrealizowała - podkreślił były młociarz. Tłumaczył, na czym polega ta konkurencja. - Potrzebny jest duży spokój, bo im zawodnik luźniej rzuci, tym młot dalej poleci. Trzeba zakręcić się w kole o średnicy 2,13 m. Przepisy nie regulują, ile tych obrotów powinno być. Wylot z siatki wydaje się spory, a to tylko 4 m. Młot dla kobiet waży 4 kg, ma niecałe 1,20 m długości. Takim sprzętem Anita Włodarczyk zdobyła dzisiaj mistrzostwo olimpijskie i pobiła rekord świata - wyjaśniał. Jak wygląda typowy dzień młociarza na obozie. - Nic szczególnego. Śniadanie, trening, obiad, do tego drzemka poobiednia. Bylibyśmy wzorowymi przedszkolakami, bo drzemka jest nieodzowna. Potem kolejny trening, kolacja, jakiś film i dzień minął. Monotonia, nie ma żadnych atrakcji - mówił mistrz sprzed 16 lat. Co dalej z karierą Włodarczyk? - Zdobyła już wszystko, tytuły może tylko mnożyć. Zdrowia jej życzę, to jest najważniejsze. Resztę z trenerem Kaliszewskim są w stanie wypracować - wyznał Ziółkowski.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl