Grecy do wyjścia z grupy potrzebowali tylko dziewięciu celnych strzałów, Hiszpanie wykonali ich o 30 więcej, a najczęściej, bo 12 razy w meczu, pudłowali Holendrzy. 16 ekip grających na Euro w 24 dotychczasowych spotkaniach pokazało łącznie kibicom 60 goli, wymieniło prawie 20 tysięcy podań, a piłki najbardziej unikali Szwedzi i Anglicy.
W grupie A (Polska, Czechy, Rosja, Grecja) padło łącznie 14 goli. Dwa więcej w grupie B, a więc "grupie śmierci" (Holandia, Niemcy, Dania, Portugalia), a po 15 w C i D.
Do celu
Najwięcej bramek strzelili Hiszpanie, choć ich liczba nie poraża (sześć), ale też potrzebowali do tego oddania największej liczby strzałów - aż 58 (39 w światło bramki). Cztery bramki Francuzów w meczach z Ukrainą, Anglią i Szwecją przyszły za to po oddaniu 59 strzałów (36 rzeczywiście leciało w stronę bramkarza), a Grecy - chciało by się rzec, bardzo oszczędnie - wykonali tylko dziewięć celnych i 10 niecelnych prób. Do awansu do ćwierćfinału starczyło.
Polska na tle najlepszych wypada gorzej, choć nie tragicznie. 20 celnych strzałów dało jej miejsce w środku stawki, a 24 niecelne - wysoką, czwartą pozycję w nie najbardziej pożądanej statystyce strzałów niecelnych.
Skutecznością imponowali za to Niemcy, choć szału pod bramką ich rywali nie było. 19 celnych prób w trzech meczach dało im jednak pięć bramek i komplet punktów jako jedynej drużynie w stawce. Anglicy byli jeszcze lepsi, bo swoje pięć strzelili w 15 celnych próbach.
Pudło!
Jeżeli ktoś się zastanawiał nad powodami, dla których Holendrzy nie zdobyli punktu w grupie B i wciąż ich nie znajdował, teraz może odetchnąć. Podopieczni Berta van Maarwijka byli najbardziej nieskuteczną ekipą turnieju. Średnio prawie 12 strzałów w meczu kończyło się umieszczeniem piłki obok lub ponad bramką. Za ich plecami znaleźli się nasi grupowi rywale Rosjanie (9,67), którzy wystrzelali się już w pierwszym meczu z Czechami i Ukraińcy (8,67). Polacy też ambitnie - chybiali 8 razy w meczu, czyli średnio co 11 minut. Procentowo najczęściej drogę do bramki znajdowali Duńczycy, Chorwaci i Grecy. Ci nie trafiali w bramkę najwyżej 2-3 razy w meczu.
Na dwóch biegunach: Hiszpanie i Anglicy
O tym, że posiadanie piłki nie gwarantuje sukcesu w tej grze świadczy ta właśnie statystyka. Poza Hiszpanami (62 proc. czasu), najczęściej mieli ją przy nodze Holendrzy, Rosjanie i Ukraińcy (57 proc.), a żadna z tych ekip nie weszła do ćwierćfinału.
Polacy wypadli dużo słabiej (45 proc.), ale szokują statystyki Szwedów i Anglików. Ci pierwsi łącznie mieli piłkę 57 minut w całym turnieju, co przełożyło się na 17 proc. jej posiadania w ciągu 90 meczowych minut. "Synowie Albionu" kontrolowali grę przez 23 proc. czasu.
Nieprawdopodobne dysproporje są też widoczne w liczbie podań wykonanych w meczu. Hiszpanie wykonali ich 2411 (ponad 800 w meczu!), a Anglicy ledwie 440. Na domiar złego ci ostatni podawali też z najgorszą skutecznością (64 proc.). Gorszą mieli tylko Irlandczycy (56 proc.). Najlepszą znowu Hiszpanie (82 proc.)
Polacy wykonali 1291 podań; o osiem mniej od Francuzów i 82 więcej od Portugalczyków.
Faule i faulowani
Biało-czerwoni nie grali też zbyt "czysto". Faulowali przeciwników aż 56 razy. Przebili ich tylko Chorwaci i Czesi (61). Najmniej kontaktowej gry wcielali za to w życie Niemcy (27 fauli), Anglicy (30) i Ukraińcy (31).
Najczęściej faulowano Greków, Włochów i Hiszpanów (kolejno 57, 53 i 52 incydenty). Polaków też nie oszczędzano (47), a najlepiej na boisku uciekali przed korkami rywali Duńczycy i Francuzi (27 i 30).
Grecy, Włosi i Chorwaci zobaczyli po dziewięć żółtych kartek, Irlandczycy osiem, Polacy i Szwedzi siedem, a Niemcy trzy.
Polacy, Grecy i Irlandczycy musieli też odesłać po jednym zawodniku do szatni za czerwony kartonik.
Autor: adso\mtom\k / Źródło: tvn24.pl