Trzy mecze, trzy gole i... koniec? Postrach obrońców bez formy

Na początku sezonu Paweł Buzała był postrachem obrońców. W swoich trzech pierwszych występach napastnik Lechii strzelił trzy gole. Na fali wznoszącej nie utrzymał się jednak zbyt długo i po serii słabszych występów wylądował na ławce rezerwowych.

Buzała rozpoczął bieżące rozgrywki z przytupem. W trzech pierwszych meczach (na boisku pojawił się dopiero w 3. kolejce) trafiał do siatki Jagiellonii Białystok, Cracovii i Legii Warszawa, a gdańszczanie kończyli te spotkania z kompletem punktów. W kolejnych starciach napastnik Lechii nie zdobył jednak ani jednej bramki. Michał Probierz stracił w końcu do niego zaufanie i ostatnie spotkania (z Koroną i Widzewem) Buzała rozpoczynał na ławce rezerwowych.

Skuteczność siadła, psychika - nie

W meczu 11. kolejki z Widzewem Łódź Buzała pojawił się na boisku w drugiej połowie, zmieniając Piotra Grzelczaka, ale na pewno nie zaliczy tego występu do udanych. Nie dość, że ani razu nie trafił do siatki, to jeszcze popełnił błąd, po którym Eduards Visnjakovs strzelił trzeciego gola dla łodzian.

- Ostatnio jest fatalnie z moją skutecznością i nie będę mówił, że jest inaczej. W przeszłości wiele razy siadałem na ławce i nie jest tak, że obecna sytuacja mnie podłamała. Kiedyś mocniej to przeżywałem, dziś jestem już starszy, głowa reaguje inaczej. Ostatnio jest fatalnie z moją skutecznością i nie będę mówił, że tak nie jest - powiedział "Gazecie Wyborczej".

Autor: ekstraklasa.tv

Czytaj także: