Mieli walczyć o Puchar Świata, a zabraknie ich nawet w strefie medalowej. W Kazaniu Brazylia szaleńczo próbowała odrobić straty, ale nie dała rady i przegrała z Belgią 1:2. Canarinhos jadą do domu już po ćwierćfinale, a to oznacza, że w Rosji pozostały tylko drużyny z Europy.
Najlepsza obrona kontra najskuteczniejszy atak, wieczny faworyt kontra drużyna z wielkimi aspiracjami, która ciągle nie może przebrnąć fazy ćwierćfinałowej - tak w skrócie można było opisać rywalizację Canarinhos z Czerwonymi Diabłami.
Brazylia w czterech dotychczasowych meczach w Rosji straciła ledwie jednego gola, Belgia, w takiej samej liczbie spotkań, strzelała aż dwanaście razy.
Cios za ciosem
Na kolejne trafienie ekipa Roberto Martineza zapracowała już po 13. minutach piątkowego ćwierćfinału. Wydatnie pomógł jej w tym Fernandinho, który po rzucie rożnym trafił do własnej siatki.
Było 1:0 dla Europejczyków, a już na tym etapie wynik mógł i powinien być odwrotny. W pierwszych minutach Brazylijczycy zmarnowali fantastyczne okazje po kornerach. Przy pierwszej okazji Thiago Silva trafił w słupek, a chwilę później skiksował Paulinho.
Jak wykorzystywać szanse po pół godzinie pokazał im Kevin de Bruyne. Pomocnik Manchesteru City atomowym strzałem wykończył kontratak swojej drużyny. Konsternacja - wielki faworyt mundialu, Brazylia była na kolanach.
Canarinhos ruszyli, ale przed przerwą, poza jednym celnym strzałem z dystansu, nic nie zdziałali.
Szaleńcze ataki
Na drugie 45 minut Brazylijczycy wybiegli w bojowych nastrojach, z pełną świadomością, że może być to ich pożegnanie z mundialem. I na bramkę Belgów sunął atak za atakiem. Bardzo aktywny był Marcelo, dwoił się i troił Neymar, ale obrona Czerwonych Diabłów spisywała się bez zarzutu.
Przed upływem godziny w szesnastce rywali padł Gabriel Jesus, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Radość Canarinhos trwała krótko, bo po analizie VAR rzut karny został anulowany.
Czas mijał, ataki Brazylii nie traciły na sile, ale coraz częściej z groźnymi kontrami ruszali Belgowie. Im na kolejnych golach jednak nie zależało, chcieli jedynie kraść czas coraz bardziej zdesperowanym piłkarzom Tite.
Przełamanie przyszło na kwadrans przed końcem. Perfekcyjną centrą popisał się Phillippe Coutinho, a głową do siatki trafił rezerwowy Renato Augusto. Canarinhos wciąż mieli nadzieję!
Kilka minut później po raz kolejny bohaterem zostać mógł Augusto, ale jego strzał minimalnie minął lewy słupek bramki Thibaulta Courtoisa. Jeszcze genialną szansę zmarnował Coutinho, jeszcze szarżowali Neymar i Douglas Costa, ale nie dali rady. W Kazaniu lepsza Belgia. Brazylia jedzie do domu!
Półfinałowym rywalem Belgów będą Francuzi.
Autor: pqv/TG / Źródło: sport.tvn24.pl