Osiem osób jest podejrzanych w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w wykorzystaniu ponad 50 milionów złotych dotacji, które dostało stowarzyszenie Helper kierowane do niedawna przez Tomasza Kaczmarka – najsławniejszego byłego już agenta CBA. Kaczmarek twierdzi, że to polityczna zemsta. Jak wygląda drugie życie "agenta Tomka"? Reportaż "Superwizjera" TVN autorstwa Macieja Dudy i Łukasza Rucińskiego.
Stowarzyszenie Helper zostało założone w 2010 roku przez Katarzynę K., przedsiębiorcę z Olsztyna. W 2014 roku wyszła za mąż za Tomasza Kaczmarka, byłego agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a w latach 2011–2015 posła (najpierw z listy PiS, później niezależnego).
Katarzyna K. wcześniej współpracowała między innymi z politykami PiS i Solidarnej Polski. Stworzone przez nią stowarzyszenie zajmuje się prowadzeniem domów pomocy dla starszych osób, chorych na alzheimera. Utrzymuje się z dotacji budżetowych, przekazywanych przez wojewodę warmińsko–mazurskiego samorządom, na terenie których działa sześć domów pomocy i opieki.
Dwa śledztwa, zarzuty dla podwykonawców
W latach 2010-2015 stowarzyszenie dostało w sumie 52 miliony złotych, a w kolejnych - po ponad 5 milionów rocznie.
Helper kontrolowały powołane do tego instytucje: kontrola skarbowa, Najwyższa Izba Kontroli, policja, Regionalna Izba Obrachunkowa, Urząd Wojewódzki, Generalny Inspektor Informacji Finansowej oraz prokuratura.
Organy skarbowe w 2014 roku zaczęły podejrzewać, że przy okazji wydania przez organizację ponad 19 milionów złotych z dotacji na remonty i prace budowlane, mogło dojść do przestępstw karno-skarbowych.
Wątpliwości budziły zlecenia dla Henryka C., drobnego przedsiębiorcy z Bartoszyc. W latach 2012-2013 dostał od Helpera zlecenia na remonty i adaptacje pięciu domów do zajęć ze starszymi ludźmi.
Mężczyzna założył firmę w październiku 2012 roku, w tym samym miesiącu, w którym nawiązał współpracę ze stowarzyszeniem i otrzymał od niego pierwsze zlecenie. - Kierowano się kryteriami ceny, szybkości realizacji zadania. W ocenie przedstawicieli stowarzyszenia jest osobą godną zaufania – tłumaczy w rozmowie z reporterami "Superwizjera" Tomasz Kaczmarek.
Kontrolerzy urzędu skarbowego stwierdzili jednak, że pieniądze dla Henryka C. trafiały od niego z powrotem do ówczesnej prezes Helpera, Katarzyny K. W listopadzie 2012 roku udzielił jej trzech pożyczek na łączną kwotę 450 tysięcy złotych.
- Chodził po Olsztynie i wypłacał ile się da. I ta akcja odbywała się przez ileś dni. Myślę, że był takim klasycznym słupem, który miał za zadanie pozyskiwać te dotacje, później w sposób nielegalny z powrotem przekazywał temu właśnie stowarzyszeniu – mówi jeden z informatorów, który zna kulisy sprawy.
- A kto mi zabroni wypłacać moje własne pieniądze? – odpowiada Henryk C., zapytany o pożyczki przez reporterów "Superwizjera".
Ta sprawa stała się początkiem śledztw. W Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku toczą się obecnie aż dwa postępowania w sprawie Helpera.
W pierwszym postawiono zarzuty ośmiu osobom - głównie podwykonawcom robót remontowych i budowlanych - ale także Arkadiuszowi Sz., byłemu mężowi Katarzyny K., który zasiadał w stowarzyszeniu i piastował funkcję kierownika jednego z sześciu domów pomocy.
Prokuratura uważa, że władze stowarzyszenia wydały 32 miliony złotych z dotacji niezgodnie z ich przeznaczeniem, a także, że nienależnie pobrały 7 milionów 600 tysięcy złotych dotacji.
"Polityczna nagonka"
W drugim śledztwie prokuratura sprawdza, czy Helper wyrządził szkodę na około 16 milionów złotych. Pokrzywdzonymi w tej sprawie są Skarb Państwa i gminy: Olsztyn, Purda, Reszel oraz Jedwabno. Do tej pory nie postawiono nikomu zarzutów, a prokuratura zaznacza, że kwota może ulec zmianie.
Tomasz Kaczmarek wszedł do władz Helpera w 2015 roku, a następnie został jego prezesem. W rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera" twierdzi, że postępowania trwają już trzy lata, a z władz stowarzyszenia nikomu nie postawiono zarzutów. Zaznacza, że - jego zdaniem - postępowania i liczne kontrole, głównie z Urzędu Wojewódzkiego - to polityczna nagonka. Ma być spowodowana tym, że przeprowadził się do Olsztyna i zaangażował w pomoc starszym ludziom. Jego zdaniem, część lokalnych polityków PiS uznała go za zagrożenie i konkurenta politycznego.
Drogie telefony, sprzęty
Reporterzy "Superwizjera" dotarli do wyników części kontroli. Wynika z nich między innymi, że z dotacji wydawano pieniądze nie tylko na zajęcia z chorymi na alzheimera, ale także między innymi około 96 tysięcy złotych na świąteczne zestawy upominkowe i kosmetyki. Z kolei na ubrania, bieliznę, bikini, odzież narciarską i buty wydano 51 tysięcy 469 złotych. Inne wydatki, zakwestionowane przez kontrolerów to na przykład iPady za ponad 10 tysięcy złotych, iPhony za przeszło 4 tysiące złotych, do tego słuchawki i etui do nich za prawie 1500 złotych.
Zakwestionowano też zakup robotów odkurzających i stacji dokujących do nich za około 15 tysięcy złotych. Uwagę kontrolerów zwróciło także to, że z budżetów poszczególnych domów Helper płaci za usługi spółkom, należącym do osób z władz tego stowarzyszenia – Katarzyny K., Marzeny H. (wieloletnia wspólniczka żony Tomasza Kaczmarka) i samego Kaczmarka.
"Dla dobra podopiecznych"
Według raportów z kontroli 503 tysiące złotych z dotacji za wynajem aut dostały dwie firmy małżeństwa i ich wspólniczki. Spółki P. i PMP dostały też ponad 42 tysięcy złotych za szkolenia pracowników domów opieki oraz usługi informatyczne.
Domy opłacały też z dotacji usługi prawnicze w kilku kancelariach. Kosztowało to ponad 146 tysiące złotych Płacono też prywatnemu detektywowi, który otrzymał ponad 8 tysięcy złotych.
Kontrolerzy sprawdzili wydatki w latach 2015 – 2016. Tomasz Kaczmarek nie zaprzecza ich wysokości. Twierdzi, że każdy z nich jest w stanie wytłumaczyć na podstawie dokumentów. Odpowiada, że stowarzyszenie kupuje najlepsze kosmetyki i markowe ubrania w rozsądnych cenach dla dobra podopiecznych.
Przekonuje, że w ramach zajęć z chorymi ludźmi potrzebne są dla nich między innymi stroje sportowe, kosmetyki do saloniku fryzjerskiego, w którym starsi ludzie są poddawani zabiegom i do innych, specjalistycznych zajęć z zakresu rehabilitacji.
Wydatki na telefony, czy samochody tłumaczy tym, że chce by pracownicy Helpera mieli dobry i niezawodny sprzęt. Jednak z raportów kontrolerów wynika, ze iPhone był użytkowany przez Katarzynę K. lub Tomasza Kaczmarka. Były agent CBA kwestię wynajmu samochodów tłumaczy tym, że dzięki współpracy ze spółkami należącymi do niego, Katarzyny K. i Marzeny H. płaci cenę niższą niż rynkowa.
Wizyta u prokurator, zatrudnienie syna posłanki PiS
W połowie 2016 roku śledztwo z prokuratury w Olsztynie decyzją ministra sprawiedliwości zostało przeniesione do prokuratury regionalnej w Białymstoku. Kieruje nią Elżbieta Pieniążek, która pracowała w CBA w czasie, gdy agentem był tam Tomasz Kaczmarek.
Szef Helpera złożył jej wizytę. Pojechała z nim również posłanka PiS Iwona Arent. - Rzeczywiście pojechałem do prokuratury w Białymstoku na spotkanie z panią prokurator, nie pamiętam jej nazwiska. Nie znam jej z CBA. Wykonywałem zupełnie inne zadania, nie miałem styczności z pracownikami, którzy byli w oficjalnych placówkach Centralnego Biura Antykorupcyjnego – tłumaczy Kaczmarek.
- Było to spotkanie niezorganizowane, niezapowiedziane. Do obowiązków prokuratora należy przyjąć osoby, które zgłaszają się w ramach przyjęcia interesantów – mówi Ewa Bialik, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do dokumentów, z których wynika, że w Helperze był zatrudniony syn Iwony Arent. Zapytana o to, czy ma to związek z jej wizytą w prokuraturze w Białymstoku, posłanka PiS zaprzecza.
- Mój syn był tam wolontariuszem, umowę o pracę sam sobie załatwił. Uważam, że nieprawidłowo prowadzili wtedy działania prokuratorzy, dlatego pojechałam ze skargą, napisałam pismo – wyjaśnia Arent.
Decyzja wojewody i zawiadomienia do CBA
Tuż pod koniec 2017 roku wojewoda z PiS zablokował dotacje dla domów Helpera w Olsztynie i Jedwabnie. Kaczmarek zarzucił mu bezprawne działanie i naciskanie na urzędników, a także na władze Olsztyna i Jedwabna. Zawiadomił premiera Mateusza Morawieckiego i zjawił się w centrali CBA w Warszawie, gdzie złożył zawiadomienie.
Na początku 2018 roku Kaczmarek i jego żona zrezygnowali z funkcji w Helperze. W oświadczeniu o swojej rezygnacji Kaczmarek zarzucił, że decyzja wstrzymania dotacji jest efektem skierowanego wobec niego "zacietrzewienia politycznego" wojewody. Dodał, że z tego powodu nie powinni jednak cierpieć ludzie potrzebujący wsparcia i opieki.
"Zdaję sobie sprawę, że większość ataków na Helpera ma podłoże polityczne lub też jest związana z kontrowersjami, jakie budzi moja osoba. Uważam za niesprawiedliwe, aby z tego powodu zostało zniszczone wieloletnie dzieło opiekunów i terapeutów, sześć ośrodków o wysokim standardzie dla pięciuset chorych" - przekonywał.
Kaczmarek zapowiedział, że się nie podda. Z jego zawiadomień toczą się inne śledztwa w sprawie działań kontrolerów z Urzędu Wojewódzkiego. Zdaniem byłego agenta CBA kontrole te były bezprawne. Przeciwko odebraniu dotacji protestują też rodziny starszych ludzi, którzy korzystali z opieki domów Helpera w Jedwabnie i Olsztynie.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), Łukasz Ruciński (l.rucinski@tvn.pl),mnd//kg