Czwartek, 11 grudnia Dwie młode oszustki z Siemianowic Śląskich, przez przypadek wpadły w ręce stróżów prawa. Kobiety pukając do kolejnego domu, trafiły na komendanta tyskiej straży miejskiej. Mężczyzna nie uwierzył w dobre intencje siemianowiczanek, które krążyły po domach i wyłudzały pieniądze.
Kobiety podawały się za wolontariuszki zbierające datki dla chorego na raka chłopca, jak szacuje policja, mogły w ten sposób oszukać nawet kilkaset osób. Posługując się fałszywą legitymacją wyłudzały od ludzi wielkie sumy pieniędzy. Obie byłyby pewnie jeszcze długo bezkarne, gdyby nie ich pech. Szukając swojej kolejnej naiwnej ofiary, fałszywe wolontariuszki trafiły do domu komendanta straży miejskiej. Funkcjonariusz nie dał się oszukać.
Fałszywa legitymacja
Komendant zarządał od kobiet ważnego dokumentu, pozwalającego na zbiórkę pieniędzy. - Udało mi się ujawnić coś, co wcześniej mógł zrobić każdy obywatel - mówi Ryszard Polcyn komendant Straży Miejskiej w Tychach. Przedstawione przez kobiety dokumenty okazały się fałszywe. - Posługiwały się nieaktualnymi legitymacjami sprzed 4 lat, kiedy faktycznie były wolontariuszkami w Łodzi i zbierały pieniądze na chore dzieci - mówi Jacek Ptak z KMP w Tychach. Kobiety trafiły do policyjnego aresztu i zostały przesłuchane. Jak się okazało swoją działalność prowadziły też w innych miastach.