W pierwszym meczu finałowym ligi NBA broniący tytułu koszykarze Miami Heat przegrali na wyjeździe z San Antonio Spurs 95:110. Koszykarzy zmagali się nie tylko z rywalami, ale też z wysoką temperaturą w hali. Swój dramat przeżyli też kibice z Florydy - ich pupil LeBron James przedwcześnie opuścił parkiet.
W finale grają te same drużyny, co w ubiegłym roku. Wtedy po niezwykle zaciętej rywalizacji Heat triumfowali 4-3. Ci, którzy ponownie liczą na wielkie emocje, po pierwszym meczu nie powinni czuć się rozczarowani. Piętnastopunktowa różnica zupełnie nie oddaje wydarzeń na parkiecie.
Awaria w hali
Z powodu awarii klimatyzacji drużynom przyszło grać w bardzo trudnych warunkach. Temperatura w hali rosła z minuty na minutę i pod koniec spotkania przekraczała 32 stopnie Celsjusza. - Warunki były trudne dla obu drużyn. Było naprawdę gorąco, a zawodnicy wyglądali jak nieżywi - powiedział trener Spurs Gregg Popovich. Tuż po przerwie gospodarze prowadzili 58:49, ale w trakcie kolejnych 10 minut mieli aż dziewięć strat, a trafili tylko pięć rzutów z gry. Heat takich okazji nie zwykli marnować. Na początku czwartej kwarty to obrońcy tytułu wygrywali sześcioma punktami.
Poważny uraz "Króla"?
Świetnie grał LeBron James. Skrzydłowy gości zapisał na swoim koncie 25 pkt, ale w kluczowym momencie nie mógł pomóc drużynie. Na cztery minuty przed końcem meczu doznał kontuzji i opuścił parkiet mocno utykając. To zdarzenie kompletnie załamało podopiecznych trenera Erika Spoelstry. Do zakończenia meczu zdobyli już tylko trzy punkty, a rywale aż 16. - Kiedy zobaczyłem naszego lidera kulejącego, poczułem się jakbym otrzymał silny cios w brzuch. Jednak mimo kontuzji Jamesa uważam, że wciąż mieliśmy szansę na zwycięstwo - przyznał Spoelstra. Najskuteczniejszy w ekipie Spurs był Tim Duncan. 38-letni zawodnik zanotował 21 pkt i 10 zbiórek. Trafił aż dziewięć z 10 rzutów z gry. Francuz Tony Parker dołożył 19 pkt, a rezerwowy Argentyńczyk Manu Ginobili miał 16 pkt i 11 asyst.
Three-peat oddala się
Cichymi bohaterami gospodarzy są jednak Tiago Splitter - 14 pkt i Danny Green - 13 pkt, którzy długo byli niewidoczni. Brazylijczyk na przełomie trzeciej i czwartej kwarty przerwał niemoc "Ostróg", zdobywając w 90 sekund dziewięć punktów. Green natomiast podobną serią popisał się w połowie ostatniej części gry, kiedy niemal równie szybko uzyskał osiem "oczek" i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Wśród pokonanych, oprócz Jamesa, na wyróżnienie zasługują Dwyane Wade - 19 pkt i Chris Bosh - 18 pkt i dziewięć zbiórek. Heat walczą o tzw. three-peat, czyli trzeci tytuł z rzędu. Najlepsi byli także w 2006 roku. Spurs natomiast z mistrzowskiego tytułu cieszyli się w latach: 1999, 2003, 2005 i 2007.
Autor: bucz / Źródło: PAP