- Liczmy się z tym, że kościoły i seminaria będą coraz bardziej świecić pustkami, na lekcje religii będzie chodziło coraz mniej młodzieży - mówi ksiądz prof. Andrzej Szostek, filozof, etyk i były rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W rozmowie z Maciejem Kluczką o sprawie kardynała Stanisława Dziwisza zwraca uwagę, że te procesy mogą jednak doprowadzić do "stanięcia przez Kościół w prawdzie". - W tym jest nadzieja - dodaje.
Maciej Kluczka (TVN24): Księże Profesorze, pozwoli ksiądz, że krótko narysuję sytuację, którą mamy po filmie Marcina Gutowskiego "Don Stanislao". Reporter "Czarno na białym" pokazał różne sytuacje, w których kardynał Stanisław Dziwisz funkcjonował, a które teraz budzą wiele wątpliwości. Po tym dokumencie powstało wiele oświadczeń. Najpierw samego kardynała o tym, że chce wyjaśnień tych spraw, później arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, który mówi, że sprawa wymaga wyjaśnienia i że powinna zrobić to komisja watykańska. Mamy kolejne oświadczenie kard. Dziwisza, który broni się i jednocześnie dezawuuje materiał wyemitowany w TVN24. Jest jeszcze jedno oświadczenie – po watykańskim raporcie na temat byłego kardynała McCarricka (w którym nazwisko kard. Dziwisza pojawia się ponad 40 razy) abp Stanisław Gądecki twierdzi, że Jan Paweł II był w tej sprawie oszukany. I do tego dochodzi kolejne oświadczenie – księdza macierzystej uczelni, KUL-u. "Próby obarczania św. Jana Pawła II odpowiedzialnością za tragedię osób, które były ofiarami nadużyć seksualnych duchownych, są insynuacją i manipulacją" - czytamy w oświadczeniu Kolegium Rektorskiego uczelni. Dużo oświadczeń, dużo słów... W jakim miejscu, według Księdza Profesora, jest teraz Kościół w Polsce?
Ks. prof. Andrzej Szostek (filozof, etyk, były rektor KUL): Jesteśmy w miejscu, które napawa mnie bardzo ostrożnym optymizmem. Mamy za sobą sprawy, które dotyczą dostojników kościelnych, w tym także polskich, ostatnio ks. kard. Gulbinowicza. Teraz jest ten komunikat abpa. Gądeckiego, żeby sprawę kard. Dziwisza wyjaśniła komisja w Stolicy Apostolskiej. Jeśli taka komisja doprowadziła do tak obszernego raportu dotyczącego byłego kard. McCarricka, to można mieć nadzieję, że z nie mniejszą starannością podejmie badanie dotyczące kard. Dziwisza.
To jest moja ostrożna nadzieja; ostrożna, bo wszystkich danych na ten temat nie znam i nie wiem z całą pewnością, jak rzetelnie będzie prowadzony ten proces. Będę się o to szczerze modlił, ponieważ na szali leży nie tylko prawda, ale także wiarygodność Kościoła i św. Jana Pawła II, także wiarygodność ks. kard. Dziwisza. Jeśli weźmie się pod uwagę, że to jest kolejny wysokiej rangi dostojnik, który zostaje poddany badaniom takiej komisji, to widzimy, że sprawa jest dla polskiego Kościoła bardzo ważna i nie należy jej "brać na przeczekanie". Inna komisja kościelna niż watykańska, zwłaszcza taka, która by działała wyłącznie w Polsce, nawet kościelno-państwowa, nie wchodzi w rachubę. Za duże ryzyko stronniczości i nadużyć.
Czy sytuacje pokazane w filmie "Don Stanislao", ale również fakty z raportu na temat McCarricka, mogą prowadzić do wniosku, że zachowanie czy pozycja ks. kard. Dziwisza sprowadzała się do roli "wicepapieża" i jednocześnie hamulcowego? Kogoś takiego, kto jest bramą do papieża - niekiedy bramą otwartą, niekiedy zamkniętą?
Ten obraz jest cząstkowy, ale w tej cząstce bliski prawdy. Po pierwsze – rzeczywiście wiele zawdzięczamy księdzu Dziwiszowi, który zanim zaczął pracę w Watykanie, był sekretarzem arcybiskupa Wojtyły (jeszcze w czasach krakowskich), później został pierwszym z sekretarzy Jana Pawła II. Jego zasługi w służbie papieżowi są ogromne. Właśnie jego troska o Ojca Świętego po zamachu była głównym powodem nadania mu przez KUL tytułu doktora honoris causa. Ja sam miałem honor ten dyplom mu wręczać, to był 2001 rok, byłem wtedy rektorem tej uczelni. Uważam, że był to wniosek całkowicie uzasadniony. Z radością w tej uroczystości brałem udział i poczytuję to sobie za honor.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam