Obrazek, który z pewnością będzie przewijał się wśród tych najwspanialszych. Luis Suarez zadedykował swojego pierwszego gola na brazylijskich mistrzostwach lekarzowi kadry. Nic dziwnego, właśnie on postawił go na nogi.
Suarez nie mógł wystąpić w pierwszym meczu Urugwajczyków. Wszystko przez kontuzję kolana, która wykluczyła go z piłki na kilka tygodni. Mimo to trener Tabarez zabrał go na mistrzostwa, licząc, ze nawet, gdy napastnik nie będzie dysponowany na Kostarykę, przyda się w kolejnych spotkaniach. Nie mylił się.
Wskazał na lekarza
Napastnik Liverpoolu nękał angielską defensywę raz po raz. Strzelał nawet w sytuacjach, gdy nikt o zdrowych zmysłach nawet by się tego nie spodziewał. Z rzutów rożnych zamiast dośrodkowywać na głowy kolegów wolał słać rogale, które o mały włos nie zaskoczyły Joe Harta. Wreszcie go pokonał. Głową, po wrzutce Cavaniego.
Natychmiast utonął w objęciach kolegów, a następnie podbiegł do lekarza reprezentacji, wskazując kibicom i fotoreporterom, że to on stoi za tym sukcesem. Tylko on i piłkarz wiedzą, jak bardzo musieli się poświęcić, by gwiazda reprezentacji Urugwaju mogła być gotowa na starcie z Anglikami. Straszliwa rekonwalescencja opłaciła się. Suarez rzucił Anglików na kolana jeszcze raz w samej końcówce. Tym razem już na dobre.
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl