- Europa zdecydowała się na outsourcing problemu migracyjnego. Zajmuje się nim Turcja. Tylko to kosztuje, więc Bruksela płaci. Może faktycznie Łukaszenka zobaczył, że to działa? Ale moim zdaniem w jego przypadku nie przyniesie to żadnych korzyści - opowiada Piotr Zalewski, korespondent prestiżowego tygodnika "The Economist" w Turcji, w "Rozmowach polsko-niepolskich" Jacka Tacika.
Zalewski od ponad dwudziestu lat mieszka poza Polską. Najpierw mieszkał w Belgii, później w Turcji, gdzie zaczął pracę jako dziennikarz dla najważniejszych światowych gazet i magazynów. Jego teksty - zanim związał się z "The Economist" - publikowały "Time", "Foreign Policy" i "The National".
Pisze o Turcji. Z Polską jednak nie zerwał kontaktów. Obserwuje ją i - jak sam mówi - próbuje zrozumieć, dlaczego jest tak, jak jest. - Nie porównywałbym Polski do Turcji - zapewnia. - Jeszcze - dodaje po namyśle.
Jacek Tacik: Kilka minut przed naszym spotkaniem CNN pokazała debatę na temat demokracji, czy raczej jej braku w Europie. Dotyczyła trzech krajów. Jak pan myśli, których?
Piotr Zalewski: Może Polski, Węgier i Turcji?
Tak, tylko kolejność inna.
W sensie…
…że Polsce jest już bliżej do Turcji niż Węgier.
Jeszcze nam daleko do Turcji Erdogana, trochę bliżej do Węgier Orbana, co nie znaczy, że powinniśmy być z tego powodu zadowoleni.
Jak patrzy się na Polskę, to widać, że można zawrócić z tego niedemokratycznego kursu, że wciąż istnieje taka możliwość. A w Turcji? Dużo trudniej to sobie wyobrazić. Bo wiele wskazuje na to, że tutejszy rząd jest gotów na wszystko, by utrzymać się przy władzy.
Jaka jest różnica między rządami a reżimami? Taka, że rządy przychodzą i odchodzą. Reżimy nie mogą sobie pozwolić na oddanie władzy.
Polsce Kaczyńskiego bliżej do demokracji, Turcji Erdogana jednak do reżimu, chociaż nie uważam, żeby jego Turcja była już dyktaturą.
Erdoganowi jest bliżej do reżimu, ale - jak rozumiem z pana wypowiedzi - Kaczyński stąpa po jego śladach?
Tak, ale jest mu jeszcze daleko do Erdogana.
Daleko, bo później zaczął?
Zacznijmy od tego, w jakim punkcie znajduje się dzisiejsza Turcja. Za kratami siedzą dziesiątki tysięcy osób zatrzymanych po puczu z 2016 roku. Są wśród nich nauczyciele, sędziowie, prokuratorzy, Kurdowie, dziennikarze. Siedzi były kandydat na prezydenta. Wolne media praktycznie nie istnieją. Za nieostrożny wpis w mediach społecznościowych, zwłaszcza na temat Erdogana, można pójść siedzieć. Tym zasadniczo różni się Turcja od Polski.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam