W Niemczech nikt nie zastanawia się czy, a ile wygra drużyna narodowa w finale mistrzostw świata z Argentyną. - Będzie 2:0, chłopcy Jogiego będą bohaterami - prognozuje dziennik "Bild". Rozgrzane głowy dziennikarzy, a także piłkarzy studzi jednak sam selekcjoner. - To będzie niezwykle emocjonujący finał. Czeka nas twarda walka - twierdzi Joachim Loew.
Selekcjoner Niemców wie co mówi. Prawie równo dwa lata temu nasi zachodni sąsiedzi rozgrywali z Argentyną mecz towarzyski i przegrali 1:3. Tamto spotkanie świetnie pamiętają Albicelestes. W niedzielę na boisko może wyjść aż dziesięciu piłkarzy, którzy rozpoczynali tamten mecz w wyjściowym składzie.
- Gonzalo Higuain, Angel Di Maria, Kun Aguero, ta drużyna nie jest zależna tylko od Messiego - mówił na konferencji przed meczem Loew, jakby świetnie pamiętając kto wtedy napsuł Niemcom krwi. Spotkanie było tylko sparingiem, a dodatkowo Die Mannschaft od 30 minuty grali w '10', bo czerwoną kartkę zobaczył stojący w bramce Ron Zieler. Selekcjoner Niemców jednak nawet wspominając zwycięstwo 4:0 z mistrzostw świata w RPA jest wyjątkowo ostrożny. - Od tamtej pory ich organizacja gry poszła znacznie do przodu - zauważa Loew.
Hurraoptymizm niemieckich mediów
Dużo mniej powściągliwe są niemieckie media. Dziennikarze "Hamburger Morgenpost" przypominają na okładce lata niemieckich tryumfów na mundialu. Na liście pojawia się także oczywiście rok 2014. Zaglądając w niedzielę do niemieckich kiosków można też znaleźć takie tytuły jak: "Mistrzowie świata", "Załóżcie koronę" czy "Dziś sięgniemy po czwartą gwiazdkę". W Berlinie nikt nie wyobraża sobie innego scenariusza niż pewny tryumf piłkarzy Joachima Loewa.
Autor: drop / Źródło: sport.tvn24.pl