- Całe życie byłam smutna, nigdy się nie śmiałam. Wojna, powstanie odebrały mi radość - przyznaje Krystyna Cichomska-Sivinska. Była zaledwie 10-letnią dziewczynką, gdy wybuchło Powstanie Warszawskie. Pierwszy raz opowiada o tych czasach. Wspomnienia są niepełnie, bez dat, wielu szczegółów, bez tego wszystkiego, co wyparła ze świadomości, by dalej żyć. Przez ponad 60 lat rzadko wracała do tamtych obrazów. Aż do dnia, w którym zobaczyła w jednym z tygodników pewne zdjęcie.
Powstanie Warszawskie to nie tylko historie powstańców, żołnierzy, to też tysiące historii ludności cywilnej, które nigdy nie zostały opowiedziane. Bo nikt nie pytał, bo nieraz lepiej było nie pamiętać, bo wracanie do wydarzeń sprzed 80 lat było trudne. Tak jak u pani Krystyny, której wojenne wspomnienia zostały ponownie otwarte przez przypadek.
Ostatni raz, kiedy widziałam ojca
- Przyjechaliśmy na urlop do Polski w 2008 roku. Był sierpień. W jednym z magazynów (tygodnik "Polityka" - red.) zobaczyłam artykuł o powstaniu. Moją uwagę przykuło zdjęcie. Patrzę i rozpoznaję ojca. Ma wtedy 48 lat. Dalej mama i ja. Wyciągamy ręce, a ktoś, najprawdopodobniej z okolicznych mieszkańców, podaje nam chleb. Wszyscy byliśmy wtedy bardzo głodni, wycieńczeni. To był 6 października 1944 roku, obóz w Pruszkowie. Zobaczyłam to zdjęcie i wspomnienia wróciły - mówi pani Krystyna.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam