Środa, 29 czerwca Karetka pogotowia jadąca do 8-latki, którą uderzyła niezabezpieczona bramka, bezradnie stała przez kilka minut na przejeździe kolejowym. Nikt nie powiadomił dróżnika, by wstrzymał ruch pociągów. Dziewczynka zmarła po wstępnych badaniach w szpitalu.
Do wypadku doszło w poniedziałek wieczorem na wiejskim boisku w Gronowie (warmińsko-mazurskie). 8-latkę przygniotła źle skonstruowana i niezabezpieczona bramka. Karetka zdołała przewieźć dziecko do szpitala, jednak dziewczynka zmarła po wstępnych badaniach. Z pierwszych ustaleń wynika, że obie bramki były niestabilne i nie miały atestów bezpieczeństwa.
Wiadomo też, że służby: pogotowie i policja, które jechały do wypadku, stały na przejeździe kolejowym. - Podjechałem pod przejazd i wtedy przyjechała karetka i stała. W międzyczasie przetaczany był pociąg. Później podjechała policja i też stali. Myślę, że trwało to około 10 minut - mówił reporterowi Artur Dohojan, mieszkaniec Gronowa.
Bo nie ma procedur
- Nie wiem, jakie są procedury, jeśli chodzi o kolej. Nie mam w tej chwili pojęcia, czy jest możliwe, by wstrzymać ruch pociągów - wyznała dziennikarzowi nadkom. Anna Kos z policji w Braniewie. Z przepisów prawa o ruchu drogowym wynika, że kierowca pojazdu uprzywilejowanego jest zobowiązany do podporządkowania się dróżnikowi.
Policja przyznaje jednak, że opisywana sytuacja jest szczególna i dlatego, gdy będą organizowane szkolenia dla funkcjonariuszy, ci będą na nie "uczulani".
Podobnie bezradne czuje się pogotowie. Na pytanie reportera dlaczego służba ta nie dzwoni do dróżnika, kiedy dochodzi do wypadku i liczą się minuty, dyrektor stwierdził, że to "bardzo ciekawe pytanie". - Z analizy zgłoszeń i wyjazdów w kierunku Gronowa wychodzi, że mamy ich średnio od 10 do 15 w miesiącu. W bardzo niewielu przypadkach szlaban był zamknięty. Nie mamy takich procedur żeby zawiadamiać dróżnika, czy służby kolejowe, żeby nie zamykali szlabanów. Jest to temat, który trzeba podjąć i dopracować - powiedział Jan Godowski.
Gdyby zadzwonili, szlaban byłby podniesiony
W przeciwieństwie do policji i pogotowia PKP nie widzi problemu w zawiadomieniu pracownika kolei o nagłej potrzebie wstrzymania ruchu pociągów. Marek Ćwikliński, wicedyrektor PKP PLK w Olsztynie, zapewnia, że w stróżówce jest telefon przez który można uprzedzić dróżnika o wypadku.
- Jeżeli karetka wyjeżdżała i wiedziała, że będzie przejeżdżać przez przejazd, to powinniśmy być poinformowani. Kolej współpracuje z Centrum Zarządzania Kryzysowego. Gdyby pogotowie przedzwoniło do tego Centrum, albo do policji, albo straży granicznej, albo do nas bezpośrednio, to manewry na czas przejazdu karetki by się nie odbywały - stwierdził Ćwikliński.