Premium

Powrót do szkoły. Jak będzie wyglądać nauka po 1 września

Będziemy dokładać wszelkich starań, by dzieci i młodzież mogły się uczyć stacjonarnie, bez selekcji sanitarnej - mówi wiceminister Tomasz Rzymkowski w rozmowie z tvn24.pl. Ale, jak przyznaje, w ministerstwie szykują się też na inne warianty - kluczowe mogą okazać się nie tylko szczepienia dzieci, ale i ich bliskich.

Na początku sierpnia - na miesiąc przed powrotem do szkół - w skali kraju zaszczepianych było około 30 procent nastolatków powyżej 12. roku życia (minimum jedną dawką) i ponad 70 proc. nauczycieli (dwiema dawkami). To jednak nie jedyne liczby, którym przyglądają się ministerstwa edukacji oraz zdrowia przed rozpoczęciem stacjonarnych lekcji 1 września.

W tej grze liczą się wszyscy obywatele, nawet ci, którzy ze szkołami nie mają dziś nic wspólnego. Dlaczego? Bo odsetek zaszczepionych będzie kluczowy przy potencjalnych restrykcjach. - Tereny, gdzie jest niski poziom zaszczepienia, będą w pierwszej kolejności podlegały wprowadzaniu obostrzeń, bo tam jest większe ryzyko transmisji koronawirusa - podkreślał w środę minister zdrowia Adam Niedzielski. W ubiegłym roku te obostrzenia, już po dwóch miesiącach stacjonarnej nauki, dotknęły szkoły, których nie udało się otworzyć aż do później wiosny. Rządzący bardzo nie chcieliby powtórki tego scenariusza.

W czwartek wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w rozmowie z tvn24.pl potwierdził, że możliwy będzie powrót do nauki stacjonarnej tylko zaszczepionych dzieci. - Ale to wariant naprawdę skrajny, nie chcielibyśmy go stosować - podkreślił. - Dołożymy wszelkich starań, żeby nie trzeba było znów zostawiać uczniów w domach - dodał.

Jakie to starania i co jeśli okażą się niewystarczające?

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam