Premium

"Nie poszłam do szkoły, bo nie miałam podpasek". Będą za darmo? Politycy: chochoł lewicy, socjalizm

Zdjęcie: Shutterstock

Czy polskie nastolatki, tak jak ich rówieśniczki w Anglii, Szkocji czy Francji, mogłyby mieć darmowy, regulowany ustawowo, dostęp do podpasek w szkole? Tak, gdyby rządzący uwierzyli, że ubóstwo menstruacyjne w Polsce jest faktem. Na razie twierdzą, że to "absurd" i "lewacki chochoł".

Dane zebrane przez Kulczyk Foundation w 2020* roku nie pozostawiają złudzeń: aż 19 procent kobiet przyznaje, że zdarzyło im się nie mieć wystarczających środków finansowych na zakup podpasek. Aż 39 procent z nich przynajmniej raz musiało wybrać: ciepły posiłek albo podpaska. Wiele zdecydowało, że ważniejszy jest obiad, a prawdziwą podpaskę zastąpiła wata lub produkt higieniczny domowej roboty, na przykład kartonik z nałożoną na niego skarpetką.

Nie ma matka, nie ma córka

Z badania wynika ponadto, że co piąta polska uczennica musiała zrezygnować z lekcji z powodu braku środków higieny.

W Polsce ubóstwo menstruacyjne jest faktem i dotyka już pół miliona kobiet. Przy rosnącej inflacji i cenach oraz pogłębiających się problemach gospodarczych najpewniej będzie ich jeszcze więcej.

Nad projektem ustawy, dzięki której darmowe środki higieny dla dziewcząt trafią do wszystkich polskich szkół, pracują działaczki Okresowej Koalicji.

Okresowa Koalicja to połączone siły działaczek i działaczy kilkunastu polskich organizacji, które zajmują się edukacją w zakresie zdrowia kobiet. W jej skład wchodzą m.in. Akcja Menstruacja czy Różowa Skrzyneczka, które zajmują się wykluczeniem menstruacyjnym, Pani Miesiączka, edukatorka, która propaguje wiedzę o dojrzewaniu i zdrowiu intymnym, czy Fundacja Pokonać Endometriozę, która zrzesza kobiety walczące z tą chorobą.

Okresowa Koalicja chce wyrównywać szanse edukacyjne dziewczynek. Sprawić, by chociaż uczące się dziewczynki, dziewczyny i młode kobiety miały dostęp do darmowych środków higieny osobistej, czyli właśnie podpasek i tamponów różnej wielkości i chłonności. Bo każda kobieta ma inne potrzeby. Bo ubóstwo menstruacyjne to nie tylko brak pieniędzy na podpaski czy tampony, ale i brak funduszy na środki dostosowane do potrzeb danej kobiety.

Według założeń - mamy nadzieję - przyszłej ustawy środki menstruacyjne miałyby trafić do wszystkich polskich szkół. Wcześniej pod obywatelskim projektem musi jednak podpisać się co najmniej 100 tysięcy osób, by trafił do parlamentu, a tam zyskać aprobatę posłów i senatorów, a na końcu prezydenta.

Zbieranie podpisów ma ruszyć wiosną przyszłego roku.

My pytamy, co na to politycy, kto to sfinansuje i czy ktoś naprawdę jest przeciwko inicjatywie, która dotyczy kilku milionów Polek. (Według danych GUS z 2020 roku w Polsce mieszka 8,9 miliona kobiet w wieku rozrodczym, umowny wiek to 15-49 lat. Kilka milionów z nich to miesiączkujące nastolatki, a doliczyć do nich trzeba też młodsze dziewczynki, u których pierwsza miesiączka pojawia się w wieku 11-13 lat).

A ty Czytelniku, jesteś za czy przeciw?

Anna: "Znałam taką dziewczynę, która mając okres, nie szła do szkoły, bo nie miała podpasek i zwyczajnie było jej wstyd. Po kilku takich sytuacjach zapytałam o przyczynę. (…) Jej rodzina żyła bardzo skromnie, bo mama była poważnie chora i praktycznie wszystkie pieniądze szły na bardzo drogie leki. (…) Zdecydowałam się jej pomóc i kupując sobie, zawsze kupowałam jedną paczkę więcej, aby podzielić się z nią, by ona nie pękała ze wstydu i mogła swobodnie przyjść do szkoły”.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam