Premium

Rosja w NATO? Clinton, pytany o to przez Putina, zmieszał się, ale "osobiście" nie miałby nic przeciwko

Zdjęcie: Dirck Halstead / Liaison / Getty Images

Władimir Putin na początku swoich rządów balansował pomiędzy radziecką tradycją a wizją nowoczesnego państwa wzorowanego na zachodnich demokracjach. Wtedy nie wiadomo było jeszcze, którą drogą w polityce zagranicznej podąży Rosja. Kto by się wówczas spodziewał, że dwadzieścia lat później rosyjscy żołnierze wtargną na Ukrainę?

"Historia dowodzi, że wszystkie dyktatury, wszystkie autorytarne formy rządów szybko przemijają. Tylko systemy demokratyczne mają szansę przetrwać dłużej" - to fragment dokumentu zatytułowanego "Rosja na progu nowego milenium" - politycznego manifestu, który został opublikowany na stronie rosyjskiego rządu 31 grudnia 1999 roku. W dniu, w którym Władimir Putin został pełniącym obowiązki prezydenta Federacji Rosyjskiej.

Obecna Rosja z systemem demokratycznym ma niewiele wspólnego. Politolodzy określają putinowski reżim mianem "demokracji sterowanej" lub "elektoralnego autorytaryzmu" - czyli systemu, którego źródłem jest kontrolowany proces wyborczy, de facto nieprowadzący i niemający prowadzić do możliwości wymiany ekipy rządzącej. Z czasem nasilił się jego represyjny charakter, ograniczone zostały swobody obywatelskie, większość wolnych mediów została znacjonalizowanych. Własność prywatna i publiczna zaczęły się coraz częściej przenikać, co zaowocowało powstaniem tak dalece posuniętych mechanizmów korupcyjnych, że uzależniło to najbogatszych ludzi w państwie od ośrodka władzy.

Reżim ewoluował. Budowany był przez lata i w ostatnim dziesięcioleciu uległ konsolidacji. Jego finalną formą jest oparte na narodowej ideologii państwo policyjne, którego przywódca zleca zabójstwa polityczne i dokonuje agresji na sąsiednie państwa. Droga, jaką w ciągu dwóch dekad pod rządami Putina przeszła Rosja, była wyboista i choć finalnie oddaliła kraj od Zachodu, momentami skręcała nieznacznie w przeciwnym kierunku.

George Roberston, szef NATO z okresu wczesnych rządów Putina, przyznał ostatnio w rozmowie z "Guardianem", że podczas ich spotkania 3 października 2001 roku prezydent Rosji zapytał go wprost o to, kiedy Sojusz Północnoatlantycki zaprosi Moskwę w swoje szeregi. Roberston miał mu wówczas odpowiedzieć: "Nie zapraszamy nikogo do NATO, do NATO trzeba samemu zaaplikować". Putin skwitował to stwierdzeniem, że tak potężny kraj jak Rosja nie powinien być traktowany na równi z państwami o mniejszym znaczeniu.

Clinton się zmieszał

Na dwa miesiące przed wygraniem pierwszych wyborów prezydenckich, 5 marca 2000 roku, Władimir Putin wystąpił w programie Davida Frosta w BBC, gdzie wypowiedział się w podobnym duchu. Powiedział wprost, że nie będzie mieć nic przeciwko dołączeniu Rosji do NATO, jeśli rosyjskie interesy będą brane pod uwagę, a samo państwo będzie traktowane z szacunkiem. "Rosja jest częścią europejskiej kultury. I nie potrafię wyobrazić sobie mojego kraju w izolacji od Europy i tego, co nazywamy często cywilizowanym światem" - powiedział brytyjskiemu dziennikarzowi.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam