Poniedziałek, 8 sierpnia W jednym miejscu powstaje piękna i prosta autostrada A4, a tuż obok z powodu budowy jest rujnowana dopiero co wyremontowana gminna droga. Potężne ciężarówki wyładowane materiałami i maszynami budowlanymi bez przerwy kursują drogą, na której jest zakazany ruch pojazdów o masie ponad 3,5 tony. Ważące po kilkadziesiąt ton pojazdy mają zbudowaną specjalną drogę techniczną, ale przez wieś im bliżej. Mieszkańcom gminy broniącej swojej dopiero co odnowionej drogi nikt nie chce pomóc.
Budowę autostrady A4 na odcinku Szarów-Brzesków w Małopolsce obsługują dziesiątki ciężarówek. Chcąc dojechać na plac budowy, mają do wyboru dwie trasy. Jedna to specjalnie zbudowana droga techniczna, czyli prowizoryczna żwirówka przez pola. Druga to przejazd przez małe lokalne drogi w gminie Kłaj.
Krótsza trasa lepsza
Ponieważ trasa techniczna jest dłuższa i żwirowa (czyli siłą rzeczy pełna dziur), kierowcy ciężarówek wybierają główną drogę lokalną w gminie, na której dopuszczalny jest ruch pojazdów o masie maksymalnie 3,5 tony. - No, jak państwo widzą, tak jest od rana. Jeżdżą od godziny szóstej do 18-19 - mówi wójt gminy Kłaj, Zbigniew Strączek. Codziennie z gminnej drogi korzysta kilkadziesiąt pojazdów o masie nawet 40-60 ton.
Wójt i mieszkańcy są poirytowani sytuacją. Dopiero co ich droga została wyremontowana za cztery miliony złotych. Nie jest jednak przystosowana do ruchu tak ciężkich pojazdów, które ją nieuchronnie niszczą. Na dodatek pojazdy z budowy wywołują drgania i wibracje, które powodują uszkodzenia w domach.
Chcąc wymusić na kierowcach ciężarówek korzystanie z drogi technicznej, wójt i mieszkańcy imają się różnych metod. Prośby nic nie dały. Wezwanie policji poprawia sytuację na jeden dzień. Następnego ciężarówki wracają. Mieszkańcy chcieli blokować drogę, ale nie ma na niej przejścia dla pieszych, nie mogli więc legalnie zatarasować drogi chodząc po "zebrze". Wójt zamontował więc monitoring i przesyła policji nagrania. Ma nadzieję, że systematycznie wręczane mandaty załatwią sprawę.
Ułomność zainteresowanych
Dlaczego kierowcy ciężarówek jeżdżą przez wsie mimo zakazu i istnienia alternatywnej drogi? Jak ustalił reporter "Prosto z Polski", firma zatrudniająca kierowców, płaci im od ilości wykonanych kursów. Dlatego im szybciej je wykonają (korzystając z krótszej drogi gminnej), tym więcej zarobią. No i nie będą musieli trząść się na wybojach.
- Natura ludzka, w tym osób kierujących tymi samochodami, jest momentami ułomna. Może być chęć taka, żeby skrócić sobie drogę - mówi Paweł Szymaniak z firmy Polimex Mostostal, która buduje autostradę. Inni przedstawiciele wykonawcy budowy autostrady umywają jednak ręce od odpowiedzialności. - Wie pan. Jak mój syn ma 18 lat i złamie przepis drogowy, to co ja mu mogę zrobić. No to jest to samo - mówi kierownik na budowie, który chciał pozostać anonimowy.
Instytucja nadzorująca budowę, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Austostrad, również nie widzi możliwości wpłynięcia na kierowców. - No, my nie jesteśmy władni, żeby wystawiać jakieś kary - mówi Jacek Gryga z GDDKiA w Krakowie.
Nie wiadomo, jakie szkody na drogach lokalnych już wyrządziły ciężkie pojazdy. Nikt nie przeprowadził badań. Budowa odcinka autostrady będzie jeszcze trwać wiele miesięcy.