Minister edukacji i nauki powołał do życia gremia, które mają mu pomóc w zreformowaniu polskiej oświaty. O członkach tych gremiów można powiedzieć wiele, ale raczej nie to, że są wybitnymi ekspertami od edukacji dzieci.
- Droga z Warszawy do Lublina w ostatnich latach się poprawiła. Nasz resort mógłby teraz uruchomić na niej jakiś pracowniczy autobus - słyszę w gmachu w alei Szucha, w którym mieści się Ministerstwo Edukacji i Nauki.
- Rzeczywiście ludzi z Lublina jest sporo, aż sam byłem zdziwiony. Niektórych nie widziałem od czasów studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim - mówi jeden z ministerialnych urzędników.
Lublin to miasto powołanego w październiku ubiegłego roku na stanowisko ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Tam chodził do liceum, studiował, założył rodzinę, robił karierę jako wykładowca akademicki. I tam też przeprowadził "zaciąg" nowych ministerialnych kadr.
Jego "lubelscy ludzie" pracują nie tylko w samym resorcie, ale również w powołanych przez ministra ciałach doradczych m.in. w zespole do spraw podręczników i w radzie do spraw jakości w edukacji. Te gremia uzupełniają nieznani szerzej samorządowcy z różnych zakątków kraju, niespełnieni politycy (również spoza PiS), specjaliści od historii, a szczególnie od historii Kościoła.
Kim są ludzie Przemysława Czarnka i jaki mogą mieć wpływ na edukację polskich dzieci? Za chwilę poznamy ich trochę bliżej. Ale najpierw przedstawimy tych, z którymi minister już się pożegnał.
Kto się zna na szkole?
Przemysław Czarnek w swojej karierze politycznej nie zajmował się edukacją. Po tym, jak jesienią 2019 roku został posłem, od początku kadencji złożył tylko pięć interpelacji (m.in. w sprawie lokalizacji krematoriów i limitu liczby wiernych w kościele w czasie pandemii). Żadna nie dotyczyła edukacji lub nauki. Podobnie jak żadna z jego 30 sejmowych wypowiedzi.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam