Piątek, 14 maja Wciąż nie wiadomo do kogo należy pies, który pogryzł 6-letniego Irka z Żywca. Zwierzę przebywa obecnie w schronisku, a chłopiec powoli dochodzi do siebie. Policja poprosiła mieszkanców miasta o pomoc w poszukiwaniach.
Pod koniec kwietnia bezpański pies zaatakował Irka przy furtce jego domu. Wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt sekund by twarz chłopca została zmasakrowana. Tylko błyskawicznej reakcji starszego brata i rodziców, jak mówią świadkowie, chłopak zawdzięcza to, że jeszcze żyje. - To był moment. Zanim dobiegliśmy, żeby go ratować, to dziecko było już całe zgryzione. Pies gryzł go tak bez opamiętania. Gdyby nie nasza pomoc, to ten pies zjadłby to dziecko - mówi Halina Pezdek, matka Irka. - Jak go ten pies gryzł, to był problem w co trafić, bo jakbym trafił w brata, to mógłbym go jeszcze zabić. Ale dzięki Bogu trafiłem w psa - dodaje Mariusz Pezdek, brat Irka, który kopniakami odpędził zwierzę od dziecka.
Dziwi się także, że policja ma tak duży problem ze znalezieniem właściciela psa. - Pies jest złapany i przecież on nie jest z Katowic czy z Bielska, tylko jest stąd, z okolicy. Ktoś chyba wie, kto takiego psa miał, ale my zdaliśmy się na policję - mówi.
Uratowany w ostatniej chwili
Mocno poranionego i zakrwawionego chłopca karetka zabrała do bielskiego szpitala pediatrycznego. Dziecko miało m.in. naderwane ucho, nos i poszarpaną głowę. Irek od razu trafił na stół operacyjny. Lekarze w trzy godziny założyli mu blisko 100 szwów. Na szczęście rozległe i głębokie rany stosunkowo szybko się goją. - Były to rany kąsane, które niestety dość często źle się goją. W jego przypadku, dzięki dosyć szybkiemu zaopatrzeniu i zastosowaniu odpowiedniej antybiotykoterapii udało się uniknąć zropienia tych ran i zagoiły się w sumie dość szybko, w ciągu około tygodnia - mówi Mirosław Harężlak ze Szpitala Pediatrycznego w Bielsku- Białej.
Całkiem inny pies
Irek wrócił już do domu, pies, który go pogryzł trafił do schroniska dla zwierząt. Jak mówią jego pracownicy, trudno wytłumaczyć dlaczego zwierzę było tak agresywne. Po dwóch tygodniach spędzonych w izolatce pies dosłownie łasi się do każdego człowieka. - Pies jest bardzo wesoły, szuka kontaktu z człowiekiem, nie wykazuje agresji w stosunku do opiekunów, pielęgniarzy w schronisku. Powodów takiego zachowania u zwierzęcia może być bardzo wiele, mógł mu się nie spodobać jakiś chaotyczny ruch dziecka, nawet zapach dziecka. Pies nie atakuje bez powodu, tak samo człowiek też nie atakuje drugiego bez powodu, więc coś musiało się stać - mówi Monika Piskozub, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Żywcu.
Miejscowa prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia chłopca oraz nieumyślnego spowodowania trwałego oszpecenia jego ciała.