|

Bosak: Praktykowany homoseksualizm to zło

Krzysztof Bosak
Krzysztof Bosak
Źródło: TVN24

Sugestie internautów o tym, że jest gejem, ignoruje, bo "osoba publiczna musi się przyzwyczaić do tego, że ludzie snują różne plotki". Rozważa za to pozwy za oskarżenia o faszyzm, bo "to mnie zniesławia i podmywa zaufanie w oczach wyborców" - mówi w wywiadzie z tvn24.pl Krzysztof Bosak, niedawny kandydat na prezydenta, który w wyborach uzyskał 1 mln 317 tys. głosów.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Justyna Suchecka, Szymon Jadczak: Nie będziemy pytać o to, o co wszyscy pana pytają, czyli kogo pan poprze w drugiej turze.

Krzysztof Bosak: Dziękuję.

Ale w sumie nie musimy, bo z badań IBRiS wynika, że 67 procent pana wyborców popiera Andrzeja Dudę. Dziwi pana ten wynik?

Nieszczególnie.

Dlaczego?

Wolałbym tego nie komentować. Cokolwiek powiem, będzie odczytane jako wartościowanie kandydatów lub preferencji moich wyborców. Postanowiliśmy w Konfederacji nie wskazywać żadnego jako "mniejszego zła" i pozostawić tę decyzję w rękach wyborców. 

A nie kombinujecie sobie w Konfederacji, że jakby jednak Trzaskowski wygrał, to wyniknie z tego chaos, który wam posłuży?

Od wielu tygodni wśród naszych działaczy, sympatyków i polityków trwają oczywiście rozmowy na ten temat. Zdania są podzielone. Przestrzegam przed tego typu kalkulacjami.

Stopień złożoności sytuacji jest tak wysoki, że nie da się odpowiedzialnie prognozować. A nawet gdyby się udało, to uważam, że ostatecznie i tak dobro Polski jest ważniejsze niż dobro Konfederacji. 

Walka o elektorat Krzysztofa Bosaka
Źródło: TVN24

Pan idzie na wybory?

Tak.

Oddaje ważny głos?

Tak. Już to mówiłem publicznie.

Gdy dowiedzieliśmy się, że będziemy robić ten wywiad, zapytaliśmy znajomych, o co chcieliby pana zapytać. Usłyszeliśmy od wielu osób, że "z faszystami się nie gada" i "dlaczego chcecie dać mu platformę?". Dlaczego tak reagują?

Myślę, że to jest skolonizowanie mentalne przez ruch lewicowy. Samo sformułowanie "dawać komuś platformę" jest oczywistą kalką z języka angielskiego. Ta zasada "no platform" to postulat lewicowej cenzury ideologicznej. 

Z faszyzmem nie ma pan nic wspólnego?

Oczywiście. Jestem przeciwnikiem faszyzmu.

To czym dla pana jest faszyzm?

To oczywiście w sensie historycznym system stworzony przez Mussoliniego we Włoszech. Nie ma nic wspólnego z ideami, które wyznaję. Konserwatywnymi, katolickimi, narodowymi. 

W sensie szerszym "faszyzmem" określa się wszelkie antykomunistyczne autorytaryzmy, dyktatury czy ruchy antydemokratyczne z pierwszej połowy XX wieku. Szczególnie przez badaczy o orientacji lewicowej, często są wrzucane do wspólnego worka o nazwie "faszyzm".

A jak pan trafił do tego worka?

Współcześnie w publicystyce "faszyzmem" lewica nazywa wszystkie nurty myśli, które im mocno przeszkadzają. Faszystą może zostać tradycyjny katolik, monarchista, bo nie jest demokratą, ale też konserwatywny liberał i polski narodowiec.

Przyczepiono panu łatkę?

Nie uważam, że mam taką łatkę. Jest pewna bańka ludzi obracających się głównie we własnym kręgu, o poglądach lewicowo-liberalnych. I wśród nich ludzie z Ruchu Narodowego czy Konfederacji są określani taką etykietą. To jednak grupa mentalnie wyizolowana z polskiego społeczeństwa. 

Kiedy wychodzę do restauracji, jadę na spotkanie do dowolnego polskiego miasta, w ogóle nie spotykam się z takimi określeniami. 

A salut rzymski co dzisiaj dla pana znaczy?

Zdarzało się kilka razy, że ktoś próbował w moim towarzystwie ten gest wykonywać i zawsze protestowałem. Uważam, że jest zbyt silnie skorelowany z zachowaniem w Polsce okupantów niemieckich. I to, że zanim Polska była pod okupacją, ten gest wykonywali członkowie polskiego ruchu narodowego, nie ma dziś istotnego znaczenia.

Mamy tu takie pana zdjęcie, na którym koledzy hajlują, a pan ich raczej nie potępia. Co się stało z tymi chłopakami ze zdjęcia?

Nie wiem, z większością  już nie mam kontaktu.

Zmądrzeli?

Myślę, że w 99 procentach tak. Nawet nie wiem, czy oni na tym zdjęciu hajlują.

Pewnie zamawiają pięć piw.

Znałem te osoby, a to zdjęcie publikowały media 15 lat temu. Jeden jest dzisiaj adwokatem, pracuje dla czołówki polskiego biznesu. Niektórzy prowadzą działalność gospodarczą

Skąd skłonność ludzi z pańskiego środowiska do tych gestów?

W środowisku narodowym, szczególnie wśród ludzi młodych, jest grupa, która kontakt z myślą polityczną ruchu narodowego przeżywa w formie fascynacji. Trafiają na wspomnienia z 20-lecia międzywojennego i po prostu odtwarzają w zachowaniach to, co widzą na zdjęciach. Na zasadzie pewnej prowokacji rzuconej wobec poprawności politycznej czy przekory wobec tego, jak media podchodzą do narodowców. Tak to zawsze rozumiałem.

A co to wtedy dla was oznaczało?

Powtórzę: nie jestem przekonany, że oni hajlują, jak się państwo wyrażają. Nie zgadzam się na nazywanie tego gestu tym sformułowaniem, bo prowadzi do skojarzeń z neonazizmem. 90 procent osób, które wykonywało ten gest, nigdy nie miało w sobie fascynacji Hitlerem.

Na tym zdjęciu jest grupa młodych ludzi z Młodzieży Wszechpolskiej. To był jeden z integracyjnych obozów.

Młodzież Wszechpolska, z której ja się wywodzę, zawsze była wśród narodowców uznawana za środowisko umiarkowane.

2206N350XST CD ZAKRZEWSKI BOSAK
Krzysztof Bosak - sylwetka
Źródło: TVN24

Ale w kwestiach światopoglądowych nie jest pan umiarkowany. Tymczasem, gdy rozmawialiśmy z młodymi wyborcami, często mówią, że nie podoba im się nagonka na LGBT. Nie mówią o ideologii, tylko o ludziach. Nie czują, żeby ktoś im zagrażał, ich w szkole nikt nie uczył - jak straszycie - masturbacji.

Bo na szczęście w Polsce jeszcze tego nie ma.

No to przed czym my się bronimy?

Wyborcy mają zróżnicowany poziom świadomości. Państwo referują poglądy wyborców, którzy takiego zagrożenia nie dostrzegają, ja spotkałam masę wyborców, którzy dostrzegają.

Czym innym jest istnienie w społeczeństwie osób o skłonnościach homoseksualnych i ich tolerowanie oraz poszanowanie praw obywatelskich, żeby nikt im nie zrobił krzywdy za to, jacy są. A czym innym jest realizowanie programu środowiska LGBT, który polega na wprowadzeniu tejże mniejszości do centrum sporu ideowo-politycznego i nadanie im różnego rodzaju przywilejów, które tradycyjnie w naszej cywilizacji zarezerwowane są dla rodziny.

Związek partnerski to przywilej?

Wszelkiego rodzaju rozpoznawanie prawne i różnicowanie ze względu na preferencję homoseksualną jest przywilejem.

Uważam, że w normalnej sytuacji państwo rozpoznaje rodzinę. Mężczyzna i kobieta łączą się, żeby mieć dzieci i wspólnie je wychowywać. To jest pożyteczne społecznie, potrzebne dla przetrwania populacji. Ochrona jest uzasadniona, ponieważ kobieta zostająca z dziećmi, porzucona przez mężczyznę, jest w słabszej sytuacji. Dzieci porzucone, nie daj Boże, przez rodziców są w słabszej sytuacji. I trzeba ich prawa zabezpieczyć.

Dwóch mężczyzn nie może stworzyć rodziny?

Oczywiście, że nie. 

Środowisko LGBT dąży do wywrócenie do góry nogami logiki systemu prawa rodzinnego. O ile wiele osób akceptuje tolerancję dla nich, to już wprowadzanie ich do systemu prawnego jest rzeczą kontrowersyjną. Moim zdaniem większość społeczeństwa tego nie chce.

Drugą niebezpieczną sprawą jest zmienianie przy pomocy różnych programów, funduszy, nacisków, nieformalnych zasad poprawności politycznej i przepisów karnych kultury oraz debaty. Chodzi o zakazywanie krytyki homoseksualnego stylu życia pod pretekstem zakazu mowy nienawiści.

Jaki to jest styl życia?

Czy mam tłumaczyć na czym polega homoseksualny styl życia? Na praktykowaniu homoseksualizmu.

Osoby o naszych poglądach w świecie zachodnim są wykluczane z redakcji, uniwersytetów, karane za wypowiadane poglądy. Niektóre z nich trafiają do więzienia, inne są karane grzywnami. 

Realizacja programu LGBT prowadzi do ograniczenia swobód obywatelskich i...

Czyli wy się boicie o siebie?!

My się boimy o naturalny ład społeczny, któremu zagraża program lewicy kulturowej. 

Wydaje mi się, że oczekiwania lobby LGBT, żeby przebudować system prawny pod ich dyktando to nieuprawnione roszczenia. Niesprawiedliwe roszczenia, które należy oddalić. 

Co nie zmienia faktu, że powinni mieć oni takie same prawa jak inni obywatele. Sytuacje, jakie mają miejsce na przykład w Iranie, gdzie za homoseksualność czy nawet podejrzenie o to ludzi się wiesza, albo jak w Rosji, że jest przyzwolenie, żeby kogoś prześladować za to, nie powinny mieć miejsca. Państwo musi z całą surowością chronić nietykalność tych osób.

Ale myśli pan, że chroni?

Chroni dokładnie tak samo, jak innych obywateli, czyli raz tak, raz nie. Zależnie od skuteczności i zainteresowania konkretnego funkcjonariusza, danej komendy policji.

Skoro prawa powinny być takie same dla wszystkich, to czy homoseksulista może być nauczycielem?

Moim zdaniem może być tak długo, jak ze swojej homoseksualności nie robi przekazu pedagogicznego.

Jeśli mówi dzieciom, że obejrzał fajny film z partnerem i miło spędzili wieczór, to może być nauczycielem czy nie?

To jak dobrani są nauczyciele powinno zależeć przede wszystkim od rodziców i ich wizji edukacji. Jestem zwolennikiem bonu edukacyjnego, żeby rodzice decydowali, jak wyglądają szkoły. I jestem pewien, że podzieliliby się według różnego rodzaju oczekiwań.

Pan by zabrał dziecko z takiej szkoły?

Niekoniecznie. Dobry charakter dziecka, czego większość z nas działaczy konserwatywnych doświadczyła, kształtuje się też poprzez polemikę z opiekunami, nauczycielami czy wychowawcami.

Ale jeszcze raz powtórzę: uważam, że rolą nauczyciela jest nie tylko przekazywać wiedzę, ale też wychowywać. Ktoś, kto afirmuje homoseksualny styl życia, nie wychowuje w dobrą stronę. To nie jest dobra pedagogika.

Czyli nauczyciel nie może powiedzieć, że obejrzał film ze swoim chłopakiem?

Uważam, że nie powinien tego robić. To by miało charakter demoralizujący dla uczniów.

Napiórkowski: Krzysztof Bosak gra o wysoką stawkę, ale nie jest nią prezydentura
Źródło: TVN24

A nie boi się pan, że z pomocą bonu edukacyjnego powstaną szkoły o lewicowej narracji, która się tak panu nie podoba?

Istnieją już takie społeczne szkoły w Warszawie.

Ale w waszym świecie mogłoby ich powstać jeszcze więcej.

Na tym polega wolność społeczeństwa, że ludzie rozwijają swe poglądy i realizują styl życia. Nie kwestionuję tego, że rodzice o lewicowych poglądach mają prawo je przekazać swoim dzieciom. Natomiast będę gorąco kibicował tym dzieciom, żeby wyzwoliły się spod takiego wpływu rodziców, gdy dorosną.

Ale one będą już w pana mniemaniu "zdemoralizowane".

Niestety pan Bóg tak stworzył świat, że dopuścił w nim zło. Trzeba się modlić za te dzieci, które są demoralizowane.

Czyli homoseksualizm to dla pana zło?

Praktykowany tak. Taka jest nauka katolicka, a ja jestem katolikiem.

Gdy przygotowaliśmy się do wywiadu, pod pana wypowiedziami lub artykułami o panu niemal zawsze znajdowaliśmy wpisy o pana rzekomym homoseksualizmie. Odbiera to pan jako działania dyskryminacyjne?

Sformułowanie "działania dyskryminacyjne" nie pasuje w ogóle do tej sytuacji. Odbieram to jako pomówienia.

Co myśli Krzysztof Bosak, gdy kolejny raz czyta w komentarzach, że jest gejem?

Osoba publiczna musi się przyzwyczaić do tego, że ludzie snują różne plotki, spekulują, obrażają, dopatrują się cech fizycznych, z powodu których można człowieka wykpić. Albo się człowiek do tego przyzwyczai, albo powinien dla własnej równowagi psychicznej wycofać się z życia publicznego. Na poziomie ogólnopolskim działam publicznie od ponad 15 lat i jak widać przetrwałem.

Czasem śledzę komentarze i gdy widzę sto pierwszy raz uwagę na temat wyglądu albo domysły na temat życia prywatnego, to po prostu przeskakuję wzrokiem i lecę dalej, czekając na jakiś bardziej interesujący wpis.

Minister Wąsik zapowiada, że będzie pozywał za takie komentarze, pan też się nad tym zastanawiał?

Nie. Myślę, że polityk, który by za domysły czy insynuacje pozywał, tylko by się ośmieszył.

Rozważam pozwy za oskarżenia o faszyzm. To mnie zniesławia i podmywa zaufanie w oczach wyborców. 

Porozmawiajmy o gospodarce: pan się powołuje często na Singapur, co wywołuje pewne zdziwienie, bo z jednej strony mówicie o wolności, a z drugiej strony przywołujecie przykład miejsca, gdzie państwo ingeruje praktycznie we wszystko.

Nie jestem dogmatykiem. Poza tym więcej wolności niż obecnie, to nie znaczy brak państwa. Jesteśmy za tym, żeby państwo było nowoczesne, efektywne, żeby dawało swobodę dla obywateli czy działalności gospodarczej. Ale tam, gdzie ono jest niezbędne, musi odegrać mądrze rolę regulacyjną. 

Krzysztof Bosak przedstawił "piątkę dla gospodarki"
Krzysztof Bosak o "piątce dla gospodarki"
Źródło: TVN24

To chcemy mieć silne państwo czy państwo, które pozwala na wolność?

Silne i ograniczone. To się nie wyklucza. Właśnie państwo nieograniczone będzie słabym. Gdy państwo zajmie się wszystkim, to niczym się nie zajmie skutecznie. 

To co by pan ograniczył w państwie?

Na przykład rzeczy związane z pomocą społeczną przesunąłbym na poziom samorządów.

W tej chwili mamy pomoc społeczną scentralizowaną na poziomie ustawowym, a jakieś gminne MOPS-y służą tylko do tego, żeby wykonać ustawę. Absurdalne w myśl zasady pomocniczości. 

Kolejny obszar to edukacja. Można ją znacząco zdecentralizować. Umożliwić proste tworzenie szkół niezależnych. W tej chwili to wymaga albo pobrania drugi raz pieniędzy - raz w podatkach i drugi raz w czesnym - od rodziców. A jak ktoś chce wydatkować pełną subwencję, to nie może pobierać od rodziców dodatkowych opłat.

To kto jest edukacyjnym wzorem dla pana?

Nie dam przykładu konkretnego państwa. Rozwiązuje się to w ten sposób, że w systemie z bonem edukacyjnym jest jakiś pomiar jakości nauczania dzieci. Jeżeli dzieci w danej jednostce nie osiągają tego wymaganego przez państwo poziomu, to po prostu możliwość wykorzystywania publicznych funduszy jest wstrzymywana. A szkoły, które wchodzą do takiego systemu, muszą się certyfikować w agencji państwowej. 

Ale miejsca, gdzie bon rzeczywiście wprowadzono, pokazują, że to pogłębia rozwarstwienie społeczne.

Dlatego o tę, nazwijmy to, dolną ćwiartkę tego systemu edukacyjnego trzeba się troszczyć. 

Równocześnie ten ideał równości, że wszystkie szkoły mają być takie same, z którym przychodzi lewica, jest niebezpieczny. To prowadzi do obniżenia standardu. To, że powstaną szkoły lepsze, lepiej dofinansowane, rozwijane, nie jest żadnym zagrożeniem dla wszystkich pozostałych.

Problemem jest to, że powstaną szkoły gorsze.

Już w tej chwili mamy szkoły gorsze w Polsce i problemem jest to, że trudno jest tworzyć szkoły lepsze. Że jest to heroiczny wysiłek.

Jaki jest najlepszy w tej chwili kraj do życia na świecie? 

Oczywiście Polska.

A najlepszy okres w historii Polski?

Być może teraz. Być może właśnie trwa. 

Teraz? Jesteśmy przecież w Unii Europejskiej, której tak pan nie lubi.

To fakt. Mi się ogólnie Unia nie podoba, ale nigdy nie twierdziłem, że to jest taka udręka, która mi odbiera radość życia i przyjemność z mieszkania w Polsce.

Jak pan myśli, ilu wyborców z tego 1,3 miliona, którzy na pana głosowali, wiedziało o tym, że chce pan wyjść z UE?

Nie artykułowałem tego, że chcę wyjść. 

Pan w ogóle nie chciał wejść.

Tak, nie chciałem. W kampanii mówiłem, że zrobię to, czego chce polskie społeczeństwo. Nie mam zamiaru zawracać kijem Wisły. Jeżeli 80 czy 90 procent społeczeństwa chce być w Unii, to ja po prostu pozostaję ze swoim krytycyzmem do Brukseli w mniejszości. Będę Polakom mówił prawdę na temat różnych absurdów unijnych. Wierzę, że nastąpi taki moment przełamania nastrojów w Polsce, że odzyskamy pełną suwerenność. W tej chwili jej nie mamy i ten stan się pogłębia.

Myśli pan, że straciliśmy na wejściu do Unii?

Uważam, że gospodarczo jesteśmy w wielu obszarach do przodu, ale w niektórych straciliśmy, bo nasz rynek zdominował kapitał zagraniczny. 

Strata jest jednak przede wszystkim polityczna. Polega na podległości prawnej i niesuwerenności w większości obszarów polityki gospodarczej. A w tej chwili dochodzi do tego też sądownictwo, polityka społeczna, praworządność, migracje. Jestem przekonany, że to tylko kwestia czasu, kiedy zwiększy się na nas presja w kwestiach kulturowych.

Na co jest ta unijna presja?

W tej chwili nie ma jeszcze presji, którą nasz naród by odbierał jako przesadną.

Czyli generalnie nie jest tak strasznie. 

Gdy wejdą zasady Europejskiego Zielonego Ładu, zostanie dociśnięty pedał gazu w zakresie gospodarki tak zwanej zeroemisyjnej i w sprawach ideologicznych. Wprowadzony zostanie pełen pakiet lewicy kulturowej na poziomie przymusu prawnego, to wtedy Polacy się zbuntują.

Wróćmy do pana. Mówi pan: czyste powietrze, woda, czyste wszystko. I węgiel. To się rozjeżdża.

Gdzie widzicie ten rozjazd?

W tym smogu, który mieliśmy zimą.

Jedno się z drugim nie wyklucza. Smog nie bierze się w miastach polskich z elektroenergetyki opartej na węglu. Jestem też zwolennikiem wchodzenia w bardziej efektywne technologie spalania węgla itd.

Ale wie pan, że w zasadzie mamy już tylko węgiel brunatny, bo kamienny się zaraz skończy?

Jak się skończy, to się skończy. Nie martwmy się na zapas.

Jak pan może tak w ogóle mówić? Mamy myśleć na rok do przodu? A potem?

Wyczerpmy te pokłady węgla, które mamy i rozwijajmy równolegle inne rodzaje energetyki. Jestem zwolennikiem budowy atomu, rozwijania w rozsądny sposób odnawialnych źródeł energii, wszystkiego co ma racjonalność energetyczną i ekonomiczną.

Poszedłby pan na młodzieżowy strajk klimatyczny?

Mam 38 lat, więc nie nadaję się na strajki młodzieżowe.

Nie chodzi o wiek. 

Młodzież, która tam strajkuje, jest trochę zaczarowana przez pewne hasła. One mają się nijak do rzeczywistości. Są pod wpływem lewicy, która sprzedaje im utopijne propozycje.

Jestem za tym, żebyśmy starali się o czyste powietrze w miastach. Normy środowiskowe, jeśli chodzi o emisję spalin i kontrolowanie ich. Przechodzenie na systemy centralnego ogrzewania zamiast piecyków. Dofinansowanie do ekologicznego paliwa do ogrzewania domów. To wszystko jest potrzebne.

Ale skąd pan weźmie pieniądze na to dofinansowanie?

No, skąd? Z pieniędzy budżetowych.

Ale pan chce ograniczać podatki, pan nie będzie miał pieniędzy budżetowych!

Tak, chcę ograniczać podatki.

Z wyliczeń wynika, że podatki, które chce pan skasować to około 67 miliardów złotych mniej dla budżetu. I co wtedy? 

Naszego ideału społecznego czy gospodarczego nie można realizować skokowo tylko ewolucyjnie. A postulat prostych i niskich podatków nie jest tożsamy ze zlikwidowaniem całości podatków. Jesteśmy realistami i wiemy, że budżet ma dwie strony bilansu. Musi się domykać. 

Do tego największą pozycją we wszelkich wydatkach budżetowych są te tak zwane społeczne. Gospodarka od wielu lat ma tendencję, żeby rosnąć. W związku z czym pierwszy cel dla nas to równowaga budżetowa, żeby państwa z każdym rokiem nie zadłużać. Żeby osiągnąć równowagę budżetową, trzeba przestać zwiększać wydatki z każdym rokiem.

go 2
"Wolnościowość Bosaka jest związana z kampanią". Studenci o kampanii wyborczej
Źródło: TVN24 GO

Dopiero co pan zagłosował za trzynastą emeryturą!

To prawda. Natomiast sam bym nie zaproponował takiego projektu. 

Ale zagłosował pan. Rozumiemy, że się pan nie cieszył?

Nie zaproponowałbym. Nie cieszyłem się zupełnie.

Za chwile pan zagłosuje za czternastą.

Nie zagłosuję.

Obiecuje pan?

Już powiedziałem, że moje głosowanie za trzynastą emeryturą uważam za błąd. 

Postulujemy nie wprowadzanie nowych programów społecznych i pozwolenie gospodarce rosnąć. Budżetowi pozwólmy się zrównoważyć, nie wprowadzajmy nowych podatków, szukajmy możliwości do obniżania tych, które istnieją. Zmiany ewolucyjne, zmiany realistyczne - to jest mój ideał.

No dobrze, ale cały czas chcemy wiedzieć, czym zamierza pan zasypać dziurę w budżecie, gdy już pan obniży te podatki?

Jeszcze raz powtórzę: gospodarka w czasach, kiedy nie ma kryzysu, w sposób naturalny rośnie. 

Ale mamy kryzys! 

Jaka jest skala tego kryzysu, dopiero się przekonamy. Ale musimy jak najszybciej doprowadzić do tego, żeby gospodarka wróciła na tory wzrostu. Kiedy rośnie, wystarczy rok, dwa lata zaczekać, żeby zrównoważył się budżet. 

Obcina pan 67 miliardów…

Nie postulowałem w programie obcinania podatków na 67 miliardów.

Tak wyliczyli eksperci.

Trzeba sprawdzić, czy te wyliczenia mają sens.

To inaczej: co by pan chciał obciąć? 

Jestem zwolennikiem podwyższenia kwoty wolnej i dobrowolnego ZUS-u dla przedsiębiorców. W ostatnim czasie również proponowałem obniżenie VAT na najbardziej podstawowe produkty żywnościowe, żeby obniżyć stopień opodatkowania tych, którzy najmniej zarabiają. 

PIT, CIT?

To jest do dyskusji. Trzeba zobaczyć to w relacji z całym systemem finansów państwa, z tym w jakiej kondycji jesteśmy. 

Jeśli wprowadzi pan dobrowolny ZUS, to kto tym ludziom wypłaci emeryturę?

Przedsiębiorcy, którzy się na to zdecydują, dostaliby wówczas emeryturę minimalną.

I co pan zrobi z tymi wszystkimi bezdomnymi?

Dlaczego miałby być bezdomnym ktoś, kto prowadzi przedsiębiorstwo i działalność gospodarczą?

Jak nie będzie płacił ZUS-u, to się może tak skończyć…

A czy ludzie, którzy dostają minimalną emeryturę w Polsce, stali się bezdomni z tego powodu? Jeżeli ktoś chce odłożyć sobie więcej, to ma do tego prawo. Jednak państwo nie powinno go do tego zmuszać. W ogóle jestem zwolennikiem systemu emerytury obywatelskiej.

Czyli dogadałby się pan w czymś z lewicą!

Tak. To jest jedna rzecz, która nas łączy.

Podwyższenie kwoty wolnej też.

Nasz program jest w interesie obywateli. Lewica dokłada do tego niepotrzebnie swój rozbuchany centralizm i ten pakiet kulturowej degeneracji czy deprawacji. I tu się różnimy. To, żeby w kieszeni zwykłego Polaka pozostało jak najwięcej pieniędzy… no, nawet u lewicy są przebłyski rozumu.

Jak się pan kładzie spać, to myśli pan czasem, że te pomysły są jednak nierealne?

Zawsze byłem zwolennikiem realizmu w planowaniu gospodarczym i w polityce państwa. Jestem autorem pierwszej w Polsce mapy wydatków publicznych. Nie ma chyba osoby lepiej zorientowanej w Polsce co do tego, na co wydawane są nasze pieniądze.

To pan powinien wiedzieć, jak ważnym źródłem dochodu jest VAT.

Przecież nie proponuję obniżenia VAT-u na wszystko, a jedynie na podstawowe produkty żywnościowe i nie do zera, ale na przykład o kilka punktów procentowych.

To są miliardy złotych.

To prawda. Tylko programy społeczne, które uruchomił PiS, to są również miliardy złotych, które trafiają dokładnie do tych samych ludzi. Przecież za te programy społeczne płacą w tym VAT, to jest absurd!

Jakby wyglądała pana kancelaria? Korwin-Mikke, Wilk, Braun? 

Tych postaci, charakterystycznych i przebojowych, potrzebujemy na polu parlamentarnym. Do Kancelarii Prezydenta ściągnąłbym raczej ludzi z temperamentem do pracy na zapleczu, którzy potrafiliby odegrać rolę w dobrym przygotowaniu dyplomatycznych wizyt czy cichych, zakulisowych negocjacji. Mamy także takich ludzi. 

Tymczasem kończy pan pierwszą turę z dobrym wynikiem i następnego dnia do głosu dochodzi Korwin-Mikke, który obraża wyborczynie.

Wyborców płci żeńskiej. Nie ma chyba takiego słowa jak "wyborczynie".

W Słowniku Języka Polskiego jest. Feminatywy funkcjonują w języku polskim, ale chyba nie będziemy się tu spierać o język?

Nie spotkałem się z takim feminatywem. 

Ile razy musiał pan się tłumaczyć za Korwina w ostatnich czasach?

Kilkadziesiąt. 

I jak z tym panu?

To nie jest istotny problem. Wywodzę się z Ligi Polskich Rodzin, której politycy byli nie mniej charakterystyczni. Początek mojej obecności medialnej to zaproszenia, żebym tłumaczył się z zarzutów kierowanych do partyjnych kolegów.

I nie martwi pana, że Korwin psuje panu robotę?

Bez przesady. Myślę, że nasi wyborcy zauważyli, że Konfederacja to jest wspólny projekt polityczny, w którym jest wielu polityków, kilka nurtów.

Gdzie najwyżej w strukturach są u was kobiety i kogo by pan podał za wzór polityczek w waszym ruchu?

Polityków. 

Najwyżej w macierzystej partii, czyli w Ruchu Narodowym, to sekretarzem i rzecznikiem mojej kampanii jest Ania Bryłka. Przeszła całą ścieżkę awansu w ciągu ostatnich kilku lat od szeregowego działacza koła warszawskiego, szeregowej działaczki.

Kobiety mają trudniej u was w partii?

Moim zdaniem kobiety mają łatwiej w polityce. Jest ich na tyle mało, że wszyscy rozumieją, jak ich potrzebujemy. Jeżeli jakaś dziewczyna czy kobieta przychodzi działać w naszych środowiskach i się wybija, to ma ułatwioną ścieżkę awansu. 

Dlaczego ich nie ma? 

Większość kobiet o konserwatywnych poglądach nie widzi siebie w roli liderów politycznych. Lubią pomagać na zapleczu, uczestniczyć w tym, co my robimy. Z różnych powodów nie przekraczają granic bycia liderami. Albo dlatego, że zakładają rodziny i poświęcają się bardziej prowadzeniu domu czy opiece nad dziećmi. Albo dlatego, że mają obowiązki zawodowe, z których nie chcą rezygnować. Albo też dlatego, że uważają, iż któryś z ich kolegów na pierwszym froncie walki ideowo-politycznej czy medialnej poradzi sobie lepiej. 

Trzy kobiety, które pan podziwia.?

Trudne pytanie. Dwie mam, muszę jeszcze trzecią wymyślić.

To na chwilę inny temat: co pan sądzi o obowiązkowych szczepieniach?

To jest spór dla specjalistów. Są argumenty sceptyków, które trzeba rozpatrzyć. To znaczy tych, którzy uważają na przykład, że w Polsce jest przeładowany kalendarz szczepień przymusowych i szczepionki podawane dzieciom finansowane przez państwo są w zbyt archaicznych formach albo niebezpiecznych formułach. I że państwo nie prowadzi prawidłowo rejestru tych odczynów poszczepiennych, a sprawa jest zamiatana pod dywan w interesie koncernów farmaceutycznych. 

Pan tak uważa?

Kompletnie by mnie to nie zdziwiło, gdyby tak było. 

Sam nie miałem czasu dotychczas interesować się szczegółowo argumentacją, którą te środowiska przedstawiają. Wiem, że i na komisjach sejmowych, i różnych panelach dyskusja toczy się od dawna. Nie podoba mi się też to, że dyskusja o tym w środowisku medycznym jest tłamszona. 

Natomiast skuteczności szczepień jako sposobu zapobiegania epidemiom nikt przy zdrowych zmysłach nie kwestionuje.

Pytanie jest o zakres, że tak powiem, moralnego przyzwolenia na państwowy przymus w tym zakresie.

Przemówienie żony Krzysztofa Bosaka w ostatnim tygodniu kampanii przed pierwszą turą
Źródło: TVN24

Wrócimy do tych kobiet?

Pierwsza to moja żona (Karina Bosak - red.). Za jej zaangażowanie, roztropności, odwagę i wszystkie dobre cechy, które ma. I wiedziałem o nich, zanim zaczęliśmy się spotykać. 

Druga to Zofia Klepacka. Za jej spokój, za jej zaangażowanie społeczne, za jej sukcesy w windsurfingu, dyscyplinie, która jest również moim ulubionym sportem. I między innymi za to, że mając świadomość, że większość środowiska windsurfingu nie jest specjalnie konserwatywna, potrafiła wychylić się ze swoimi poglądami patriotycznymi, niepoprawnymi politycznie. I nic sobie nie robi z krytyki, która ją spotkała. Szanuję za odwagę i nonkonformizm. 

I trzecia jest Antonina Krzysztoń, którą od dziecka lubię za jej talent artystyczny i jej muzykę. Taką szczególną wrażliwość, która się ujawnia w jej piosenkach.

Czytaj także: