Premium

Skąd ci elektorzy i dlaczego już od dawna mogło ich nie być

Zdjęcie: Corbis News/Getty Images

W Ameryce coraz częściej słychać głosy, że Kolegium Elektorów to archaiczna instytucja, dla której nie ma miejsca w nowoczesnej demokracji. Za Atlantykiem pojawiają się postulaty, by zmienić obowiązujący system wyborczy. Pomysł ten nie jest jednak nowy. A cztery dekady temu o mały włos się nie ziścił. Było blisko, ale plany pokrzyżowali zwolennicy segregacji rasowej.

Dwa spośród pięciu ostatnich wyborów prezydenckich w USA zakończyły się zwycięstwem kandydata, który przegrał w głosowaniu powszechnym. W amerykańskiej historii zdarzyło się to pięciokrotnie, za każdym razem budząc za oceanem ogromne emocje. Jednak to, co wydarzyło się w Ameryce cztery lata temu, nie miało precedensu.

Wbrew wszelkim sondażom i na przekór prognozom ekspertów, klucze do Białego Domu otrzymał wówczas kandydat republikanów. Weteran show-biznesu, który miał wkrótce zmienić oblicze amerykańskiej polityki. Donald Trump nie tylko nie cieszył się sympatią większości Amerykanów, ale poparło go o prawie trzy miliony wyborców mniej niż jego rywalkę - Hillary Clinton. O zwycięstwie słynnego biznesmena zadecydowało 77 tysięcy głosów, oddanych w zaledwie trzech stanach na Środkowym Zachodzie kraju – w Pensylwanii, Michigan i Wisconsin. 77 tysięcy osób to mniej niż może pomieścić niejeden stadion piłkarski (np. Stade de France - 81,3 tys. kibiców). A jednak to one przesądziły o wyniku być może jednych z najważniejszych amerykańskich elekcji ostatnich dekad. 

- Jest to pewne uproszczenie, ale w Ameryce wybory wygrywa się w stanie, a nie w kraju - zaznacza amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego doktor Marcin Fatalski.

- W USA nie ma jednych wyborów prezydenckich. W rzeczywistości mamy 51 odrębnych głosowań (50 stanów plus Waszyngton - Dystrykt Kolumbii), a ich wyniki są ze sobą zestawiane za pomocą mechanizmu, który nazywa się Kolegium Elektorskim (również Elektorów - red.) - tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl były republikański elektor z Luizjany Garrett Monti.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam