Jeszcze dwa dni przed swoim debiutem w Widzewie nie był pewny, czy zagra. Udało się, z Zawiszą wystąpił i od razu strzelił dwie bramki. Planuje więcej. - Bo jeśli będę dużo strzelał, to zagram w Lidze Mistrzów - liczy Eduards Visnakovs, wschodząca gwiazda T-Mobile Ekstraklasy i piłkarz 2. kolejki w ocenie sport.tvn24.pl i ekstraklasa.tv.
Z występem Łotysza był problem, bo w Widzewie na nowych piłkarzy brakuje pieniędzy. Wprawdzie poprzedniemu pracodawcy Visnakovsa płacić nie trzeba było (kontrakt napastnika z kazachskim Szachtiorem Karaganda wygasł po ostatnim sezonie), ale sumy 150 tys. zł domagała się agencja menedżerska pośrednicząca w sprowadzeniu Eduardsa oraz jego agent.
Znalazły się u pewnego łódzkiego biznesmena. Ten odzyska je, gdy Widzew piłkarza sprzeda. Na transfer Visnakovs starannie pracuje.- Chcę grać z najlepszymi, w Lidze Mistrzów - stawia sobie wysoko poprzeczkę.
Gol Visnakovsa na 1:1
Za namową brata
Debiut miał wymarzony. Strzelił dwie bramki, a kibice skandowali na koniec jego nazwisko.
Na Polskę namówił go brat Aleks, który grał w Cracovii. - Powiedział, że to dobra liga. Posłuchałem go. W Klubie z Kazachstanu skończył mi się kontrakt. Widzew zaprosił mnie na testy, przyjechałem i zostałem - opowiada Eduards, któremu marzy się grać w Bundeslidze.
Zanim trafi do większego klubu, chce strzelić co najmniej dziesięć goli. Dwa już ma, a sezon jest długi. Być może Widzew będzie miał swojego Artjomsa Rudnevsa.
Gol Visnakovsa na 2:1
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl