Poznańscy urzędnicy biorą sprawę nielegalnych reklam w swoje ręce. Dosłownie. W piątek spotkali się i przemaszerowali przez centrum, zapowiadając akcję czyszczenia miasta ze szpecących plakatów. W ruch pójdą szczotki i szpachle. - Działajmy razem w walce z krzyczącą przestrzenią - zachęca poznaniaków rzecznik miasta.
Wyczyszczone zostaną latarnie w ścisłym centrum Poznania. Urzędnicy zapowiadają, że zedrą wszystkie nielegalne plakaty, a potem odświeżą słupy szarą farbą i każdy - ku przestrodze - opatrzą naklejką o zakazie przytwierdzania reklam.
W grupie siła
Do sprzątania zachęcają wszystkich, którzy w jakimś stopniu chcą pomóc. - Spotykamy się na pl. Wolności 18 lipca, o godz. 10. Powstanie punkt informacyjny, w którym specjalnie oznakowane osoby zorganizują grupy, wskażą słup do czyszczenia, udostępnią szczotki, szpachle, wodę, a wreszcie - pomogą w czyszczeniu - planuje Paweł Marciniak, rzecznik miasta.
- Działajmy razem w walce z krzyczącą przestrzenią! - nawołuje.
W akcji ma pomóc straż miejska. Projekt będzie kosztował 100 tys. zł. - Chcę zwrócić uwagę, że to pieniądze poznańskich podatników. Dlatego też chcielibyśmy uczulić reklamodawców, by znaleźli inne formy reklamowania, bo szkoda naszych pieniędzy i wysiłku - mówi Maciej Wudarski, zastępca prezydenta miasta.
- Sam osobiście będę te słupy szorował, mam nadzieję, że doprowadzimy je do porządku - zapowiada.
Cwane zagrywki
Wojciech Tulibacki, prezes MPK podkreśla, że uporczywa walka ze szpetnymi afiszami trwa już kilkanaście lat. - Prawo ogólne, niestety, wciąż nie stoi po naszej stronie. Obecnie za każdy plakat odpowiada ten, kto go wiesza. Gdyby odpowiedzialność leżała po stronie reklamodawcy, łatwiej docieralibyśmy do winnych - tłumaczy.
Opowiada też o sprytnych metodach, do których uciekają się władze w walce z "obklejaczami". Ci często przechytrzają system: - Przy dworcu zachodnim założyliśmy wokół słupa siatkę, do której nie da się nic przyczepić. Osoby, które chciały się reklamować, zaszły tak daleko, że ją zerwały i nakleiły, co chciały.
Plakaciarze zdemaskowani
Chociaż bardzo ciężko jest dotrzeć do osób odpowiedzialnych za zaśmiecanie przestrzeni miejskiej, poznańska straż miejska ma kilka "plakatowych" sukcesów na koncie.
W kwietniu na terenie Piątkowa wojnę plakaciarzom wypowiedziały dwie strażniczki. Postanowiły dokonać przeglądu osiedla i pospisywały miejsca, w których przyklejono plakaty oraz źródło ich pochodzenia. W ten sposób ujawniły ponad 300 nielegalnych plakatów należących do 27 firm.
- W wyniku dalszych czynności wyjaśniających strażniczki zdemaskowały w sumie 17 osób, w tym 6 ujęły na gorącym uczynku. Wszystkie te osoby działały na terenie Piątkowa - podaje Przemysław Piwecki, rzecznik straży.
W jednym przypadku sprawa nielegalnego plakatowania trafiła do sądu, pozostali sprawcy zostali ukarani mandatami. Dodatkowo zobowiązali się do oczyszczenia 292 słupów od lamp oświetlenia ulicznego i 3 urządzeń technicznych, na których umieszczali reklamy.
Grzywna za ulotkę
O karach, jakie grożą za ignorowanie zakazów dotyczących nielegalnych ogłoszeń informuje osobny artykuł w kodeksie wykroczeń:
Zgodnie z art. 63a Kodeksu Wykroczeń, każdemu, kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nieprzeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem grozi kara ograniczenia wolności albo grzywny.
Autor: ww / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: UMP