Jak ratowano chilijskich górników?

Akcja ratunkowa chilijskich górników
Akcja ratunkowa chilijskich górników
Źródło: Studio 3D

Środa, 13 październikaWydobycie na powierzchnię górników uwięzionych pod ziemią w kopalni San Jose w Chile było pierwszą tak skomplikowaną akcją ratunkową w historii światowego górnictwa. Przedstawiamy szczegóły techniczne tej operacji.

Akcja ratunkowa

Początek akcji wydobywania uwięzionych pod ziemią 33 górników w kopalni San Jose rozpoczął się o północy z 12 na 13 października 2010 roku (o piątej rano naszego czasu). Na miejscu pojawili się prezydenci Chile i Boliwii. 32 górników to obywatele Chile, jeden jest Boliwijczykiem. W sobotę 9 października 2010 roku chilijscy ratownicy dowiercili się do miejsca, w którym od ponad dwóch miesięcy przebywało 33 mężczyzn. Pierwszy testowy zjazd kapsuły, za pomocą której górnicy byli wyciągani na powierzchnię, wykonano 11 października 2010 roku.

Zabezpieczenie szybu

Górnicy zostali wyciągnięci na powierzchnię pojedynczo w ciasnej kapsule. Ostatnim etapem przed ich wyciąganiem na powierzchnię było zabezpieczenie wywierconego szybu. Jak informował reporter TVN24 Leszek Kabłak, ekipa ratownicza zdecydowała, że szyb trzeba umocnić stalowymi rynnami. Miały one zapobiec zablokowaniu kapsuły przez obsuwające się kamienie. Szyb wywiercony do górników nie był bowiem idealnie prosty. Znajdowało się w nim załamanie i ratownicy obawiali się, że kapsuła ratunkowa może się tam zaklinować. Stalowymi rurami zostało umocnione pierwsze 96 metrów szybu. Poniżej była już tylko lita skała, która nie wymagała dodatkowego wzmocnienia. Umacnianie ścian szybu polegało na wtłoczeniu do niego metalowej tuby. Składała się ona z 16 stalowych rur, każda po 6 metrów długości. Utworzyły one ścianę windy, którą była dla górników kapsuła Feniks. Cały szyb został dokładnie zbadany za pomocą kamer wideo.

Kapsuła

Na potrzeby akcji ratunkowej skonstruowano trzy kapsuły Feniks różnych rozmiarów. Wszystkie trzy modele zaprojektowała chilijska marynarka. Górników wyciągnęła kapsuła o nazwie Feniks 1. W jej wnętrzu było miejsce dla jednej osoby. Cała kapsuła miała wysokość 4 metrów. Przestrzeń, wewnątrz której znajdował się górnik, miała jednak tylko 2 metry wysokości. Średnica kapsuły wynosiła 54 cm. Całość ważyła 420 kg. Najbardziej rosły mężczyzna miał po centymetrze wolnej przestrzeni na wysokości ramion. W czasie ewakuacji górnicy mieli na sobie specjalnie w tym celu zaprojektowaną uprząż z aparaturą do mierzenia ciśnienia, rytmu serca i innych parametrów, która przekazywała te dane oczekującej na powierzchni ekipie lekarskiej.

fot. PAP
fot. PAP

Maksymalna prędkość, z jaką poruszała się kapsuła, to 15 centymetrów na sekundę (9 metrów na minutę). Kurs w górę i w dół miał trwać około godziny. Ostatecznie ewakuacja odbyła się szybciej. Wydobycie wszystkich górników trwało dobę. Na dole kapsuły znajdowały się trzy pojemniki ze sprężonym powietrzem, które wystarczało na 90 minut. Każdy z górników otrzymał obcisły kombinezon uszyty na jego miarę, aby łatwiej zmieścił się w kapsule. Kombinezony miały specjalne czujniki, badające, jak reaguje organizm na zmieniające się ciśnienie.

Kolejność wyjeżdżania

O powodzeniu akcji ratowniczej mogła zdecydować kolejność wychodzenia górników na powierzchnię. Została ona ustalona na podstawie ich budowy ciała, stanu zdrowia, a nawet zręczności. Najpierw na powierzchnię wyjechali najszczuplejsi i najzręczniejsi. Po nich winda zabrała chorych i najsłabszych fizycznie. Na końcu tych, którzy najlepiej znieśli przeszło dwumiesięczny pobyt pod ziemią. Ostatni na powierzchnię wyjechał sztygar, 54-letni Luis Urzua Iribarren. Jak podkreślały media, jego spokój, stanowczość i opanowanie bardzo pomogły 33 zasypanym górnikom przetrwać pierwsze 17 dni, w ciągu których nie mieli żadnego kontaktu ze światem. W przygotowaniach do podróży pomogli górnikom ratownicy, którzy przed akcją zjechali kapsułą pod ziemię.

Niebezpieczeństwa

W razie problemów w czasie podróży windą górnicy mieli możliwość wydostania się z niej. Kapsuła dawała pasażerowi możliwość katapultowania się. System działał jednak odwrotnie niż w samolocie. W razie nieprzewidzianych trudności, np. zablokowania się kapsuły w szybie, można było otworzyć dolną pokrywę kapsuły i opuścić górnika z powrotem na dół na linie. W kapsule znajdowała się też uprząż, która miała trzymać górników w pozycji pionowej, na wypadek gdyby zemdleli. Przez cały czas akcji trwały też prace przy wierceniu drugiego, zapasowego szybu ratunkowego.

Czytaj także: