Zlatko Dalić, który doprowadził Chorwatów do historycznego wicemistrzostwa świata, potwierdził w wywiadzie dla dziennika "Vecernji List", że poważnie rozważał możliwość rezygnacji z dalszej pracy z drużyną narodową.
- Sądziłem, że jest to idealny czas, aby odejść, odpocząć i więcej czasu spędzać z rodziną. Gdy jednak po przylocie do Zagrzebia zobaczyłem, jak jesteśmy radośnie odbierani przez całe społeczeństwo, a nie tylko przez kibiców piłkarskich, zacząłem się zastanawiać, czy mam prawo, aby swoją decyzją ich wszystkich rozczarować. Muszę to jeszcze przemyśleć - powiedział Dalić.
51-letni trener przypomniał, że droga Chorwacji do srebrnego medalu MŚ nie była łatwa. - Miałem jako trener sporo problemów, niektórzy działacze stawiali mi na drodze przeszkody. Tylko prezes federacji Davor Suker dał mi wolną rękę w doborze zawodników i sztabu szkoleniowego, uwierzył, że stać nas na silny zespół. To się sprawdziło - dodał.
Nowy cel
Dalić zdaje sobie sprawę, że pomimo sukcesu w mistrzostwach świata nadal są w chorwackim futbolu ludzie mu nieżyczliwi, którzy będą go chcieli natychmiast zwolnić, gdyby zespół słabiej wypadł w kolejnych spotkaniach. - Życie nauczyło mnie, że najlepszą porą na odejście jest okres tuż po sukcesie, gdy jesteś na szczycie. Tak, jak uczynił to trener madryckiego Realu Zinedine Zidane - zaznaczył. Na razie jednak Dalić przyznał, że nie będzie brał przykładu z francuskiego szkoleniowca. - Teraz przed nami nowy cel - mistrzostwa Europy. Po tym, co pokazaliśmy w Rosji, jestem przekonany, że stać nas nawet na zwycięstwo - zakończył. W finale mundialu Chorwacja przegrała z Francją 2:4. Dotychczas jej największym sukcesem był brąz MŚ z 1998 roku.
Autor: kz / Źródło: PAP, sport.tvn24.pl