- Przez ten rok udowodniłem, że wciąż jestem dobrym fachowcem - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" trener Pogoni Szczecin Dariusz Wdowczyk. - Awansem do czołowej ósemki zamierzam spłacić dług wdzięczności - dodaje.
W czwartek minęło dokładnie dwanaście miesięcy od kiedy Wdowczyk wrócił na ławkę trenerską. Wcześniej - przez pięć lat - od futbolu musiał odpoczywać, odbywając karę za ustawianie meczów.
- Kiedyś wydawało mi się, że świat mam u stóp, a futbol był najważniejszy. Nagle okazało się, że to nie wszystko. Zająłem się rodziną, dla której wcześniej nie miałem tyle czasu, ile powinienem - mówi w rozmowie z gazetą Wdowczyk.
Odmówił Lechii
Prowadząc Pogoń najpierw uratował ją przed spadkiem a dziś walczy z nią o awans do europejskich pucharów. Dobre wyniki spowodowały, że w przerwie zimowej nie brakowało chętnych na jego zatrudnienia. Miał propozycję z Lechii, ale ostatecznie przedłużył kontrakt ze szczecińskim klubem.
- Rozmawiałem, ale nie potrafiłbym odejść w momencie, gdy negocjowałem z Pogonią, która zaufała mi i podała rękę. Z ludzkich względów nie potrafiłbym wybrać wyłącznie większych zarobków. Tym sezonem i awansem do czołowej ósemki zamierzam spłacić dług wdzięczności. Zimą odmówiłbym każdemu. Nawet Legii - mówi trener Pogoni.
Lubi wyspiarską piłkę
W tym roku jego zespół jeszcze nie przegrał, ale na zwycięstwo czeka już trzy tygodnie. Mimo chwilowej zadyszki Wdowczyk wierzy, że w końcu drużyna będzie grała według jego pomysłu.
- Recepta jest prosta: solidna obrona, kreatywna, agresywna druga linia i skuteczni napastnicy, którzy strzelają gole i bronią. Lubię piłkę wyspiarską, to moje klimaty - powiedział Wdowczyk, który jako piłkarz grał między innymi w szkockim Celtiku i angielskim Reading.
Autor: ekstraklasa.tv / Źródło: "Przegląd Sportowy"