Budynek przy ul. Ślężańskiej na poznańskich Ratajach, w którym odbywały się przyjęcia urodzinowe dla dzieci, zniszczył wybuch. - Prawdopodobnie spowodowała go samodzielna przebudowa instalacji centralnego ogrzewania - tłumaczy Adam Krejner z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Konstrukcja obiektu została naruszona, trzeba będzie go rozebrać.
Do eksplozji doszło w środę około godz. 20:30. Na miejscu pracowało osiem zastępów straży pożarnej. - Budynek został zniszczony, jedna ze ścian całkowicie runęła, naruszony został dach - mówi Jarosław Kuczkowski z poznańskiej straży pożarnej.
"Zniszczone ściany i dach"
Na miejsce wezwano także nadzór budowlany, który ocenił, że budynek nadaje się jedynie do rozbiórki. - Kompletnie nie nadaje się on do użytkowania. W zasadzie wszystkie ściany zostały uszkodzone oraz dach - mówi Adam Krejner z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Poznaniu.
Przyczyna wybuchu nie jest znana. Stara się ją ustalić policja. - W budynku jest instalacja gazowa, jednak to nie gaz wybuchł. Instalacja gazowa została już odcięta - podkreśla Krejner.
Jak dodaje, eksplozja związana była prawdopodobnie z przebudową instalacji centralnego ogrzewania. - To były amatorskie prace. Prawdopodobnie na skutek zastosowania pianki poliuretanowej w dużej ilości w rurze nastąpiło wydzielenie się gazu, a następnie doszło do wybuchu mieszanki gazu i powietrza - wyjaśnia Krejner.
"Dobrze, że w środku nie było dzieci"
W budynku znajdowała się sala, w której od maja organizowano przyjęcia urodzinowe i imieninowe dla dzieci. Zarządcy obiektu na razie nie komentują podejrzeń funkcjonariuszy. - Czekamy na przyjazd fachowców z komisji, która ustali przyczynę wybuchu. Oni najlepiej ocenią, co się tu stało - mówi Ewa Kowalska, która razem z mężem dzierżawiła budynek. Potwierdza jednak, że od początku wakacji sala była remontowana.
- Wynajęliśmy ją rok temu, w maju zrobiliśmy parę imprez, ale doszliśmy do wniosku, że przez wakacje doprowadzimy ją do porządnego stanu - wyjaśnia, dodając, że pracami zajmowało się kilka ekip remontowych, a nadzorował je jej mąż, który był w budynku w momencie eksplozji. - Wielkie szczęście w tym nieszczęściu, że nic mu się nie stało. Był w tym czasie w miejscu wybuchu, kończył prace, chciał się przebrać - mówi drżącym głosem.
Działalność zamierza kontynuować w innym miejscu. - Mamy mały budynek na osiedlu Lecha i tam prowadzimy wypożyczalnię strojów. Przyjęcia urodzinowe pewnie nam odejdą, straciliśmy cały rok, nie mamy pieniędzy ani sił na remontowanie innego miejsca. Czym jednak są pieniądze, gdy w grę wchodzi czyjeś życie? Dobrze, że nie zdążyliśmy zacząć działalności i nie stało się to, jak w środku były dzieci... - kończy.
Budynek znajduje się przy ul. Ślężańskiej:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań