Tomasz J. podejrzany w związku z katastrofą kamienicy na poznańskim Dębcu został zatrzymany i wkrótce będzie przesłuchany. Lekarze nie mają przeciwwskazań medycznych, które uniemożliwiałyby czynności śledczym. Prokuratura już wcześniej informowała, że mężczyzna usłyszy zarzuty.
Informację o tym, że możliwe jest już przeprowadzenie czynności z mężczyzną podejrzanym o spowodowanie wybuchu w kamienicy przy ul. 28 Czerwca 1956 r. w Poznaniu, przekazał po godzinie 11 rzecznik szpitala im. J. Strusia w Poznaniu.
- Lekarze wyrazili zgodę na przesłuchanie Tomasza J. podejrzanego w związku z katastrofą kamienicy na poznańskim Dębcu - przekazał Stanisław Rusek.
Jak dodał, poziom opiatów we krwi pacjenta jest ujemny, co oznacza, że krew jego jest czysta od tzw. substancji narkotycznych, które podali mu lekarze. - Tomasz J. wczoraj został przebadany przez lekarzy psychiatrów, którzy także uznali, że może zostać przesłuchany przez prokuratorów – powiedział Rusek.
Już zatrzymany
Na decyzje prokuratury nie trzeba było długo czekać. Po godzinie 12:30 Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu poinformowała, że Tomasz J. został zatrzymany.
- Zatrzymania dokonała policja, więc jest w tej chwili osobą zatrzymaną do dyspozycji prokuratora w prowadzonym przez nas postępowaniu. Ma status osoby zatrzymanej, przebywa cały czas na terenie szpitala. Natomiast jakie usłyszy zarzuty, o tym poinformujemy wtedy kiedy będzie już po przesłuchaniu tego mężczyzny. Na przesłuchanie mamy 48 godzin od momentu zatrzymania, a został zatrzymany faktycznie kilka minut temu - przekazała.
Usłyszy zarzuty
Mężczyzna na pewno usłyszy zarzuty. Prokuratura zapowiadała to już 15 marca.
- Zebrane do tej pory dowody umożliwiły sformułowanie przez prokuratora postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Do czasu wykonania czynności procesowych, czyli ogłoszenia tych zarzutów i przesłuchania w charakterze podejrzanego Tomasza J. nie udzielamy informacji - ani o kwalifikacji prawnej zarzucanych mu czynów, ani innych informacji w tej sprawie - mówiła Monika Turska-Nowak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Najpierw był śpiączce
Stan zdrowia mężczyzny długo nie pozwalał na to, by go przesłuchać. Przez dziewięć dni był w stanie śpiączki farmakologicznej. Lekarze określali stan 43-latka jako bardzo ciężki. Drzwi do jego sali mieli pilnować policjanci.
Wybudzono go z niej 13 marca. - Jego życiu nie zagraża już bezpośrednio niebezpieczeństwo, a jego stan można określić jako stabilny - informował wtedy Rusek.
Mężczyzna był przytomny, samodzielnie oddychał, był w stanie mówić i był z nim logiczny kontakt.
Potem musieli go przebadać
Lekarze zgodę na przesłuchanie mogli jednak wydać dopiero, gdy mieli stuprocentową pewność, że pozwala na to stan zdrowia 43-latka. Pacjent musi być w pełni świadomy sytuacji i odpowiedzialności prawnej związanej z przesłuchaniem. Dlatego przeprowadzano m.in. badania toksykologiczne Tomasza J. Wszystko po to, by wykazać, że w krwi pacjenta nie ma już śladów opioidów - substancji narkotycznych.
Potem Tomasz J. musiał zostać poddany konsultacjom m.in. z zakresu psychiatrii i chirurgii urazowej. Psychiatra zasugerował jeszcze, by powołać dwóch biegłych sądowych z zakresu psychiatrii, którzy ocenią jego stan zdrowia. Dopiero po zapoznaniu się z ich opinią lekarze wydali zgodę prokuraturze na przesłuchanie.
Najpierw morderstwo, potem wybuch?
Według prokuratury, wybuch, do którego doszło 4 marca w kamienicy na Dębcu mógł zostać spowodowany celowo, by zatrzeć ślady innego przestępstwa. Na jednym ze znalezionych na miejscu ciał stwierdzono obrażenia, które biegli określili jako zadane przez osoby trzecie.
Tomasz J. ma status podejrzanego w śledztwie. Według doniesień mediów - prawdopodobnie zamordował swoją żonę, a następnie doprowadził do zawalenia się kamienicy.
Po eksplozji budynek groził zawaleniem. Decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, konieczna była jego rozbiórka. Potrwa ona do 9 kwietnia.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań