Straciła oko, ucho, doznała rozległych poparzeń lewej strony twarzy, szyi, lewej dłoni. Jej buzia na zawsze będzie podzielona. Tak jak jej życie – jak sama mówi – na przed oblaniem kwasem i po. Dlaczego ją to spotkało? Bo uchyliła okno w samochodzie. Bo jest kobietą. Co widzi dziś, gdy patrzy w lustro?
24-letnią wówczas Marzieh Ebrahimi zaatakował zamaskowany napastnik, gdy szukała miejsca do zaparkowania auta. Jechała do dentysty. – Uchyliłam okno i nagle poczułam, że płonę. Nie potrafię nawet opisać tego bólu – wspomina. I bólu kilkudziesięciu operacji, które potem przeszła. I tego, który później zadawały jej obce osoby, "które dawały mojemu mężowi prawo, żeby mnie opuścił".
Od ataku minęło sześć lat. O tym, co dziś robi Marzieh i co czuje, gdy patrzy w lustro, rozmawiała z nią Ada Wiśniewska. Także o Iranie, w którym co roku dochodzi do 60-70 ataków z użyciem kwasu.
Granica
– Tamtego dnia byłam umówiona na kolację z Mehrdadem – wtedy jeszcze narzeczonym, obecnie moim mężem. Cieszyłam się, że po pracowitym tygodniu spędzimy razem wieczór. Przed kolacją miałam zaplanowaną wizytę u dentysty. Pamiętam wszystko dokładnie. Żar lejący się z nieba, uliczny zgiełk, zakorkowaną drogę w godzinach szczytu. Siedziałam w samochodzie, nerwowo spoglądając na zegarek, by zdążyć w porę do gabinetu. W pewnym momencie uchyliłam okno, żeby rozejrzeć się za miejscem parkingowym. I nagle poczułam, że płonę.
Był 15 października 2014 roku. Samo centrum Isfahanu – trzeciego co do wielkości miasta Iranu. Napastnik podbiegł do 24-letniej wówczas Marzieh i wylał na jej twarz butelkę z kwasem.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam