|

Z tych szpilek będzie dobry chleb

Meliha Vareszanović na Dobrinji, w czasie oblężenia Sarajewa. Zdjęcie Toma Stoddarta
Meliha Vareszanović na Dobrinji, w czasie oblężenia Sarajewa. Zdjęcie Toma Stoddarta
Źródło: Tom Stoddart/Reportage by Getty Images
Tom Stoddart ma problem. Przyjechał do Sarajewa, by dokumentować jego oblężenie, ale jest rok 1994, wojna w Bośni trwa już od trzech lat i zachodnim mediom, i ich odbiorcom trochę to wszystko spowszedniało. Na Bałkanach dokonuje się ludobójstwo, jednak sprzedać taki temat wtedy już trudno. Zwłaszcza że Tom nie jeździ na pierwszą linię frontu. Interesuje go codzienne życie pod ostrzałem. Jest początek wiosny, dzień wyjątkowo ciepły. Tom stoi na jednej z ulic Dobrinji na zachodzie miasta, nie ma właściwie czego fotografować, gdy nagle pojawia się ona. Kobieta w kwiecistej sukience i czarnych szpilkach. Nadlatuje pocisk moździerzowy. Tom słyszy świst, rusza do okopu, ale zostawia za sobą rękę i na ślepo robi serię zdjęć Bośniaczce, która w chwili wybuchu tylko na moment przystaje, po czym rusza dalej. Wciąż z podniesioną głową. To Meliha Vareszanović.Artykuł dostępny w subskrypcji

Sarajewo jest miastem bliskości. Choć to stolica, choć po ostatniej wojnie bardzo się zmieniło, choć zniszczonych w różnym stopniu zostało 90 procent jego budynków, a mieszkańcy przeżyli horror oblężenia, tracąc najbliższych, to serdeczność - również wobec obcych - widać i czuć w nim niemal na każdym kroku również dziś. Dlatego właśnie od dotarcia do Melihy Vareszanović, bohaterki tej historii, dzieli mnie 20 minut w urzędzie, kilka telefonów i sprawny trolejbus. Jest kwiecień 2017 roku. Nikomu wcześniej nie opowiadałem o tym spotkaniu. Ani o tym, co zaproponowała mi Meliha.

Czytaj także: