Zniszczyli płot przy remizie i uciekli. Strażacy: dajemy im czas do soboty, potem pokażemy nagranie policji

Ktoś zniszczył płot przy remizie strażackiej. "My wiemy kto to zrobił"
Do zdarzenia doszło we wsi Sobótka (k. Ostrowa Wlkp)
Źródło: Google Earth

- Przejrzeliśmy nagrania z monitoringu, my wiemy, kto to jest. Chcemy załatwić sprawę polubownie - mówi Artur Łuczak, naczelnik OSP z Sobótki (wieś koło Ostrowa Wielkopolskiego). W środę wieczorem ktoś zniszczył płot przy tamtejszej remizie. Kamery zarejestrowały dwóch mężczyzn, którzy bili się w pobliżu ogrodzenia.

W czwartek rano pod remizą w niewielkiej wsi Sobótka pojawili się druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej. Kiedy zaczęli odśnieżać teren, zauważyli wyłamane ogrodzenie i zmiażdżone drzewko.

- To nie pierwsze zniszczenia remizy - podkreśla Artur Łuczak, naczelnik OSP Sobótka. - W maju ktoś rzucił kamieniem w nasze drzwi wejściowe. Uszkodził wtedy daszek. Na początku podejrzewaliśmy, że tym razem też chodzi o akt wandalizmu - mówi.

Ktoś zniszczył płot przy remizie strażackiej. "My wiemy, kto to zrobił"
Ktoś zniszczył płot przy remizie strażackiej. "My wiemy, kto to zrobił"
Źródło: Osp Ksrg Sobótka

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE>>>

Przyszli od strony stacji benzynowej

Wiedział, że ten fragment obejmują swoim zasięgiem kamery monitoringu. - Przejrzeliśmy nagrania, okazało się, że do zniszczeń doszło podczas bójki dwóch panów. Nadeszli od strony pobliskiej stacji benzynowej, gdzie zaczęli się kłócić. Kiedy byli przy naszym płocie, w pewnym momencie jeden popchnął drugiego - relacjonuje Łuczak.

- Na nagraniu widać ich twarze, wiemy, kto to jest, znamy ich - twierdzi naczelnik OSP. Mówi, że to mieszkańcy Sobótki. - Uszkodzili nam panel płotu i dwa małe drzewka. Jakiś czas temu sami zbieraliśmy pieniądze i posadziliśmy kilkanaście takich, nie wiadomo teraz, czy te dwa dojdą do siebie - martwi się Łuczak.

Zdecydował, że opublikuje zdjęcie wyłamanego ogrodzenia i napisze apel w mediach społecznościowych. Całej drużynie OSP zależy na tym, żeby w przyszłości nie dochodziło już do podobnych sytuacji. - Chcemy załatwić sprawę polubownie. Apelujemy, żeby panowie się do nas zgłosili. Dajemy im czas do soboty, potem pokażemy nagranie policji - kończy Artur Łuczak.

Czytaj także: