|

Jak to się stało, że Tusk stanął z Kołodziejczakiem na tle kapusty?

Michał Kołodziejczak i Donald Tusk na tle kapusty
Michał Kołodziejczak i Donald Tusk na tle kapusty
Źródło: twitter.com/EKOlodziejczak_

Sąsiad mówi, że się "trochę pohańbił" i "skumał się z bezbożnikami". Prezydent Starachowic ma do niego żal. Robert Bąkiewicz, skrajny narodowiec startujący z list Prawa i Sprawiedliwości, nazywa go mitomanem, oszustem i karierowiczem. Michał Kołodziejczak też zaczynał karierę polityczną w PiS-ie. Ale to było siedem lat temu. Czy dziś przekona polską wieś, by zagłosowała na partię Donalda Tuska?

Artykuł dostępny w subskrypcji

Krótko po 9 wjeżdżamy na drogę do wsi Orzeżyn. Jak wzrokiem sięgnąć, tylko pola. Po prawej stronie, przy wejściu na jedno z nich, trwają przygotowania do konferencji prasowej. Są już mikrofony i kilka kamer. W tle kapusta i urządzenie do nawadniania pola. Jest wrzesień, a upał jak w lipcu. Do konferencji jeszcze ponad godzina, jedziemy więc dalej. Mijamy stojący na poboczu samochód. Michał Kołodziejczak przyjechał na pole ściąć kilka słoneczników.

- Dla kogo to? - pytamy.

- Dla domu - odkrzykuje Kołodziejczak.

słoneczniki
Dla kogo te słoneczniki?
Źródło: Arleta Zalewska

Przekonuje, że wizyta przewodniczącego Platformy Obywatelskiej to pierwszy krok, by pokazać jego sąsiadom, rolnikom i mieszkańcom wsi, że jako Koalicja Obywatelska biorą tematy wsi "pełną gębą".

Wideo2 Michał Kołodziejczak
Kołodziejczak: tematy wsi bierzemy pełną gębą
Źródło: TVN24

Jedyna szansa

Rodzinny dom Kołodziejczaków stoi kawałek dalej. Przy drodze biało-czerwona flaga, adres i napis: Kołodziejczak. Lider Agrounii mieszka tam z żoną, dwojgiem małych dzieci i rodzicami. Oni od polityki trzymają się z daleka. Nie wypowiadają się publicznie. We wsi słyszymy, że są bardzo wierzący. Że to bardzo porządna i pracowita rodzina.

- Wspierają? - pytam.

- Bez nich nie dałbym rady - odpowiada Kołodziejczak.

To ojciec i brat Łukasz zajmowali się gospodarstwem, kiedy on najpierw jeździł na protesty i spotkania po Polsce, a teraz na ulicę Wiejską w Warszawie do siedziby Platformy Obywatelskiej. Ostatnio można go tam spotkać dość często.

- Pewnie, że tak. Od początku do końca - odpowiada Łukasz Kołodziejczak, gdy pytam, czy wspiera brata. - Konsultował się ze mną i doradzałem mu, by w to wszedł. Uważam, że to jedyna szansa na popchnięcie wielu tematów rolniczych do przodu. Problemy, które dotyczą naszego gospodarstwa, dotyczą wszystkich gospodarstw w Polsce - dodaje.

Wideo3 Łukasz Kołodziejczak, brat, rolnik
"Konsultował ze mną trochę"
Źródło: TVN24

Pan Łukasz studiował prawo, ale nie chciał zostać w mieście. Wrócił na gospodarkę, uprawia kapustę. Wystarczy chwila rozmowy, by wiedzieć, że doskonale zna i problemy rolników, i nastroje ludzi we wsi. - Wielokrotnie w ostatnich dniach słyszałem: "Nie! Kołodziejczak nie! Źle zrobił, Platforma nie!" A po chwili rozmowy, gdy tłumaczy się im, że tylko duża partia jest w stanie załatwić nasze problemy, zaczynają rozumieć i mówią: "długoterminowo to okaże się dobry ruch".

Sięgamy po sondaż Ipsos late poll zrobiony w czasie wyborów do Sejmu w 2019 roku. Na zwycięskie Prawo i Sprawiedliwość zagłosowało wtedy ponad 56 procent wyborców mieszkających na wsi. Druga Koalicja Obywatelska dostała ich zaledwie 16,9 procent. Wśród rolników przewaga była jeszcze większa: 67,7 procent na PiS i 16,5 procent na KO.

- Sprawa jest o tyle trudna, że rolnicy to jest bardzo nieufna grupa. Trzeba byłoby z każdym osobno porozmawiać. Potrzebny jest czas - dodaje pan Łukasz.

Wideo4 Łukasz Kołodziejczak, brat, rolnik
"Problemy, które dotyczą naszego gospodarstwa, dotyczą wszystkich gospodarstw w kraju"
Źródło: TVN24

Spotkania z rolnikami nie było

Zanim Donald Tusk stanął na tle kapusty u boku Michała Kołodziejczaka, wpadł na śniadanie do jego rodziców. Na stole chleb, wędliny, jajka, pomidory, herbata z cytryną. Ze spotkania nie zrobiono medialnego wydarzenia, jak to bywa w kampanii. Nie było dziennikarzy ani fotoreporterów. Do internetu trafił tylko krótki filmik z wizyty i zdjęcie.

- To było bardzo ciepłe spotkanie, rozmawialiśmy i o sprawach bieżących, i takich na wpół prywatnych. Pokazałem Donaldowi Tuskowi moje gospodarstwo - relacjonuje nam Kołodziejczak. Gdy pytamy, jak na Tuska zareagowali rodzice, tylko się uśmiecha. - Ich proszę pytać. Bardzo dużo osób nie zna przewodniczącego Donalda Tuska i myślę, że każda taka okazja do poznania jest dobra - odpowiada.

Cała wizyta na wsi u Kołodziejczaków trwała może 2,5 godziny. Politycy porozmawiali chwilę nad kapustą pekińską. Po minie Tuska widać było, że surowa niespecjalnie mu smakuje. Potem była konferencja, na której ogłosili, że wysyłają list do Parlamentu Europejskiego w sprawie przedłużenia embarga na zboże z Ukrainy i że Kołodziejczak pojedzie w tej sprawie do Strasburga. Dziś już wiemy, że ta wizyta stała się pretekstem do drwin polityków PiS-u. Choć to rząd PiS-u i komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski ponieśli porażkę, bo Komisja Europejska nie przedłużyła zakazu na wwóz zboża do Polski.

Po konferencji szef Platformy odjechał. Nie było spotkania z innymi rolnikami. Tusk nie odwiedził też pracujących na sąsiednich polach ludzi.

- Nie taki był cel. Chodziło o to, żeby poznał rodzinę Michała, żeby pokazał, że poważnie go traktuje. Ale to Kołodziejczak jest u nas liderem i twarzą rolniczych tematów. To on jest w tym wiarygodny i to on ma walczyć o głosy wsi. Tusk dał mu tu pełne wsparcie - tłumaczy nam jeden ze sztabowców.

Jeszcze długo po konferencji Kołodziejczak stał na polu, nagrywał filmiki do internetu, rozmawiał z bratem i współpracownikami. My pojechaliśmy dalej, by porozmawiać z rolnikami. Ciągnik pana Krzysztofa zatrzymuje się od razu. - Nie jest lekko. Jest susza, ceny niskie, natłok zbóż z zagranicy, nie jest dobrze - wylicza, gdy pytamy o sytuację na polu. - Dobry człowiek. Kto ma nas reprezentować? Nie mamy nikogo - mówi o Kołodziejczaku.

Wideo6 Rolnik Krzysztof Pawłowski
Krzysztof Pawłowski: nie jest lekko, susza, ceny niskie
Źródło: TVN24

"U nas ojce inaczej myślą"

Kilkadziesiąt metrów dalej, na polu, spotykamy pracującą rodzinę. Troje przedstawicieli młodego i troje starszego pokolenia. Jak się okazuje, mieszkają we wsi obok.

- Mam 21 lat, to będą moje pierwsze wybory - mówi pani Milena, na chwile przerywając pracę przy wykopkach. Gdy pytam o sytuację na wsi, o wybory i o ich sąsiada Michała Kołodziejczaka, natychmiast wywołuję dyskusję. - U nas ojce inaczej myślą i inaczej będą głosować, i my też inaczej. Ja się nie zgadzam z tym, co oni mówią - słyszę od młodego rolnika, lat 25. - Mamy demokrację. Tyle, ile osób, tyle opinii - ponownie włącza się do rozmowy pani Milena. To nawiązanie do słów jej ojca Jacka Przygody, który chwile wcześniej przyznał: "liczymy, że PiS wygra, na wsi jest dziś lepiej".

- A jak pan ocenia Kołodziejczaka?

- Kołodziejczak jako człowiek ze świętej rodziny to on się trochę pohańbił. Skumał się z bezbożnikami - odpowiada Przygoda.

Wideo7 Rodzina Jacka i Mileny Przygody
"Trochę się pohańbił. Skumał się z bezbożnikami"
Źródło: TVN24

Rozmawiamy kilkanaście minut, słońce cały czas pali. W tym czasie maszyna ciągle pracuje. Kto akurat nie bierze udziału w dyskusji, też robi swoje.

- Oni się cieszą z tego, że im się coś da. A dla nas to za mało - mówi syn, przenosząc kolejne worki ziemniaków.

- Młodzi bardziej patrzą zarobić, a nie żeby coś dostać od państwa - dodaje pani Milena. - I dlatego ja nie będę głosowała na PiS, bo nie będę patrzyła, czy PiS mi da na przykład 500 plus. Ja wolę iść do pracy i sobie te pieniądze zarobić. I uważam, że tak myśli wielu młodych tutaj.

- To nie jest tak, że mi ktoś coś daje, ja na to ciężko pracowałam - włącza się pani Czesia.

- Oni nie pamiętają czasów sprzed ośmiu lat, to jest ten ból - mówi pan Jacek.

Na koniec, gdy pytam jeszcze o polityków różnych partii, którzy walczą dziś o głosy polskiej wsi i rolników, słyszę, że "jak żyje, każdy, kto ze wsi pochodzi, walczy o polską wieś".

- A potem? - pytamy pana Jacka.

- A potem dochodzą do Sejmu, tam jest dyscyplina partyjna i wyborców ma się w d... - odpowiada.

- Podziwiam Kołodziejczaka, że potrafił się wyróżnić, coś zrobić. Przecież tyle lat i nikt nie potrafił się odezwać o tę polską wieś. A on wkroczył w to i mi się podoba jego zachowanie, że on walczy - przyznaje Milena.

W jednym wszyscy się zgadzają: pójdą na wybory.

Radny z PiS-u

Wśród setek zdjęć w mediach społecznościowych Agrounii i Kołodziejczaka moją uwagę przykuwa kilka z nich. To jedno z pierwszych związanych z polityczną karierą rolnika z Błaszek. Wrzesień 2016: rozluźniony i uśmiechnięty radny Kołodziejczak podczas sesji rady w swojej gminie.

Do lokalnej polityki wszedł z list PiS-u. Miał wtedy 26 lat.

Radny PiS Michał Kołodziejczak, 2016
Radny PiS Michał Kołodziejczak, 2016
Źródło: Facebook / Michał Kołodziejczak

Za to kolejne zdjęcie zrobiono ponad dwa lata później, wtedy nie był już w PiS-ie. Mówi, że wyleciał, bo zorganizował w remizie spotkanie z rolnikami na temat ich tragicznej sytuacji. Politycy PiS-u twierdzą, że rozbijał lokalne struktury i działał przeciwko partii. Tak czy inaczej wtedy oficjalnie ich drogi się rozeszły.

Na tym zdjęciu Kołodziejczak stoi w kościele z poświęconym ziarnem w rękach. Zrobiono je we wrześniu 2019 roku w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. "Kto poświęcił dziś ziarno do siewu?" - pyta w podpisie do zdjęcia. "Wielu rolników - to tak jak ja - katolicy. Wiecie, że jako młody chłopak potrafiłem chodzić przez całe wakacje na codzienną mszę świętą? Więc jak ktoś pyta, skąd siła i energia do działania, to właśnie teraz padła odpowiedź" - możemy przeczytać.

Lider Agrounii w 2019 roku
Lider Agrounii w 2019 roku
Źródło: Facebook / Michał Kołodziejczak

Być może mało kto wie, ale mały Michał chciał zostać księdzem. Dziś jest politykiem i współpracuje z partią powszechnie uważaną za zdystansowaną do Kościoła. Sam Tusk lubi podkreślać, że jest osobą wierzącą, w szeregach KO jest zresztą wielu katolików, ale ten obraz partii krytykującej Kościół, a dziś mającej w programie prawo do przerywania ciąży do 12. tygodnia - to poglądy, których Kołodziejczak jeszcze nie tak dawno nie popierał. Mówił: zabijanie nienarodzonych dzieci jest grzechem.

Dziś łagodzi, a wręcz zmienia zdanie. - Chciałbym, żeby w Polsce kobiety dogadały się między sobą, jak prawa kobiet mają wyglądać. Chciałbym dać ludziom wolność, tak żeby oni z pełną świadomością mogli dokonać wyboru - powiedział nie tak dawno w TVN24.

Konfrontacja na A1

- Tam wszystko się zaczęło, na słynnej autostradzie A1 - mówi nam Dawid Kraska, działacz Agrounii, który razem z Kołodziejczakiem i grupą rolników zablokowali w grudniu 2018 roku jeden z pasów drogi. Do rolników przyjechał wtedy Jan Krzysztof Ardanowski, ówczesny minister rolnictwa. Doszło do ostrej konfrontacji. To wtedy media okrzyknęły Kołodziejczaka "Lepperem 2.0". On potem wielokrotnie powtarzał, że Andrzeja Leppera cenił, ale nazywa się Kołodziejczak, Michał Kołodziejczak.

Wszystko zaczęło się na autostradzie A1
Wszystko zaczęło się na autostradzie A1
Źródło: Facebook / Michał Kołodziejczak

W marcu 2019 roku protest wyraźnie się zaostrzył. Rolnicy przyjechali do centrum Warszawy. Odpalili race, a na ulice wysypali jabłka i położyli martwą świnię. Kołodziejczak, wtedy uznawany już za lidera protestujących rolników, fotografuje się na jej tle.

Kołodziejczak podczas protestu w Warszawie
Kołodziejczak podczas protestu w Warszawie
Źródło: Facebook / Michał Kołodziejczak

Ten budzący kontrowersje sposób protestowania Agrounia będzie potem powtarzać. Kołodziejczak wysypywał przed politykami ziemniaki, na ulicę trafiały jaja, kapusta i zboże. A do ministerstwa rolnictwa przyniósł kiedyś małe świnie. - Mamy dla polityków to, co oni uwielbiają najbardziej, czyli koryto i żarcie - mówił w czasie happeningu w 2021 roku. Grzmiał wtedy, że codziennie w Polsce zamykanych jest 300 gospodarstw hodujących świnie. - W Polsce tradycyjna hodowla świń jest zabijana. Jest zabijana bezczynnością urzędników i o tym wszystkim mówią liczby - przekonywał.

Co z "szóstką dla zwierząt"?

- Nas z Michałem Kołodziejczakiem wiele różni, ale rozumiem jego obecność na listach. Idziemy w tych wyborach szeroko - mówi nam posłanka Małgorzata Tracz, liderka partii Zielonych. Tracz, tak jak lider Agrounii, startuje w tych wyborach z listy Koalicji Obywatelskiej. Posłanka przyznaje, że nie miała jeszcze okazji rozmawiać z Kołodziejczakiem. Wśród postulatów jej wyborczej "Szóstki dla zwierząt" jest między innymi zakaz hodowli zwierząt na futra i zakaz chowu klatkowego. Kołodziejczak w 2020 roku brał udział w protestach przeciwko "Piątce dla zwierząt" PiS-u, która obejmowała między innymi zakaz hodowli zwierząt futerkowych.

Wideo8 Małgorzata Tracz z Partii Zielonych
Małgorzata Tracz: do tej pory nie miałam możliwości rozmowy z panem Kołodziejczakiem
Źródło: TVN24

Kołodziejczak twierdzi, że to działalność Agrounii doprowadziła do dymisji kolejnych ministrów: Jurgiela, Ardanowskiego, Pudy i Kowalczyka. Ten ostatni stracił stanowisko, gdy okazało się, że przez wiele miesięcy nie słuchał rolników, w tym Kołodziejczaka, którzy alarmowali, że zboże z Ukrainy zalewa polski rynek. Tylko Agrounia zorganizowała w tej sprawie dziesiątki protestów w całym kraju, w tym w budynku ministerstwa rolnictwa, ale politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, powtarzali, że problemu nie ma. Mylili się. Cenę za to zapłacili rolnicy.

Do historii przejdzie już nagranie kłócących się Kołodziejczaka i Janusza Kowalskiego, wiceministra rolnictwa z Suwerennej Polski. Politycy, jak dwa koguty, przekrzykiwali i uciszali się nawzajem. Momentami wyglądało to komicznie, ale sprawa była poważna. Na twarzach wielu rolników, którzy na korytarzu czekali na spotkanie z ministrem, rysowała się bezsilność wobec władzy, która ich lekceważy.

Janusz Kowalski kontra Michał Kołodziejczak. Awantura na korytarzu resortu rolnictwa
Źródło: TVN24

- Jest takie zdjęcie, na którym niesie pan Kołodziejczaka na ramionach. Czy dziś też by go pan tak niósł? - pytamy. - Oczywiście, zawsze jestem blisko Michała, zawsze przy Michale. Decyzja o starcie z listy KO nie była łatwa, ale mu kibicujemy - mówi nam Dawid Kraska, działacz Agrounii. Ujawnia, że jeszcze przed ogłoszeniem decyzji doszło do spotkania w wąskim gronie najbliższych współpracowników Kołodziejczaka. - Powiedziałem mu, że taka druga szansa może się nie powtórzyć, że rolnictwo wymaga zmiany i że to jest ten moment. Było kilka głosów zwątpienia, które miały obawy, że KO nas pożre i wypluje - wspomina.

Dawid Kraska: powiedziałem mu, że taka druga szansa może się nie powtórzyć
Dawid Kraska: powiedziałem mu, że taka druga szansa może się nie powtórzyć
Źródło: Facebook / Michał Kołodziejczak

- Trzeba było zawiązać sojusz, który będzie najbardziej skuteczny. Michał się nie zmienił, wciąż walczy o to samo. O nas. I wie pani co, część działaczy, którzy na początku, wzburzeni decyzją, odchodzili z hukiem, po kilku dniach wracali. I dziś widać ich przy Kołodziejczaku w kampanii - dopowiada Wojciech Niemczyk, ten drugi ze zdjęcia.

Zdrada ideałów

Ale w Agrounii nie brakowało zdecydowanych i wręcz spektakularnych reakcji. Wielu rolników o decyzji swojego lidera dowiedziało się z mediów. Nazwali go "Judaszem polskiej wsi", oskarżyli o "zdradę ideałów". W internecie pojawiły się nagrania między innymi Dariusza Korolczuka i Mariusza Borowiaka, którzy palą kurtki z napisem Agrounia, a flagi wyrzucają do kosza na śmieci.

Jednym z najbardziej oszukanych przez Kołodziejczaka czuje się Marek Materek, prezydent Starachowic. To razem z nim 10 sierpnia Kołodziejczak ogłaszał wspólny start w wyborach i składał wniosek o rejestrację komitetu wyborczego Ruchu Społecznego Agrounia TAK!

- Będziemy czarnym koniem tych wyborów. Idziemy, by przegonić tę PiS-owską szarańczę, która niszczy nasz kraj - mówił przed siedzibą Państwowej Komisji Wyborczej. - Nie będziemy szukać miejsca na listach żadnych innych partii - zapewniał.

Wideo11 Michal Kolodziejczak PKW
"Nie będziemy szukać miejsca na listach żadnych innych partii"
Źródło: TVN24

Sześć dni później Kołodziejczak stał już na scenie z Donaldem Tuskiem. - Dzisiaj mamy stan wyższej konieczności, a ten projekt jest nieszablonowy, ale zrobię wszystko, żeby ten projekt był wiarygodny - deklarował chwilę po ogłoszeniu decyzji Kołodziejczak.

- Ja, jak się na coś umawiam, to dotrzymuję słowa. Mieliśmy już zarejestrowany komitet, zbieraliśmy podpisy i nagle, dzień przed Radą PO, zadzwonił Michał i powiedział, że idzie na rozmowę do PO. A po od razu dał znać, że oferują mu "jedynkę", natomiast na mój start nie ma zgody - opowiada nam Marek Materek.

Materek to były szef PO w powiecie starachowickim. Został wykluczony z partii w 2014 roku i to na wniosek Donalda Tuska. Stąd taka decyzja byłych kolegów nie zaskoczyła go. Materek teraz startuje do Senatu, do Michała Kołodziejczaka czuje żal, ale uważa go za bardzo zdolnego i skutecznego polityka, który potrafi zadbać o swój interes.

Dziś panowie mają jeszcze do rozwiązania kwestie finansowe, bo Materek na ich wspólną prekampanię, jak mówi, wpłacił 50 tysięcy złotych i czeka na ich zwrot. - Materek wszystkie pieniądze lada dzień dostanie - zapewnia nas Kołodziejczak.

Na swoim koncie Michał Kołodziejczak miał też współpracę z Robertem Bąkiewiczem. Skrajnym narodowcem, wygłaszającym antysemickie i homofobiczne poglądy. W tych wyborach Bąkiewicz jest na listach Prawa i Sprawiedliwości, a Kołodziejczak po drugiej stronie barykady.

Bąkiewicz nazywał Kołodziejczaka mitomanem, oszustem i karierowiczem.

Pytam Kołodziejczaka o sojusze z szefem Straży Narodowej.

- To był czas, gdy u różnych ludzi szukałem poparcia dla spraw rolników. Trafiłem też do Bąkiewicza. Dziś bym mu już ziemniaków nie dał - przyznaje, nawiązując do nagrania z 2019 roku, na którym przekazuje mu, jak sam mówi, polskie ziemniaki z własnego pola. Ale to znajomość, która jeszcze długo będzie mu wypominana.

48 godzin

Kiedy pytam polityków z otoczenia Donalda Tuska o kulisy negocjacji i dopięcia porozumienia z Kołodziejczakiem, słyszę, że wszystko odbyło się dosłownie w ciągu 48 godzin.

Kołodziejczak odrzucił pierwszą wyciągniętą rękę od wysłannika Tuska. Potem była jeszcze jedna próba i wtedy rozmowy rozpoczęły się na serio. Obie strony przekonują, że na stole nigdy nie leżało stanowisko ministra rolnictwa. Gra toczyła się o "jedynkę" dla Kołodziejczaka i o ostatnie miejsce dla kilku jego ludzi w regionach związanych z rolnictwem, gdzie można powalczyć jeśli nie o mandat, to o dodatkowe głosy.

Tusk i Kołodziejczak spotkali się po raz pierwszy rano już w warszawskim hotelu Novotel, gdzie o 9.30 rozpoczynała się Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej. To tam zatwierdzano listy wyborcze. Politycy rozmawiali w cztery oczy.

- To była bardziej wymiana uprzejmości, musieli się trochę poznać, wyczuć, wcześniej nie mieli przecież okazji - mówi nam polityk znający kulisy tych rozmów. A Tusk pytał Kołodziejczaka, czy dziś też uważa, że cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu, bo zrobił z nas kraj koczowniczy, że ludzie musieli wyjeżdżać z Polski do Wielkiej Brytanii. Tak mówił w rozmowie w Radiu Zet.

- Nie sądzę - z uśmiechem odpowiada polityk PO. - Szef naprawdę uważa, że to dobry ruch. My przez lata mieliśmy wieś odkrytą. W koalicji zajmował się tym PSL. To był błąd, bo mamy ludzi, którzy się na tym znają, ale nie mieliśmy lidera. Kołodziejczak ma to zmienić. Cztery lata temu "jedynka" Koalicji Obywatelskiej w Koninie, skąd dziś startuje Kołodziejczak, zdobyła 23 693 głosy, a cała lista - jedynie dwa mandaty. W tych wyborach biją się co najmniej o trzy.

W czasie objazdu Tuskobusem po okręgu wyborczym Kołodziejczaka lider Agrounii dołączył do ekipy Tuska. Była wspólna wizyta w schronisku dla zwierząt i konferencja z kandydatami.

- Przy Tusku Kołodziejczak jest dużo bardziej wycofany i milczący niż zwykle - mówi nam polityk ze sztabu.

- Czuje respekt? - dopytuję.

- Może. A może po prostu bacznie obserwuje i wsłuchuje się w to, co robi i mówi szef. Tusk uważa, że Kołodziejczak bardzo szybko się uczy, wiele rzeczy łapie wręcz w locie - dopowiada.

To będzie zależało od Tuska

- Myśli pan, że przekona pan sąsiadów, wyborców w tym regionie, żeby na was głosowali? - pytam Kołodziejczaka.

- Przekonają ich fakty i działania KO - zapewnia. - Wiem, że to jest proces, który będzie trwał dłużej niż jeden dzień.

Wideo14 Michał Kołodziejczak
"Myślę, że przekonają ich fakty i działania"
Źródło: TVN24

Kołodziejczak ma być oknem Tuska na wieś, ale to głównie od Tuska będzie zależało, czy razem będą w stanie zbudować wśród rolników i ludzi wsi wiarygodność. Będzie to też zależało od tego, jak Tusk potraktuje Kołodziejczaka już po wyborach.

Czytaj także: