W meczu otwierającym 25. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy Korona Kielce zmierzy się na własnym stadionie z Lechią Gdańsk. Kibice mogą być pewni nie tylko twardej, męskiej gry, ale i goli. Na stadionie w Kielcach pada bowiem średnio aż 3,45 bramek na mecz.
Ekipa Josego Rojo Martina na własnym boisku czuje się dużo lepiej, niż na wyjazdach. "Złocisto-Krwiści" w 11 meczach domowych ugrali 18 punktów (przy dziesięciu "oczkach" na wyjazdach), strzelając aż 20 goli - zdecydowanie najwięcej spośród drużyn z dolnej połówki tabeli. Mało tego, w tym sezonie Korona tylko w jednym spotkaniu, rozgrywanym na obiekcie przy Ściegiennego, nie potrafiła strzelić gola. Było to 21 lipca, w meczu 1. kolejki ze Śląskiem Wrocław (0:0).
Straszą faworytów
O sile Korony na kieleckim stadionie przekonało się już kilku faworytów. Podopieczni "Pachety" potrafili zremisować 2:2 z Górnikiem Zabrze, wygrać 1:0 z Lechem Poznań czy zdemolować aż 4:1 Jagiellonię Białystok, a strachu napędzili "Złocisto-Krwiści" także krakowskiej Wiśle, która wygrała 3:2 dopiero po golu z rzutu karnego, podyktowanego w 90. minucie spotkania.
Ekstraklasowy Janosik
Dzisiejszy rywal Korony, Lechia Gdańsk, przypomina w meczach wyjazdowych słynnego zbójnika - Janosika. Tak jak słowacki bohater narodowy, gdańszczanie zabierają bogatym i hojnie rozdają biednym. Podopieczni Michała Probierza wywieźli komplet punktów zarówno z Warszawy (wygrana 1:0 z Legią), jak i z Bydgoszczy (3:0), ulegając sensacyjnie najgorszym drużynom T-Mobile Ekstraklasy - Podbeskidziu (1:3) i Widzewowi (1:4). Mimo wszystko defensywa jest jednak mocną stroną Lechii - 9. drużyna ligi zachowywała czyste konto w aż 9 z rozegranych dotychczas 24 meczów.
Nie chcą powtórki
W rundzie jesiennej obie drużyny podzieliły się punktami (2:2), ale dziś remis nie zadowoli żadnej ze stron. Lechia i Korona znajdują się bowiem tuż pod kreską, dzielącą tabelę na grupę mistrzowską i spadkową, dlatego zarówno kielczanie, jak i podopieczni Michała Probierza, celują tylko w komplet punktów.
Autor: ekstraklasa.tv