Szczerze i dosadnie o środowej porażce z Holandią. Odważnie o ruszającym niebawem Euro. Wojciech Szczęsny, bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski, był gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad i".
W towarzyskim spotkaniu z Holandią Szczęsny bronił przez cały mecz. Wpuścił dwa gole, przy żadnym nie zawinił. Polska przegrała 1:2. - Wstyd - skomentował tę porażkę na antenie TVN24. - Nie lubię przegrywać. Jako zespół zagraliśmy nie najlepszy mecz. Tragiczny też nie, po ciężkim zgrupowaniu w Arłamowie mogło nam się przydarzyć coś takiego. Na pewno lepiej dostać towarzysko z Holandią, niż w pierwszym meczu na Euro. Po ostatnim gwizdku wszyscy reprezentanci powtarzali, że dostali zimny prysznic. - To ja też powtórzę: dostaliśmy zimny prysznic - mówił Szczęsny. - Holandia nie zagra w mistrzostwach Europy, ale pamiętajmy, że to dobry zespół. Nie graliśmy z ogórkami, wyglądali od nas lepiej. Nie szukajmy wymówek, zasłużyli na to zwycięstwo - przekonywał.
Będą trzymać za niego kciuki
26-letni bramkarz walczy o miejsce w pierwszym składzie podczas Euro, rywalizuje o nie z powołanymi do kadry Łukaszem Fabiańskim i Arturem Borucem. Jest między nimi napięcie? - Napięcie jest w mediach i wśród kibiców. Nam się nie udziela, bo jesteśmy dobrymi kolegami. Wspieramy się. Ktokolwiek stanie między słupkami, będziemy trzymać za niego kciuki. Jesteśmy zespołem i liczy się tylko dobro drużyny - zapewnił Szczęsny. Mówił także o tym, czego spodziewa się po występie Polski w Euro. I jak wspomina poprzedni, nieudany turniej, kiedy dostał wtedy czerwoną kartkę w pierwszym meczu. - Tak, zostałem jednym z głównych winowajców. Wszyscy byliśmy podekscytowani, ta adrenalina za bardzo buzowała. Dzisiaj jesteśmy bogatsi o to doświadczenie, to przewaga tego zespołu. Indywidualnie każdy też jest w lepszym miejscu. A są i tacy, którzy przez te trzy lata wystrzelili, jak Grzesiek Krychowiak, którego w 2012 roku z nami nie było.
Bać się? To lepiej nie jechać
Jak przez ten czas zmienił się Robert Lewandowski? - Jest kapitanem, ciąży na nim większa odpowiedzialność. I dobrze sobie z tym radzi. To on był motorem napędowym naszej drużyny w eliminacjach, to on dawał sygnał do ataku. Według mnie ta odpowiedzialność dodała mu sił - oświadczył Szczęsny. Odważnie wypowiadał się o jednym z grupowych rywali na Euro - mistrzach świata Niemcach. - Ja się Niemców nie boję, raz z nimi zremisowałem, raz wygrałem. Szanować rywali trzeba, ale jak mamy tam jechać i się bać, to lepiej nie jechać. Powinniśmy zagrać na miarę naszych umiejętności. Jeżeli to zrobimy, ten sukces będzie. Tworzymy bardzo fajną ekipę, dobrze się dogadujemy. To przynosi efekty na boisku - zauważył.
Z tańca nic nie zostało
Była też wymiana zdań bardziej na luzie. Od kilku dni bramkarz jest mężem, ślub odbył się w Grecji. - Tamten weekend dodał mi dużo pozytywnej energii. Do obrączki już się przyzwyczaiłem, nie czuję, że coś mam na ręku. Lubię, jak żona jest na trybunach. Nie lubię, kiedy się spóźnia, bo potem szukam jej wzrokiem - opowiadał. Jako dziecko Wojtek trenował taniec. Te umiejętności nie pomagają mu jednak na boisku. - O Jezus Maria, nic z tego nie zostało. Miałem wesele, więc proszę mi wierzyć na słowo. Chyba nadepnąłem żonie na sukienkę. Przydaje się za to gimnastyka, którą też się zajmowałem za młodych lat - wspominał. Do jedzenia nie przywiązuje takiej wagi, jak chociażby Lewandowski, za którego dietę odpowiada żona. - Robertowi to pomaga, ja nie czuję potrzeby aż tak bardzo zwracać na to uwagi. Oczywiście prowadzę sportowy tryb życia, żeby w miarę żwawo poruszać się w tej bramce. Nałogi? Staram się rzucać. Ten dymiący? A, to moja sprawa. Bywają trenerzy, którzy ten nałóg akceptują, bywają tacy, którzy nie. A są i tacy, którzy udają, że nic nie widzą - zdradził.
Miał zbierać śmieci
Szczęsny miał też wskazówki dla młodych ludzi, którzy marzą o takiej karierze, jaką on zrobił. - Trzeba kochać sport i cieszyć się piłką. Nie patrzeć na to luksusowe życie piłkarzy, bo nie tędy droga. Mnie zawsze mówili, że będę zbierał śmieci. W szkole bywało słabo. A ja byłem nastawiony na piłkę, tylko ona się liczyła - wspominał. Optymistycznie, nawet bardzo, zabrzmiał apel bramkarza wygłoszony do kolegów z reprezentacji, prosto do kamery. - Odpoczywajcie, za dwa dni spotkamy się w Krakowie. I będzie sukces na Euro - przewidział.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kropka nad i