- Faktycznie, jestem niespecjalnie znany - mówił Mikołaj Pawlak, gdy niespełna dwa lata temu prawica postanowiła zrobić z niego Rzecznika Praw Dziecka. Dziś już znany jest z pewnością, tylko pytanie: czy bardziej z działań na rzecz dzieci, czy roli "żołnierza" Zbigniewa Ziobry?
Najłatwiej odpowiedzieć, że dał się poznać w ostatnich dniach, w związku ze swoimi rewelacjami.
1 września opowiadał na antenie TVN24 o edukatorach seksualnych z Poznania, którzy mieli rzekomo podawać dzieciom środki na zmianę płci. Złożył w tej sprawie nawet doniesienie do prokuratury. W kolejnych dniach brnął dalej, by w piątek na forum Senatu, przedstawiając informację o działalności swojego biura, powiedzieć: - Nie tylko to postępowanie jest wszczęte, prowadzone, ale, można powiedzieć, jest rozwojowe. A w swojej opowieści o tabletkach poszedł dalej niż kiedykolwiek: - To, czy dotyczy to transaktywistów, edukatorów, gdzie, w jakim miejscu, z jakich serwerów korzystali, z jakich komunikatorów, w jaki sposób pakowali dzieciom do plecaków te środki, bo to element nielegalnego obrotu - takie plecaki z tymi środkami widziałem - to bada prokuratura i to ona będzie wyjaśniała jako organ właściwy te okoliczności - powiedział Pawlak.
Czemu służy taka narracja? Kuratorium się zdziwiło, miasto Poznań obraziło, a śledczy byli zażenowani, bo składając doniesienie o przestępstwie, na dowód swoich słów rzecznik wysłał im skserowany artykuł z gazety.
A może właściwsze byłoby pytanie: komu to służy? Bo raczej nie dzieciom. Ale po kolei.
Czyj to był pomysł, by z Mikołaja Pawlaka zrobić Rzecznika Praw Dziecka? Pytany o to polityk Solidarnej Polski zastanawia się dłuższą chwilę. - Marcin Romanowski (dziś podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości - red.) ściągnął go do ministerstwa. Miał jakieś sukcesy na koncie, stwierdziliśmy, że się nada - mówi. - Nie pamiętam, co to były za sukcesy. Ale pamiętam, że to, by zrobić z niego Rzecznika Praw Dziecka, wymyślił marszałek Michał Seweryński (specjalista od prawa pracy, były minister nauki – red.) - dodaje. Zrobili. Po trzech nieudanych podejściach z wyborem na to stanowisko.
Serial z czterema sezonami
Gdy latem 2018 roku skończyła się druga kadencja Marka Michalaka, jego zastąpienie okazało się dla PiS kłopotliwe. Obserwowanie wyborów było jak oglądanie dobrego politycznego serialu. I to od razu z kilkoma sezonami. Procedura wyboru przeprowadzana była cztery razy, choć PiS miało wtedy większość i nie potrzebowało opozycji, by wybrać nowego rzecznika. Wybór komplikowało sobie samo.
Było tak. Przy pierwszym podejściu posłowie PiS odrzucili kandydatury opozycji – prof. Ewy Jarosz (zgłoszonej przez PO, Nowoczesną i PSL, popieraną przez wiele organizacji pozarządowych) oraz Pawła Kukiza-Szczucińskiego (Kukiz’15). Kandydatka PiS Sabina Zalewska sama się wycofała po oskarżeniu o plagiat. Media przyłapały ją na tym, że w jej pracach w przypisach zdarzało się jej odsyłać do losowych publikacji – pozostających bez związku z faktycznym cytatem. Miała też kopiować z Wikipedii czy serwisów ze "ściągami".
Za drugim razem PiS zgłosił dr Agnieszkę Dudzińską, socjolożkę znaną z walki o prawa dzieci z niepełnosprawnościami. Mimo rekomendacji partii kandydatura niespodziewanie przepadła w Sejmie. I to głosami posłów Zjednoczonej Prawicy. Dudzińskiej nie poparła skrajna prawica, która uważała, że kandydatka jest zbyt "progresywna" (dowodem miał być wyrwany z kontekstu cytat na temat aborcji).
Przy trzecim podejściu Sejm przyjął zgłoszoną ponownie kandydaturę Dudzińskiej (wytłumaczono posłom niedowiarkom, którzy obawiali się reakcji wierzących wyborców, że Dudzińska nie popiera aborcji), ale zgody na nią nie wyraził Senat. Wówczas również we władaniu PiS. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił wtedy: - Szanujemy jej dorobek, postawę i wysoko oceniliśmy odpowiedzi, ale nie wszystkie kwestie zadowoliły senatorów.
Tygodnie mijały, a stanowisko rzecznika pozostawało nieobsadzone. Aż nagle, 15 listopada 2018 roku, rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że kandydatem partii rządzącej na to stanowisko będzie Mikołaj Paweł Pawlak z Ministerstwa Sprawiedliwości. Drugie imię było kluczowe, bo okazało się, że Mikołaj Paweł Pawlak jest tym mniej znanym Mikołajem Pawlakiem. Jego imiennik, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego i kierownik Katedry Socjologii Norm, Dewiacji i Kontroli Społecznej musiał parokrotnie tłumaczyć się na Twitterze z tego, że urzędnikiem być nie zamierza. I nie jest "tym" Pawlakiem.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam