Poniedziałek, 20 czerwca - Jak ktoś już połknie tego bakcyla, to musi z nim umrzeć. Jeśli ktoś już raz zakochał się w lataniu, to tego latania nie zostawi - mówił miesiąc przed katastrofą w rozmowie z TVN24 pilot Marek Szufa. W sobotę podczas 5. Pikniku Lotniczego w Płocku jego samolot rozbił się uderzając w taflę wody. Na pokładzie znajdowały się kamery, które być może pomogą w ustaleniu przyczyn katastrofy. - Zabrakło szczęścia - mówią zgodnie przyjaciele Marka Szufy.
Wtedy chętnie opowiadał o tym co kochał najbardziej - lataniu. - Co prawda człowiek nie urodził się po to, żeby latać, ale odkąd zaczął chodzić po ziemi, to zadzierał głowę do góry, patrzył na ptaki i chciał od tej ziemi się oderwać - mówił Marek Szufa.
Po pierwsze aktywność
To przed kamerą TVN24 Marek Szufa otworzył się i opowiedział o swojej prywatności. - Jestem dosyć aktywnym człowiekiem, zaangażowałem się w bardzo wiele różnych dziedzin życia. Nurkuję, pływam, żegluję, jeżdżę na nartach wodnych i śnieżnych, bawię się modelarstwem, skakałem na spadochronach i latałem na motolotniach. Ale to wszystko jest po prostu związane z powietrzem - mówił.
I przekonywał, że to, co jest związane z powietrzem dostarcza mu ogromną ilość wrażeń i adrenaliny. - Latanie daje niesamowite możliwości wyżycia się, a szczególnie akrobacje, bo to jest ten najwyższy stopień wtajemniczenia w lotnictwo. To daje niesamowitą satysfakcję kiedy wszystko fajnie wychodzi - opowiadał Szufa.
Bez emocji
Pilot zdradził też swój sposób na to, żeby lot wyglądał atrakcyjnie i podobał się publiczności. - Zwykle dobiera się takie figury, które robią największe wrażenie, czyli szybkie i gwałtowne. Samolot wtedy po prostu się przewraca i wygląda to tak, jakby był całkowicie pozbawiony kontroli, jednak cały czas jest pod kontrolą - zapewniał Szufa. I podkreślał: - Emocji w zasadzie nie ma i nie powinno być podczas takiego latania na pokazach, dlatego że to wszystko musi być naprawdę wyważone. Trzeba to robić z wyrachowaniem i zupełnym spokojem. Bo jeśli emocje występują, to łatwo popełnić błąd. A przy lataniu na tak małej przestrzeni i wysokości to się zwyczajnie źle kończy.
Zawsze powtarzał, że z lataniem "to jest tak, że jak ktoś połknie tego bakcyla, to już z nim musi umrzeć". - Latania się nie zostawia - mówił.
mn/tr/k