Premium

Smażone na wodzie. Gdy karmimy się wyłącznie myślą o jedzeniu

Zdjęcie: Shutterstock

Magda codziennie wstawała o trzeciej w nocy, by zdążyć poćwiczyć przed szkołą. Na lekcje jechała rowerem. Zawsze najdłuższą możliwą trasą. Jak mówi dzisiaj – katowała swoje ciało, bo była więźniem własnego umysłu. Z czasem zjedzenie nawet jabłka stało się dla niej wyzwaniem. Ewa ważyła nawet jajko. Pory swoich posiłków ustalała co do minuty i płakała, gdy spóźniła się na obiad chociażby kwadrans. Dziewczyny połączyło jedno: ortoreksja.

"A co to jest?" Tak najczęściej reagowały osoby z mojego otoczenia, gdy mówiłam, że przygotowuję tekst na temat ortoreksji. Bo - mimo że problem dotyczy nawet 7 procent populacji - wiedza o nim pozostaje znikoma, a samo pojęcie ukształtowało się stosunkowo niedawno, bo w 1997 roku. - Ortoreksja polega na patologicznej obsesji na punkcie spożywania tylko wysoko odżywczych, uważanych powszechnie za zdrowe produktów. Nie została jeszcze zaklasyfikowana do zaburzeń odżywiania, ale sugeruje się, że zachowania w przebiegu anoreksji należą do tego spektrum i być może jest to kwestia czasu – mówi mi Ola Skwirut, dietetyczka, autorka książki "Odzyskaj kontrolę nad jedzeniem" i podcastu poświęconego zaburzeniom odżywiania (Ola Skwirut Podcast). - Osoba z ortoreksją koncentruje się na dozwolonych (według własnych kryteriów) produktach i za wszelką cenę unika każdego posiłku, który zawierałby cokolwiek z zakazanej listy – dodaje.

O tym, jak wysoka niekiedy bywa ta cena, przekonały się 20-letnia Magda – studentka psychologii i instruktorka fitness i 16-letnia Ewa – uczennica pierwszej klasy liceum.

- Bez wahania mogę powiedzieć, że zaburzenia odżywiania zabrały mi wszystko. Zdrowie, relacje międzyludzkie, dzieciństwo, beztroskę, wolność – przyznaje dzisiaj Magda.

- Córka straciła nie tylko zdrowie fizyczne, ale też przyjaciół, radość z życia. Choroba wpędziła ją w depresję, samotność i izolację – opowiada mama Ewy.

O nastolatce opowiada nam jej mama, bo Ewa może wykonać jeden telefon dziennie. Taka jest umowa w szpitalu psychiatrycznym, w którym jest od trzech miesięcy – każdy kilogram to dodatkowy przywilej. Ewa dzwoni do mamy codziennie.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam