Nie będzie kolejnych zarzutów za śmierć Igora Stachowiaka. Prokuratura umarza śledztwo

Igor Stachowiak na wrocławskim rynku
Nie będzie kolejnych zarzutów za śmierć Igora Stachowiaka. Prokuratura umarza śledztwo
Źródło: TVN 24
Poznańska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka. Rodzice zmarłego zapowiadają odwołanie od tej decyzji.

Poznańska prokuratura wznowiła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka na kilka tygodni przed wyrokiem pierwszej instancji, który zapadł w czerwcu 2019 r. Nakazał to sąd po tym, jak rodzice Igora Stachowiaka zaskarżyli postanowienie prokuratury o umorzeniu.

Prawomocny wyrok

W lutym tego roku sąd prawomocnie skazał czterech byłych policjantów - Łukasza R., Pawła G., Pawła P. i Adama W. za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Wobec wszystkich orzeczono kary więzienia od 2 do 2,5 roku i dodatkowo kilkuletni zakaz wykonywania zawodu.

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu badała jeszcze wciąż, czy policjanci nieumyślnie nie doprowadzili swoimi działaniami do śmierci Stachowiaka. Ta sprawa nie będzie finału w sądzie.

Jak poinformował we wtorek jako pierwszy Onet.pl, sprawa została po raz drugi umorzona. - Prokurator stwierdził, że w zachowaniu policjantów brak jest znamion czynu zabronionego - powiedział TVN24 Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

"Wszystkie dowody zostały wnikliwie i rzetelnie przeprowadzone"

Nie zgadza się z tym rodzina zmarłego. - Jestem tym faktem zbulwersowany – mówi Onetowi Maciej Stachowiak, ojciec Igora Stachowiaka. Jego zdaniem do dziś nie przesłuchano w sprawie ważnych świadków, m.in. załogi karetki, która przyjechała na komisariat. Nie skonsultowano też sprawy z kolejnymi biegłymi, o co zabiegał.

– Prezydent Duda na Facebooku pisze, że jest zbulwersowany śmiercią George'a Floyda i potępia wszelkie akty przemocy, a gdzie był jego komentarz, kiedy czterech policjantów przekraczających swoje uprawnienia torturowało i dręczyło mojego syna, doprowadzając swoimi działaniami do jego śmierci, do śmierci zdrowego 25-latka? – pyta w rozmowie z Onetem Maciej Stachowiak.

Śledczy nie zgadzają się z zarzutami ojca. - Wszystkie dowody zostały wnikliwie i rzetelnie przeprowadzone. Prokurator opierał decyzje na wszystkich zebranych dowodach, również tych, które były podstawą oskarżenia funkcjonariuszy w procesie przed sądem - przekonuje Wawrzyniak.

Śmierć w komisariacie

Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 roku po zatrzymaniu i przewiezieniu na komisariat policji Wrocław-Stare Miasto. Według pierwszej opinii lekarzy przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Tę samą przyczynę biegli medycy sądowi potwierdzili przed sądem. Zeznali, że Stachowiak był pod wpływem narkotyków i został kilkakrotnie rażony paralizatorem, a te czynniki w połączeniu doprowadziły do niewydolności.

W maju 2017 roku po ujawnieniu przez "Superwizjer" TVN nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.

W czerwcu ubiegłego roku Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia uznał, że czterej byli policjanci - Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W. - są winni przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Igorem Stachowiakiem.

19 lutego tego roku sąd apelacyjny utrzymał kary bezwzględnego więzienia dla wszystkich czterech oskarżonych. Wyroki są prawomocne.

Przyczyna śmierci? Excited delirium

W ustnym uzasadnieniu wyroku sąd podkreślał, że oskarżeni swoim zachowaniem naruszyli godność i nietykalność Igora Stachowiaka. Zaznaczono, że "bezpośrednią przyczyną śmierci pokrzywdzonego była niewydolność krążeniowo-oddechowa, a nie użycie tasera". I w tym zakresie sąd odwoławczy zmienił orzeczenie sądu rejonowego, który ocenił, ze użycie tasera wobec pokrzywdzonego mogło się przyczynić do jego śmierci.

- Igor Stachowiak miał w organizmie amfetaminę, która wywołała u niego stan, tak zwany, excited delirium. Zmarł na skutek wywołanej tym stanem niewydolności oddechowo-krążeniowej. Użycie tasera nie było przyczyną jego śmierci. Orzeczenie sądu rejonowego w tej kwestii nie ma żadnego oparcia w dowodach i jest sprzeczne z opiniami biegłych z Uniwersytetu Medycznego - mówiła sędzia Małgorzata Szyszko.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Czytaj także: