Grzegorz Mielcarski, były piłkarz, a obecnie ekspert stacji nc+, przyznał w rozmowie z portalem ekstraklasa.tv, że dziwi go zachowanie polskich klubów, które degradują piłkarzy do rezerw, gdy ci podpiszą umowę z nowym pracodawcą. Dodaje, że na Zachodzie takie praktyki są rzadkością. - Robert Lewandowski jest tu przykładem. Podpisał umowę z Bayernem Monachium, a nikt w Dortmundzie nie pomyślał, żeby odsunąć go do rezerw - powiedział były napastnik FC Porto.
Paweł Stolarski, którego kontrakt z Wisłą Kraków wygasa w czerwcu bieżącego roku, postanowił nie przedłużać umowy z Wisłą i związał się z gdańską Lechią. Franciszek Smuda, któremu młody obrońca obiecał ponoć, że zostanie w Krakowie, zdecydował się przesunąć go do drużyny rezerw. Zdaniem Grzegorza Mielcarskiego, takie zachowanie świadczy o braku klasy "Franza" i znacznie odbiega od przyjętych na Zachodzie standardów. - Jeżeli chce się zyskać szacunek, jeżeli chce się pokazać innym piłkarzom, że warto, że się nic nie stało, bo nawet jeśli Stolarski odejdzie, Wisła nie przestanie istnieć, to trzeba się z takimi faktami pogodzić. Przykładem jest Robert Lewandowski. Podpisał umowę z Bayernem Monachium, a nikt w Dortmundzie nie pomyślał, żeby go odsunąć do rezerw. Przecież telenowela z Lewandowskim trwa już tyle czasu, i już dawno wiadomo było, że nie podpisze kontraktu i nikt w Dortmundzie nie pomyślał, żeby go odsunąć. Dali mu jeszcze podwyżkę! - powiedział Mielcarski portalowi ekstraklasa.tv. Co trener, to obyczaj Ekspert nc+ dodał, że jeszcze kilka lat temu Wisła potrafiła z takich sytuacji wychodzić z twarzą. Jako przykład podaje sprawę Marcina Baszczyńskiego i Marka Zieńczuka. - Pamiętam sytuację, kiedy Marek Zieńczuk i Marcin Baszczyński odchodzili z Wisły. Wtedy trenerem był Maciej Skorża i absolutnie do samego końca trzymał ich w zespole, tak, jak teraz robi to Borussia - zaznaczył Mielcarski. Stolarski nie ucierpi Zdaniem Grzegorza Mielcarskiego, nawet jeśli Lechia Gdańsk nie zdecyduje się przyspieszyć transferu Stolarskiego i nie wykupi go z Wisły w zimowym okienku transferowym, najwięcej na zamieszaniu i stosowaniu tego typu "kar" straci Wisła, a nie sam zawodnik. - Jest to jakaś kara, chociaż Stolarski tego specjalnie nie odczuje, bo on ma kontrakt tylko do końca czerwca, a więc parę miesięcy. I nawet gdyby był w pierwszym składzie, to i tak by nie grał - zgaduje wychowanek Orła Chełmno.
Autor: Robert Iwanek, ekstraklasa.tv