W 1977 roku zapadła się duża część Wapna. Miejscowość opuściła połowa mieszkańców. Minęło niemal pół wieku i znów tąpnęło. Tym razem zapadły się tereny po dawnym wyrobisku. Wróciły wspomnienia sprzed lat i obawa o to, co dalej.
Tym razem nie było świadków. Ziemia zapadła się po cichu. - W piątek około godziny 14 odebraliśmy zgłoszenie od mieszkańca Wapna, który ma okno na ten teren i zauważył to "zjawisko" – mówi Maciej Kędzierski, wójt gminy Wapno. Na terenie nieczynnych wyrobisk pokopalnianych zapadła się ziemia. Utworzył się lej o średnicy kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu metrów wypełniony wodą.
- Ostatnie tej skali zapadlisko mieliśmy w 2007 roku – mówi Kędzierski.
Geolodzy już mierzą wyrwę
Od piątku zapadliska przez całą dobę pilnują strażacy. - Z obserwacji wynika, że ziemia cały czas się obsypuje, ale nie dzieje się to tak dynamicznie jak w piątek, na początku – mówi wójt.
"Sytuacja na tę chwilę jest stabilna i nie zagraża w sposób bezpośredni mieszkańcom miejscowości Wapno" – zapewnia w komunikacie, który zamieścił na stronie gminy.
Jak czytamy, o zdarzeniu, oprócz strażaków, powiadomiono Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach, Okręgowy Urząd Górniczy w Poznaniu, Państwową Służbę Geologiczną, Starostwo Powiatowe w Wągrowcu i Urząd Wojewódzki w Poznaniu.
W poniedziałek do Wapna przyjechali geolodzy, który badają zapadlisko. Szacują jego wymiary, umiejscawiają je na tle byłych wyrobisk gipsowych i solnych. - Czekamy na wyniki tych badań, ale zdajemy sobie sprawę, że zajmą one tygodnie, jak nie miesiące – przyznaje Kędzierski.
I apeluje do mieszkańców: - Proszę osoby postronne o zaprzestanie prób dotarcia do miejsca zapadliska, ponieważ naraża to te osoby oraz strażaków pełniących służbę na utratę zdrowia.
Ostatnio zapadło się koło przedszkola
Ziemia w Wapnie zapada się co kilka lat. Ale po raz pierwszy za kadencji obecnego wójta. Gdy gminą rządził Zbigniew Grabowski, ziemia zapadła się niedaleko przedszkola. Wówczas zarządzono ewakuację placówki.
Teraz do zabudowań jest dalej – ziemia zapadła się około 150 metrów od najbliższych zakładów pracy, około 200 metrów od kościoła i kilkaset metrów od najbliższych budynków mieszkalnych.
Ale w Wapnie i tak wywołało to poruszenie. - Mieszkańcy gminy to ludzie o twardych nerwach, podchodzą do tego z dużym dystansem. Ale oczywiście są pytania, niepokój, ludzie czekają na jakieś decyzje. Ale nie ma paniki. Czekamy z podjęciem odpowiednich działań na opinie geologów – tłumaczy Kędzierski.
Poprzedni wójt obecnego zapadliska jeszcze nie widział. Od dwóch lat bowiem nie mieszka w Wapnie. Ale uspokaja. - To będzie się działo w Wapnie. Teraz mamy okres topnienia wód, następują ruchy ziemi i coś się odkrywa, obsuwa – tłumaczy.
Miejsce, w którym ziemia się zapadła, to teren tak zwanego "gipsiaka". - Dawnych wyrobisk gipsowych. Po katastrofie w 1977 roku ten teren był zrównany i zasypany – wyjaśnia Grabowski.
Ale te zabiegi, jak widać, nie pomogły. Ziemia i tak się zapadła.
Wydobywali tu gips i sól
Kopalnia gipsu w Wapnie funkcjonowała ponad sto lat, w latach 1828-1932. Przez 21 lat równolegle wydobywano tu gips i sól.
Kopalnię soli zamknięto po tym, jak w sierpniu 1977 roku miała miejsce katastrofa górnicza, w wyniku której zniszczona została znacząca część miejscowości. Wapno miało wtedy ponad trzy tysiące mieszkańców. Połowa z nich wyjechała. Proponowano im pracę w innych kopalniach i mieszkania. - 900 osób wyjechało do Piły, ze 150 do Wągrowca, sporo osób osiadło w Kłodawie, część pojechała na Dolny Śląsk, do górnictwa miedziowego, wielu też wyjechało za granicę. Niektórzy przekształcili się zawodowo – wylicza Grabowski. .
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Wapno - Druga Strona Medalu