Poniedziałek, 8 listopada Urzędnicy zapomnieli o drodze prowadzącej na jedno z osiedli w Gorzowie Wielkopolskim, pan Jan postanowił więc sam ją naprawić. Tyle, że niedługo cieszył się efektem swojej pracy. Na utwardzoną drogę wjechał ciężki sprzęt i zniszczył nawierzchnię. A winnych nie ma.
Nie mógł patrzeć na wyboje, dziury i kałuże ani znieść braku w miarę wygodnego dojazdu do córki, wnuków czy sąsiadów. Nie chciał również czekać, aż w bliżej nieokreślonej przyszłości zrobią coś z tym urzędnicy. Problem zniszczonej drogi gruntowej Jan Golewski wziął więc w swoje ręce.
- Załatwiłem gruz, który wysypałem w środku, po bokach ułożyłem cegły, żeby się gruz nie rozsypał. I była piękna utwardzona droga – mówi pan Jan.
Budowali i popsuli
Wkrótce na pobliskim osiedlu miała też pojawić się piękna nowoczesna kanalizacja. Przyszli fachowcy, którzy po drugiej stronie drogi mieli kopać rowy.
Tyle, że pracowali tak, iż szybko zniszczyli to, co zbudował pan Jan. - Wjeżdżając ciężkim sprzętem, koparkami, zepsuli drogę. I nikt się nie poczuwa do odtworzenia stanu tej drogi – skarży się Przemysław Bukowski, mieszkaniec osiedla.
Jej naprawy domaga się też pan Jan. Problem w tym, że na jego skargę urzędnicy odpowiedzieli krótko: drogę naprawiono.
Pan Jan nie odpuszczał. Ponownie sam naprawił zniszczoną drogę. I znów pojawili się fachowcy – tym razem zakładali gaz. Na efekt nie trzeba było długo czekać – droga znów była pełna dziur i błota.
- Gdyby mieszkał tu jakiś urzędnik, droga od razu byłaby naprawiona – mówi Bukowski.
Urzędnicy obstają jednak przy swoim i jak mantrę powtarzają, że droga jest naprawiona. W spisie dróg widnieje bowiem jako zwykła polna droga i taką właśnie po sobie zostawili fachowcy. Utwardzanie? - Nie nasza sprawa – odpowiadają.
Zadeklarowali pomoc
Na kolejną naprawę pan Jan nie ma już pieniędzy. Zaapelował więc z razem z sąsiadami, by urzędnicy tym razem im pomogli. Nie chodzi przecież o autostradę.
- My nie jesteśmy ludźmi, którzy czekają. My to sobie zrobimy. Niech tylko urząd miasta da nam jakiś gruz – mówi Bukowski.
Urzędnicy początkowo odpowiadali, że dadzą gruz, ale mieszkańcy muszą zamówić projekt, geodetę i załatwić wszystkie formalności. Po interwencji reporterów "Prosto z Polski" padła jednak deklaracja.
- Rozmawiałam z wydziałem dróg. Jeszcze raz tam się przejadą i zobaczą, co można zrobić. Gdyby brakowało pomysłów, proponujemy skorzystać z doświadczenia pana Jana – mówi Jolanta Cieśla z Urzędu Miasta w Gorzowie Wielkopolskim.
mac//gak