- Rywale często się cofali nawet na piąty metr, w drugiej połowie powiedziałem to Kubie, wycofał mi piłkę i udało się strzelić bramkę - opisuje najwspanialszą chwilę spotkania Polski z Irlandią Północną jego bohater, Arkadiusz Milik. W naszym pierwszym meczu na Euro pokonaliśmy Wyspiarzy 1:0.
To nie było łatwe spotkanie. Szczególnie dla Milika i innych graczy, których zadaniem było ostrzeliwanie irlandzkiej bramki. Rywale - słynący z twardej i świetnie zorganizowanej gry w defensywie - mocno zagęszczali strefę własnego pola karnego.
Polacy długo byli bezradni, obrona Wyspiarzy trzymała się mocno i nie popełniała większych błędów. Ale w 51. minucie Milik po podaniu Kuby Błaszczykowskiego w końcu znalazł na nią sposób. Po spotkaniu snajper zdradził, że akcja poprzedzająca jego trafienie była dokładnie przemyślana. - W tym meczu było dużo miejsca na 16. metrze, szukaliśmy skrzydeł szczególnie w pierwszej połowie. Rywale często się cofali nawet na piąty metr, w drugiej połowie powiedziałem to Kubie, wycofał mi piłkę i udało się strzelić bramkę. Mamy pierwsze, historyczne trzy punkty, do tego w meczu inauguracyjnym, dlatego tym bardziej to nas cieszy - powiedział po spotkaniu Milik.
Trochę opadli z sił
Mimo skromnego zwycięstwa do postawy piłkarzy Adama Nawałki przez większość meczu nie można było mieć zastrzeżeń. Kilka nerwowych chwil polscy kibice przeżyli dopiero w ostatnich minutach. Jak przyznał Milik, wzięło się do z trudów meczu, jakie po ponad godzinie gry czuli już nasi zawodnicy. - Zagraliśmy bardzo dobrze drużynowo, byliśmy bardzo mobilni, szczególnie w pierwszej połowie. W drugiej przez ostatnie 20 minut zabrakło trochę sił i przeszliśmy do defensywy. Zagraliśmy dobre spotkanie jako drużyna. Teraz będziemy myśleć o następnym meczu, z Niemcami, ale na razie cieszymy się razem z kibicami - mówił zadowolony bohater niedzielnego spotkania.
Autor: TG//rzw / Źródło: PAP. sport.tvn24.pl