Przystanek Woodstock będzie imprezą o podwyższonym ryzyku. Lubuska policja podtrzymała swoją opinię, co wiąże się z rozwiązaniami nieznanymi dotąd uczestnikom festiwalu. - Jeśli miałby to być ostatni Przystanek Woodstock, to niech będzie najpiękniejszy, najcudowniejszy, aby można go było wspominać do końca życia - napisał w oświadczeniu Jerzy Owsiak.
Na początku czerwca komendant lubuskiej policji wysłał pismo do organizatora Przystanku, w którym poinformował, że imprezie może zostać nadany status podwyższonego ryzyka. Policjanci przygotowali szereg sugestii, co do zabezpieczenia terenu festiwalu. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ
- To jest nasza reakcja na to co się dzieje w Europie, ale także w Polsce. Można mówić, że nas to nie dotyczy, ale to nieprawda. Przykład bombera z Wrocławia, czy mężczyzny zatrzymanego na granicy polsko-ukraińskiej, planującego ataki we Francji, pokazują, że jest inaczej. Woodstock to impreza niebiletowana, tam każdy może wejść w tłum i robić co mu się podoba - tłumaczył wówczas Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
To już pewne
Jak zapowiadali, tak zrobili. Służby, w przededniu Woodstocku podtrzymały swoją opinię. Impreza otrzymała status podwyższonego ryzyka. Organizatorzy do końca mieli nadzieję, że tak się nie stanie. Dla nich ta decyzja jest niezrozumiała.
W czwartek Jerzy Owsiak, prezes fundacji WOŚP (organizatora Woodstocku), wydał oświadczenie, w którym tłumaczy swoją opinię. Poniżej wybrane fragmenty oświadczenia:
"Dla nas, organizatorów, niezmiennie najważniejszym jest bezpieczeństwo wielotysięcznej publiczności. Statystyki zabezpieczenia medycznego i notowania policji pokazywały ogromny sukces i znikomą skalę łamania prawa. Wyraźnie o tym mówiliśmy, ponieważ to był kolejny dowód na to, jak bardzo uczestnicy Przystanku Woodstock przestrzegają zapisów regulaminu imprezy."
Co decyzja policji oznacza dla samych uczestników festiwalu?
"Z wielkim bólem, z ciężkim sercem, ale… ogrodziliśmy ogromny teren całego Przystanku Woodstock. Stworzyliśmy 14 wielkich bram, przyjęliśmy większą ilość Pokojowego Patrolu, który ma razem z nami pilnować porządku na festiwalu. Przyjęliśmy także zasadę, że na terenie poniżej wzgórza ASP nie będą mogły parkować samochody (to była odpowiedź na wcześniejsze sugestie policji). Poszerzyliśmy strefy wolne od procentów. To już nie tylko ASP, ale także miejsca bezpośrednio pod Dużą i Małą Sceną" - wymienia Owsiak.
Więcej zabezpieczeń, to większe koszty. Dodatkowi ochroniarze do opłacenia, czy kilka kilometrów ogrodzenia to tylko część z nich.
- To jest kwota rzędu kilkuset tysięcy złotych. Cały czas prowadzimy negocjacje związane z pozyskaniem środków bezpieczeństwa. Rozmawiamy z obecnymi sponsorami, żeby te pieniądze pozyskać i wiele wskazuje na to, że dużym wysiłkiem, ale nam się uda. Oprócz tego, prowadzimy także zbiórkę publiczną - mówi Krzysztof Dobies, rzecznik fundacji WOŚP.
Woodstock - opowieść, do której warto wrócić
W dalszej części oświadczenia pojawia się akapit, który być może najbardziej niepokoi fanów Woodstocku.
"Zaryzykujemy stwierdzenie - jeśli miałby to być ostatni Przystanek Woodstock, to niech będzie najpiękniejszy, najcudowniejszy, aby można go było wspominać do końca życia. Oby wszystkich Woodstockowiczów naładował jak największą dobrą energią, która uczyni ten festiwal opowieścią, do której zawsze warto wrócić"
W związku z tym organizatorzy festiwalu apelują o liczne przybycie i przestrzeganie nowego regulaminu. Chcą, żeby tegoroczny Woodstock, mimo nowych ograniczeń, był przykładem dla niedowiarków.
- Ogrodzenia są próbą znalezienia kompromisu między nami, a służbami. Sytuacja przymusiła nas do zastosowania takiego rozwiązania. Chcemy zrobić bezpieczny festiwal, mający przecież swoją ideę i markę budowaną od 21 lat. Wykorzystywanie przepisów o zaostrzonym ryzyku jest według nas przepisem niepotrzebnym, ale dostosujemy się do niego. Festiwal musi być zgodny z prawem i my te wymogi spełnimy - kończy Dobies.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: wosp.org.pl