Dwukrotny król strzelców polskiej ekstraklasy znalazł się w kadrze awaryjnie. Waldemar Fornalik powołał Brożka, gdy okazało się, że drobna kontuzja wykluczy z meczu z San Marino Roberta Lewandowskiego. Piłkarz "Białej Gwiazdy" rozegrał 55 minut, ale - mimo kilku wyśmienitych okazji - nie zdołał strzelić amatorom ani jednego gola.
Mecz, który można tylko przegrać
Niedyspozycja strzelecka w tym spotkaniu sprawiła, że Paweł Brożek obawia się dożywotniego rozbratu z kadrą: - W meczach z takim przeciwnikiem jak San Marino nic nie można wygrać, można tylko przegrać. I ja przegrałem. Miałem pretensje do samego siebie - mówi.
- W tych sytuacjach, w których się znalazłem, powinienem strzelić minimum dwa gole. Już to powołanie było awaryjne, więc trudno mi powiedzieć, czy dostanę kolejne - powiedział "Przeglądowi Sportowemu".
W lidze lepszy niż w kadrze
Zdecydowanie lepiej niż w reprezentacji wiedzie się Brożkowi w T-Mobile Ekstraklasie. Po powrocie do Polski napastnik Wisły strzelił już trzy gole, przyczyniając się do bardzo dobrego jak na razie wyniku ekipy Franciszka Smudy.
Autor: ekstraklasa.tv / Źródło: ekstraklasa.tv, przegladsportowy.pl