Niewiele musieli zrobić Chorwaci, by w Kaliningradzie - w meczu grupy D mistrzostw świata - pokonać Nigerię i zgarnąć trzy punkty. Na prowadzenie wyszli po samobóju, na 2:0 podwyższyli uderzeniem z karnego. Wystarczyło.
Chorwacja 20 lat temu została trzecią drużyną mundialu rozgrywanego we Francji. Teraz chce powtórki. Oczekiwania i piłkarzy, i kibiców są tam duże. Luka Modrić, Ivan Rakitić, Mario Mandżukić - panowie są po trzydziestce, jeśli nie sięgną po sukces teraz, to kiedy? Umiejętności mają, doświadczenie też jest po ich stronie. Kapitanem Nigerii jest John Obi Mikel. 31. urodziny obchodził w kwietniu, w kadrze otoczony jest młodszymi zawodnikami, bramkarz Francis Uzoho liczy sobie zaledwie 19 lat. Pewnie dlatego tuż przed wylotem do Rosji mówił, że nie ciąży na nich żadna presja. Będzie, co będzie.
Szczupak Mandżukicia
Pierwszy raz Nigeria pogubiła się w środku pola, a zaraz potem w obronie, po niecałym kwadransie. Ivan Perisić uderzył zza z dystansu, nad poprzeczką. Poprawiał, też z dalekiej odległości, Andrej Kramarić. On pomylił się bardzo.
Zupełnie pogubiła się też w 32. minucie. Chorwaci bili rzut rożny, główkował Ante Rebić, główkował - szczupakiem - Mandżukić, aż piłkę trącił nogą Oghenekaro Etebo. I pokonał własnego bramkarza.
W minucie 69. William Troost-Ekong chwytem zapaśniczym powalił Mandżukicia w polu karnym. Sędzia ukarał go za to żółtą kartką i - rzecz jasna - podyktował jedenastkę. Modrić zupełnie oszukał Uzoho. 2:0.
Nigeria w całym spotkaniu celnie strzelała dwa razy. Chorwacja też - to drugie uderzenie, w bramkarza, kibice zobaczyli już w doliczonym czasie.
Autor: rk / Źródło: sport.tvn24.pl