Zamknięcie mostu we Wronkach przysporzyło kłopotów nie tylko mieszkańcom, ale i komisji wyborczej.
Ta główkowała jak przewieźć oddane głosy z lokali z północnej części Wronek do miejskiej komisji wyborczej w ratuszu. Problem dotyczył czterech lokali.
Ostatecznie po niedzielnym głosowaniu, karty zapakowano do auta straży miejskiej. I tak funkcjonariusze wraz z przewodniczącymi komisji wyborczej przejechali przez kładkę.
Ta jest przeznaczona dla pieszych, ale w wyjątkowych sytuacjach mogą z niej korzystać pojazdy uprzywilejowane. Na takie rozwiązanie zgodę wyraziło Krajowe Biuro Wyborcze.
A jeśli nie kładka?
Przejazd kładką był najlepszą opcją, ale rozważano jeszcze kilka innych wariantów.
Co jeszcze brano pod uwagę?
Objazd - przewodniczący obwodowych komisji wyborczych mogli pojechać objazdem. Wówczas musieliby nadrobić co najmniej 30 kilometrów. Ale to oznaczałoby stratę czasu.
Most - cały czas istnieje, ale nikt tam żadnych samochodów nie przepuści, bo brałby na siebie odpowiedzialność w przypadku, gdyby doszło do tragedii.
Prom - jest uzależniony od pogody. Poza tym co, jeśli karty wpadłyby do Warty?
Kładka - pieszo ciężko to sobie wyobrazić. Tu też było ryzyko, że jakaś "paczka" z głosami nie Gdyby jakaś paczka z kartami wyborczymi wypadnie i skończy w Warcie
Możliwe warianty:
Bali się powtórki z Genui
Od 29 sierpnia we Wronkach zamknięty jest jedyny w miejscowości most. Kontrolę 176-metrowego mostu na drodze wojewódzkiej nr 182 przeprowadził wielkopolski wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. Wyniki są zatrważające.
Stwierdzono rozszczelnienie i pęknięcie chodnika na dojściu do obiektu od strony centrum Wronek, rozszczelnienia pomiędzy jezdnią a krawężnikiem oraz krawężnikiem a chodnikiem, pęknięcia w skarpie gruntowej od strony południowej i na podporach mostu. Stwierdzono też wyboczenie balustrady.
Dlatego most zamknięto tuż po tym jak przedstawiono wyniki kontroli.
Po wydarzeniach z Genui pośpiech jest zrozumiały. Przypomnijmy, 14 sierpnia około południa zawalił się fragment wiaduktu na autostradzie A10. Zginęły 43 osoby.
Utrudnienia
Brak mostu rodzi spore problemy. By dostać się autem z jednej części miejscowości do drugiej trzeba pokonać 25 km. Szybsza droga prowadzi przez przeprawę promową - to "tylko" 15 km, ale przez ostatnie dwa miesiące już trzeba było zawieszać jej kursy przez silny wiatr. No i kursuje tylko w ciągu dnia. Dlatego straż pożarna dyżury pełni po obu stronach rzeki. A autobusy szkolne dojeżdżają tylko do pieszej kładki, skąd nauczyciele odbierają uczniów i prowadzą do szkół.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24