Premium

"Powstanie nie było misją samobójczą. Przeciwnie. Mój ojciec chciał żyć. Za wszelką cenę"

Zdjęcie: Archiwum rodzinne

Był jednym z ostatnich powstańców getta warszawskiego. Jeszcze kilka miesięcy po jego upadku, ukrywał się z innymi w schronach i jego zrujnowanych kamienicach. Getto zostało zrównane z ziemią przez Niemców.

To, co widział i czego doświadczył, spisał na gorąco. Miał zaledwie siedemnaście lat. Był jednym z nielicznych, którym udało się przeżyć.

Leon Najberg wydał swoje wspomnienia: "Ostatni powstańcy getta". To jedno z niewielu świadectw dokumentujących życie ocaleńców w ruinach spacyfikowanej dzielnicy. Zmarł w 2009 roku w Izraelu.

Jego dzieci i wnuków wysłuchał w cyklu "Rozmowy polsko-niepolskie" Jacek Tacik. W ich domu, w Tel Awiwie.

"ROZMOWY POLSKO-NIEPOLSKIE" JACKA TACIKA - CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Shmuel Naiberg, syn: Na początku kwietnia 1943 roku wiedział, że coś się szykuje w getcie. Postanowił do niego wrócić. Zdążył na powstanie, ale nie dostał broni. Po prostu jej nie było. Jak zapisał w swoim pamiętniku, udało mu się po jakimś czasie załatwić pistolet. Mógł się w końcu bić z Niemcami.

Gil Shiff, wnuk: Napisał do mnie list, gdy pojechałem z klasą na wycieczkę do Polski. Odwiedzaliśmy obozy śmierci. Opisał w nim swój pobyt w getcie. Zawarł kilka uwag, istotnych myśli, którymi chciał się ze mną podzielić.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam