Środa, 15 czerwca - Usłyszałem huk, trzask. A potem cisza. Makabryczny widok - wspomina Leszek Stodurski, jeden z pasażerów, którzy przeżyli tragiczny wypadek pod Rawą Mazowiecką. Inny dodaje: - Byłem zablokowany ze wszystkich stron, w końcu wyszedłem oknem - opowiada inny z poszkodowanych Wiesław Kasprzak. W zderzeniu busa z tirem zginęło 8 osób, a 10 zostało rannych.
Rodziny niektórych poszkodowanych czekały pod szpitalem. Mieli nadzieję, że ta najgorsza wiadomość jednak się nie potwierdzi. Niestety dla pana Jana, jak i dla wielu innych ten dzień nie był szczęśliwy. Jego żona była jedną z trzech kobiet, które zginęły w wypadku. Od kilku lat pracowała w ochronie, do pracy jeździła co trzy dni. Akurat dziś wypadał jej dyżur. W sumie zginęło 8 osób.
Zawsze na czas
Wszyscy pasażerowie busa w środę rano jechali do pracy. Zawsze o tej samej porze, tą sama trasą. Ale dziś ich podróż skończyła się wcześniej. - W większości pasażerowie odnieśli urazy wielonarządowe. Dostać się do tych pacjentów było bardzo ciężko. To wszystko strasznie wyglądało - opowiada Nory Neck z pogotowia ratunkowego w Rawie Mazowieckiej.
Niektórzy z pasażerów mieli więcej szczęścia niż inni. Ze zmiażdżonego samochodu wyszli o własnych siłach. - Usłyszałem huk, trzask i momentalnie zapadła cisza. Nawet żadnych jęków nie było. Zobaczyłem, że szyba jest wybita i wyszedłem. Makabryczny widok - wspomina jeden z poszkodowanych pasażerów Leszek Stodurski. - Byłem zablokowany ze wszystkich stron, potem przyjechała straż pożarna i w końcu wyszedłem oknem - mówi drugi z poszkodowanych pasażerów Wiesław Kasprzak.
Cztery szpitale
Poszkodowani ochroniarze trafili do szpitali w Rawie Mazowieckiej, Skierniewicach, Żyrardowie i Warszawie. - Wszystkie osoby były przytomne, ale są pod wpływem silnych leków przeciwbólowych - mówi dr Zbigniew Topolski ze szpitala w Skierniewicach.
Ci najbardziej poszkodowani mogą być operowani, dlatego lekarze apelują do krwiodawców o pomoc. Najbardziej potrzebne grupy krwi to 0 Rh- i A Rh-.
Trwa wyjaśnianie
W wypadku, do którego doszło w środę rano w Chrzczonowicach w woj. łódzkim zginęły trzy kobiety i pięciu mężczyzn, a 10 osób zostało rannych. Czołowo zderzył się bus z TIR-em. Choć przyczyny wypadku są badane przez policję i prokuraturę, to już teraz wiadomo, że kierowca tira stracił panowanie nad pojazdem. Jedna z wersji mówi, że powodem tego mogło być pęknięcie opony. Wiadomo, że kierowca był trzeźwy. Został przetransportowany do szpitala, jego stan jest ciężki.
Firma, w której pracowali ochroniarze obiecała, że nie zostawi bez pomocy rodzin ofiar i poszkodowanych w wypadku. Pomoc zadeklarowały już władze miasta i powiatu.