Włosi z Kostaryką w ekstremalnych warunkach. O awans, o los Anglii, o "buziaka od królowej"

W tym meczu za Włochami kciuki trzymać będą nie tylko ich fani. Cała Anglia ma nadzieję, że Azzurri ograją w piątek Kostarykę. Jeśli tak się nie stanie, to Trzy Lwy będą mogły się pakować, bo ostatni mecz grupowy zagrają "po polsku" - o honor. Italia motywację ma więc podwójną, nic więc dziwnego, że Mario Balotelli oczekuje specjalnej nagrody.

"Jeśli wygramy z Kostaryką, chcę buziaka, oczywiście w policzek, od brytyjskiej królowej" - napisał na Twitterze napastnik Milanu. Wpis pojawił się niedługo po porażce Anglików z Urugwajem.

W dużej mierze to przez Super Mario Anglicy są w takich tarapatach, bo to on zdobył gola na 2:1 w starciu obu ekip. Po drugiej grupowej porażce sytuacja Trzech Lwów stała się dramatyczna.

Za Anglią już tylko matematyka

Niemal nic nie zależy już od piłkarzy Roya Hodgsona. Awans do 1/8 finału Trzem Lwom dadzą tylko i wyłącznie dwie wygrane Azzurrich. Jakakolwiek strata punktów przez Włochów automatycznie skreśli Wyspiarzy. Co więcej, nawet jeśli piłkarze Cesare Prandellego wygrają z Kostaryką i Urugwajem, to Anglia w ostatnim meczu będzie musiała jeszcze pokonać Ticos co najmniej trzema bramkami.

Sytuacja w grupie D jest naprawdę ciekawa, bo i Włochom ewentualna wygrana z Kostaryką wcale nie zapewni awansu, choć na koncie będą mieć przecież dwa zwycięstwa. W ostatniej kolejce możliwe jest przecież, że przegrają z Urugwajem, a piłkarze Jorge Luisa Pinto ograją Anglię. Wtedy trzy zespołu będą mieć po sześć punktów i o ich uszeregowaniu zadecyduje bilans bramek w bezpośrednich spotkaniach.

Ale nie ma co tak daleko wybiegać w przyszłość, bo już jeden zespół przed meczem z Ticos dopisał sobie trzy punkty i mocno się na tym przejechał. Już po losowaniu grup wszyscy skreślali Kostarykę, tymczasem ta pokazała świetnie uporządkowaną defensywę, sporo opcji w ataku i jak najbardziej zasłużenie ograła na początek 3:1 Urugwaj.

Ekstremalne warunki pogodowe

Kostarykanie lepiej powinni się też odnaleźć w ekstremalnie trudnych warunkach atmosferycznych, które panują w Recife. Włosi przed dwadzieścia minut treningu monitorowali zmiany pogodowe i wyniki ich badań są szokujące - temperatura w tak krótkim czasie wzrosła z 25 do 40 stopni Celsjusza, a wilgotność z 57 do 70 procent. - To coś nienormalnego - skwitował krótko Prandelli.

W trakcie spotkania ma być "tylko" około trzydziestu stopni, mimo to pogody boją się i włoscy piłkarze. - Mecz przeciwko Kostaryce może być bardzo ciężki, gdyż rozpocznie się o godzinie 13 czasu lokalnego. Może być upał nie do zniesienia - mówi Daniele De Rossi, jeden z liderów zespołu, który wraz z Gianluigim Buffonem i Andreą Pirlo zdobył osiem lat temu tytuł.

Zwycięstwo "dało im" srebro

Z Kostaryką Włosi jak dotąd grali tylko raz - dwadzieścia lat temu w amerykańskim New Heaven wygrali 1:0 po akcji Roberto Baggio i bramce Giuseppe Signoriego. W ojczyźnie futbolu nie będą mieć nic przeciwko temu, by ten wynik się powtórzył.

Na Półwyspie Apenińskim też - po pierwsze Italia niemal zagwarantuje sobie awans, po drugie będzie to dobra wróżba. W 1994 roku po czerwcowym sparingu z Ticos przyszły mistrzostwa świata, w których kadra Arrigo Sacchiego doszła aż do finału.

Autor: Marcin Iwankiewicz / Źródło: sport.tvn24.pl

Czytaj także: